strangers in the night

44 3 0
                                    

Do pokoju weszły wyluzowane moje siostrzyczki. Co? Jakim cudem się dowiedziały gdzie jestem? Ciekawe.
Rozsiadły się na sofie, na której obecnie przebywałam.
- Hejo! Lalka, widzę, że nóżkę se uksyłaś.
- Co wy brałyście, że jesteście takie wesołe - odgryzłam się, bez żadnych wyrzutów sumienia.
- Maryśkę, a co?
- Jestem z was dumna, nareszcie odkryłyście swoje przeznaczenie. Będziecie żulami.
- Lalka, na żartach się nie znasz? Niczego nie brałyśmy, bo nie miałyśmy skąd, ale jak się ktoś znajdzie to z wielką przyjemnością.
- Zamknijcie się - wydarłam się na całe gardło.
Panowała grobowa cisza, którą zagłuszyła Jasmina.
- Chcecie kawy, herbaty?
- Nie, nie my już idziemy- Sala wyciągnęła z tego domu "Mola".
Nareszcie, nareszcie, nie mogłam się doczekać aż znikną, a Blondynka opowie mi tę ważną wiadomość.
- A co z tą wiadomością? - zapytałam z ciekawością.
- Yyyy........dostałaś list - oznajmiła przygryzając czerwoną wargę.
Co? I tylko to. Taka błahostka i tyle zachodu ,,boję się twojej reakcji,, nie, no co jeszcze?
***
- Jim, niemożliwe. Czego on ode mnie żąda.
Wzięłam kartkę i odpisałam ,,Oczywiście, że nie,,. Co on sobie myśli, że będę gdzieś latała, ponieważ zerwał ze swoją setną dziewczyną. Nie ma co robić, a no to sobie przypomniał, że żyję. Kiedy go potrzebowałam, on miał mnie w dupie, to najwyższy czas to zmienić.
- Wyślesz to na pocztę?- zapytałam się Jasminy, podając jej do ręki kopertę z odpowiedzią.
- No jasne - przytaknęła i zaczęła poprawiać sobie mej-kap.
- Wrócę za pół godziny - dodała i wyszła. Dopiłam herbatę. Dlaczego, po wiadrze herbaty, ciągle odczuwam pragnienie. Pomimo złamanej nogi wstałam i poszłam do kuchni oddalonej 50 metrów. Nie, nie wierzę, wody nie ma, za to była Shit-a, zdziczały pies rzucił się na mnie, a ja odruchowo z całej siły walnęłam go laską, którą się podpierałam. Pies zapiszczał, ale nie przestawał, ciągle słyszałam ,,uuuuu,,. Najbardziej bałam się, że przyjdą rodzice Jasminy. Na szczęście przez rozmiary tego domu nikt nawet tego nie usłyszał.
- Zamknij się, bo rodzice Jasminy przyjdą. Spokojnie, uspokój się już - lekko pogłaskałam psa, na chwile zamilkła, lecz po chwili znowu słyszałam nie do zniesienia skomlenie. Usłyszałam kroki, strasznie się przeraziłam.
- Widzisz co zrobiłaś? - powiedziałam szeptem do suczki ponieważ myślałam, że to rodzice blondynki.
Jednak nie byli to oni, zaskoczona patrzyłam się na osobę, która zwyczajnie weszła do domu, bo były otwarte drzwi. Byłam przerażona, nie chciałam żeby to się stało.

Kim była ta osoba? Podpowiedź to nie była Jasmina. Więc kto? Jak myślicie? Piszcie w komentarzach.

I Want YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz