"Jakoś inaczej"

42 2 3
                                    

ZPW. Narratora

Miriam jak co noc wyskoczyła z okna. Zaczęła biec w stronę jakiegoś domu aby komuś zrobić krzywdę. Nie biegała długo, szybko znalazła dom, który stał się jej celem.

Wdrapała się na drzewo obok jakiegoś domu, ale co to? Miriam nie wzięła swoich ołówków, ani kartek. Zaczęła złazić z drzewa.

-Ej! Stój! Masz się zatrzymać! - Ktoś krzyknął. Miriam obróciła głowę by zobaczyć kto to. Osobą krzyczącą okazał się policjant. Miriam zaczęła uciekać. Biegła tak jak by miała motor w tyłku. To jednak nie starczyło. Policjant zaczął strzelać. Jego kule były szybsze niż ona. Miriam obróciła się i tym samym dostała kulą w brzuch. Pobiegła wtedy na teren jakiegoś domu tym samym gubiąc policjanta.

Miejscem jej pobytu okazał się dom Josha. Miriam trzymała się za ramię i się przewróciła. Jej oczy stały się czarne.

W tym samym czasie Josh obudził się z ostrym bólem brzucha. Bolało go w tym samym miejscu w którym dostała Miriam.

ZPW. Josha

Postanowiłem wstać i iść do kuchni. Idąc schodami wyjrzałem przez okno. Myślałem że przez ból brzucha mam jakąś fatamorganę, ale nie! Faktycznie na naszym trawniku ktoś leżał. Mimo ostrego bólu brzucha wybiegłem na podwórko. Zbliżyłem się do postaci by sprawdzić kim ona jest. O nie! To Miriam! Podniosła się na ręce trzymając się rany w brzuchu. Obruciłem ją na plecy. Chciałem mieć z nią kontakt wzrokowy. Miała czarne oczy, które na mój widok zamieniły się w błękit.

-P...prze...przepraszam, miałeś rację, faktycznie jestem mordercą... Zasługuję na podobny los. Wybacz... Kocham Cię... -Wyszeptała do mnie. Moje oczy zaczęły zalewać się łzami.

-NIE! MIRIAM NIE UMRZESZ! NIE ZASYPIAJ! Proszę... patrz na mnie. Miriam -Ostatnie słowa powiedziałem dużo ciszej. Błagałem by się obudziła. Jej powieki opadły. Przybiegli moi rodzice. Kazałem im zadzwonić na pogotowie. W tym czasie pobiegłem po kartki i ołówek. Może da się ją uratować... Niestety, mimo moich starań nie udało się. Miriam jeszcze oddychała. Modliłem się by karetka zaraz przyjechała.

Karetka przyjechała. Zabrali Miriam. Chciałem pojechać z nimi, ale nie pozwolono mi. Wkurzyłem się co też oznaczało zmianę koloru moich oczu. Zacząłem biec. Przegoniłem karetkę i dobiegłem do szpitala. Gdy oni dojechali Miriam odrazu trafiła pod nóż. Czekałem w poczekalni 4h. Po tym czasie łaskawie wyszła pielęgniarka.

-Wszystko z nią wporządku?! Przeżyje?! Proszę mi coś powiedzieć! - aż wstrząsnąłem tą kobietą. Patrzyła na mnie z przerażeniem.

-Jest pan z rodziny?

-No...yyy... Tak! Jestem jej bratem! -Musiałem skłamać. Inaczej gówno bym się dowiedział.

-W takim razie... Dziewczyna straciła sporo krwi, ale przeżyje. Proszę się nie martwić. Wszystko będzie dobrze.

-Dziękuję. Kiedy będę mógł się z nią zobaczyć?

-Może pan wejść na chwilę do pacjentki po operacji. Musi odpoczywać więc proszę o spokój.

-Dobrze. Dziękuję bardzo. -Poszła.

Czekałem jeszcze jakiś czas po operacji by przemyśleć co i jak. Potem wszedłem do sali.

-Miriam, dlaczego mnie tak straszysz? -Powiedziałem w jej śpiącą twarz głaszcząc po głowie. Zaczęła mnie boleć głowa. Oznaczało to że słońce wschodzi. Miriam się skrzywiła. Prawdopodobnie też czuła ból. Dlaczego to spotkało ciebie? W pewnym momencie usłyszałem "Josh... nie... ja przepraszam". To mówiła Miriam, tyle że przez sen. Musiałem jej się śnić. Ciekawe o czym dokładnie śniła.

ZPW. Miriam

Znalazłam się znowu w jakimś dziwnym miejscu. Nie, to nie było "Maid café". Tutaj było strasznie, szaro, ponuro. Chwila! przecież to mój pokój. Hahaha... ale się przeraziłam. Leżałam przykryta moim kocem. Problem w tym że pod tym kocem nie miałam nic! Byłam naga! Przedemną były moje kartki i ołówki. Moment! Obok mnie ktoś leżał. Widziałam czarne włosy z pod mojego koca. Odsłoniłam powoli koc z twarzy nieznajomego. Oh.. to Josh. Tak słodko śpi... O cholera! Josh też jest zupełnie nagi, ale to znaczy że ja... z nim.... ten... O mój Boże. O MÓJ BOŻE!! Z drugiej strony... Zawsze chciałam to przeżyć z kimś wyjątkowym. Szkoda tylko że nie pamiętam tego co z nim robiłam. Chciałam upamiętnić tę chwilę. Sięgnęłam po kartki i ołówek. Jednak na wszystkich kartkach był narysowany Josh. Na każdej stronie był martwy. Spojrzałam na jego twarz. Z jego ust zaczęła wylewać się krew. Był biały, był zimny, był.... martwy. Zaczęłam płakać, przytuliłam go najmocniej jak tylko mogłam. Płakałam i krzyczałam

-Josh... nie... ja przepraszam...

___________________________________________

Szlag mnie trafiał przy pisaniu tego. Pisałam wczoraj, napisałam wszystko i co?! "Aplikacja wattpad została zatrzymana"... cholera mnie wzięła i postanowiłam że znowu tego samego nie będę pisać... dlatego dopiero dzis jest kolejna część.

Zdjęcie z grafiki google (story of evil 💓) ... jak zawsze.

Miłego czytańska dzieciaczki 💞💕

Za OknemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz