Good luck

93 4 2
                                    

Wigilia się skończyła, dostałam obietnicę od ( nie wiem jak ma na imię) tego chłopaka, że jutro gdzieś pojedziemy. Nie wiem gdzie i po co, ale mogę się domyślać i wyobrażać to sobie, na pewno jutro gdziekolwiek będziemy, będzie pięknie. Musi być pięknie. Leżałam w łóżku i próbowałam zasnąć, ale to było niemożliwe. Ciekawość była ważniejsza od snu. Ten chłopak już spał, a ja nie chciałam go budzić, chociaż to było takie ciekawe. "A może go obudzę?" -  zastanawiałam się. Jednak w tak zimną noc nie chciałam wychodzić spod kołdry i wdrapywać się po schodach. Miał 2- piętrowy dom i mi dał (nie wiem czy ze swojej wredności) pokój znajdujący się na dole. Był całkiem ładny, drewniany i ogólnie śliczny, a z tego co pamiętam chyba nawet sama go chciałam. Dopiero teraz zlokalizowałam problem przed którym nie byłam ostrzeżona. Tym oto problemem były małe, szare, wyżerające wszystko, myszy. Leżąc w łóżku słyszałam gryzienie pewnych części domu, oczywiście nie wiedziałam, które to były części. Skrobanie, dłubanie, obgryzanie w pewnej chwili doprowadziło mnie do totalnej furii.
- O nie małe gnoje - wyszeptałam pod nosem - budzić mnie nie możecie. Po tych słowach wstałam i zapaliłam świecę, tylko w celu czytania książki, żeby jakoś to przetrzymać. Po bardzo długiej mordędze położyłam się do łóżka i znowu spróbowałam zasnąć. Niestety te cholery nie dawały mi spokoju, to się nazywa wredność. "Wredniak" w porównaniu z nimi był wspaniały, pomyślałam i znowu zatęskniłam za rodziną. Zaczynało świtać, światło wpadło do pokoju rozświetlając go. Wtedy też wpadł do pokoju ten chłopak, widocznie przestraszył się mnie po tej koszmarnej nocy.
- Kto....Kto....kto.....ci...to....zzzrobbił?- wydukał.
- Szczerze? Twoi pupile.
- Ale ja nie mam w domu zwierząt.
- Masz, powiedzieć ci co to?
- No, powiedz.
- Myszy.
- A, no o nich wiem, takie wredne?
- Tak, przez całą noc coś zżerały.
- Racja, ale to moja wina. Zostawiłem żarcie gdzieś obok.
- Gdzie ty masz rozum?
- Po prostu zapomniałem, a ty nie spałaś całą noc?
- Tak, a bardzo widać?
- Troszkę makijażu i będzie fenomenalnie.
- Mówiąc troszkę masz na myśli tonę, prawda.
- Nie, nie wyglądasz aż tak źle, może troszkę oczy masz podwalone.
- No niestety, a kiedy zlikwidujesz te cholery?
- Najpierw muszę kupić na nie coś.
- Jedziesz, ze mną?
- A umiesz jeździć konno?
- Tak, oczywiście mam nawet konie.
- Co ty, gdzie?
- U mnie w domu tylko, nie wiem gdzie jest dom.
- Jakim cudem możesz tego nie wiedzieć?
Opowiedziałam mu moją historię, jak to wszystko się stało, jak trafiłam do parku w którym siedziałam kiedy mnie znalazł, i w ogóle o wszystkim. Po krótkim czasie okazało się, że jesteśmy do siebie podobni.
- Pasujemy do siebie - oznajmił i zbliżał się w moją stronę.
- Nie, nie zbliżaj się nawet.
- Dlaczego? Nie podobam ci się?
- Kłamiesz, okłamujesz mnie.
- Przestań, tak czy inaczej będziemy razem - był już za blisko, prawie mnie dotykał.
- Nie, nie chcę.....nawet cię znać - powiedziałam odpychając go rękoma.
- Naprawdę, nawet mnie nie kochasz?
- Przecież nie wierzę w miłość - powiedziałam, wybiegając z pokoju, a następnie domu.
- Stój!- powiedział kiedy byłam już oddalona od domu - ja cię....- reszty nie usłyszałam, byłam za daleko. Zaniki pamięci się skończyły, przypomniałam sobie gdzie jest dom, numer, ulicę i byłam gotowa tam wrócić, nawet nie bałam się "Wredniaka". Tylko był jeden problem. Nie wiedziałam gdzie jestem, najbardziej dobijający problem. Dopiero teraz udało mi się trafić do centrum, gdzie znajdowało się wszystko, na peron przyjechał długo oczekiwany pociąg. Wsiądę do niego. Głupia jesteś - po chwili pomyślałam, nawet nie wiem gdzie jedzie. Jedyne co mogłam zrobić, to zapytać się, oczywiście staruszki, bo inne rzeczy mnie znudziły.
- Przepraszam panią, dokąd ten pociąg jedzie? - zapytałam.
- Do Wrocławia.
- O nareszcie powrót do domu - krzyknęłam i wsiadłam do pociągu. Wszystkie wagony były pełne ludzi, dlatego też stałam i podsłuchiwałam o czym mówią, chociaż był 25-grudnia, w tym pociągu zdawało mi się że jest sierpień bądź lipiec. Było strasznie duszno, ledwo udawało mi się złapać oddech. Nie byłam jedyną osobą, która na to się skarżyła, zresztą każdy w tym przedziale o tym mówił. Chociaż ludzie wolą rozmawiać o tematach "tabu" teraz zdawało mi się, że te tematy jakoś odpłynęły. Byłam szczęśliwa, nawet bardzo, gdy pociąg zatrzymał się, a kilka osób z niego wysiadło robiąc dla mnie miejsce, nareszcie mogę się przespać. Zamknęłam oczy i usnęłam, radość mnie wypełniała, a uśmiech malował się na mojej twarzy, jeszcze kilka przystanków - pomyślałam sobie. Rozmyślałam nad tym co powiedzieć rodzinie w ramach przeprosin. Finalnie postanowiłam kupić im kwiaty, ponieważ los dzisiaj mi sprzyjał. Przez jakąś awarie wysadzili nas na totalnym zadupiu, gdzie były same kwiatki. Oburzeni ludzie, klnąc i wyzywając wypełzli z pociągu, ja, jako ich przeciwieństwo byłam uśmiechnięta i zrywałam kwiatuszki, do domu było blisko. Gdy stałam przed drzwiami postanowiłam urządzić im kawał, przeskoczyłam płot i wdrapywałam się po ścianie do pokoju Sally. Gwałtownie zapukałam w szybę. Samba o mało nie dostała zawału, jak zawsze czytała książkę, moja cała rodzina ciągle pochłania książki.

I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz