ZPW. Josha
Siedziałem obok niej dzień i noc. Wytrzymywałem każdy ból. Nie chodziłem do szkoły. Słyszałem tylko jak Miriam coś mamrocze. W końcu przyszli jej rodzice. Jej matka była strasznie rozstrzepana. Płakała nad nieprzytomnym ciałem Miriam, potem spojrzała na mnie. Patrzyła na mnie z gniewem, miałem wrażenie że mnie zabije wzrokiem.
-Kim jesteś? Dlaczego tu jesteś? -zapytała cicho, ale z nienawiścią w głosie.
-Josh, przyjaciel Miriam z klasy. Przykro mi. -Odpowiedziałem.
-To ty się całowałeś z moją córką!-Podszedł zgniewany ojciec Miriam. Ja nic nie odpowiedziałem, tylko kiwnąłem głową.
Podszedł do mnie i już chciał mnie uderzyć, ale wtedy wszedł do sali lekarz. Uszedłem z całą głową.
Lekarz zaczął mówić o tym że z Miriam wszystko wporządku i że niedługo się obudzi, że powinniśmy wyjść z sali i dać jej odpocząć. Gdy już wychodziliśmy nagle usłyszałem cichy głos wołający mnie.
"Josh!" Usłyszałem. To był głos Miriam. Odrazu się do niej odwróciłem i spojrzałem błagającym głosem.
-Miriam musi mieć świetnego brata. Zostań z nią. -Powiedział lekarz. Ucieszyłem się bardzo. I poszedłem do niej.
-Josh? -Usłyszałem cichy szept. Odwróciłem się do Miriam. -Josh. -Tak! To Miriam! Obudziła się!
-Miriam! Dzięki Bogu! Obudziłaś się!
-Gdzie jestem? -zerwała się z łóżka
-W szpitalu, spokojnie... jestem przy tobie.
-Ssss... ah-syknęła z bólu Miriam i złapała się za ranę.
-Połóż się. Odpoczywaj. Strasznie się martwiłem. -Miriam w odpowiedzi tylko się do mnie uśmiechnęła. Wtedy wszedł lekarz.
-Dzień Dobry Panienko Miriam. Cieszę się że już Panienka wstała. Dałabyś radę porozmawiać z policją? -Zapytał z wielkim bananem na twarzy.
-Z policją? Ehh... Panie doktorze czy muszę dziś? -Miriam definitywnie się przeraziła.
-Oczywiście że nie. Rozumiem że jest Panienka zmęczona. Jak się pani teraz czuje?
-Dobrze, dziękuję
-Cieszę się. Przyjdę wieczorem -Powiedział doktor i wyszedł.
-Josh, muszę się stąd wydostać jeszcze dziś! -Miriam była przerażona. Ona musiała zabić te wszystkie dzieciaki... ale... co ja mogę zrobić?
-Miriam, ale ty nie jesteś jeszcze w formie, nie możesz ot tak sobie wyjść. Policja tak czy siak będzie cię szukać. Nie uciekniesz od tego. Poza tym co z sobą zrobisz? Twoi rodzice są w poczekalni.
-Nie rozumiesz, Josh! Miałeś rację, nie panuję nad mocą. Jestem morderczynią. Muszę uciec, nie mogę rozmawiać z policją! Zaraz... czy ty powiedziałeś.... MOI RODZICE TU SĄ?! -Miriam zaczęła panikować. Może mogę jej pomóc... nauczę ją wszystkiego czego sam się nauczyłem, ale co z jej raną. Jeśli coś jej się stanie w czasie drogi? Nwm czy to dobry pomysł...
-Nie ważne, ale błagam Josh. Pomóż mi...-I wtedy Miriam zaczęła płakać. Nie mogłem jej tak zostawić. Zgodziłem się.-No dobrze... -na jej ustach pojawił się ogromny banan. Ucieszyłem się widząc ją szczęśliwą. -Przygotuj ołówki i kartki. Przyjdę po ciebie nocą, a skoro mamy uciec muszę już wyjść. Będę pukać w oknie. Otworzysz mi je. Wyciągnę cię stąd. -Miriam zwyczajnie kiwnęła głową potwierdzająco. Chciałem wyjść, ale był problem... jej rodzice... Otworzyłem okno. Gdybym skoczył to bym się zabił. Miriam widząc to narysowała coś w rodzaju ślizgawki z której mogłem spokojnie zjechać. Ruszyłem w stronę domu.
Doszedłem do domu. Czekali na mnie rodzice. Byli wściekli... Musiałem wytłumaczyć im tę sytuację. Powiedziałem że muszę odejść z Miriam na jakiś czas. Chyba mnie zrozumieli. Pobiegłem do swojego pokoju. Zadzwoniłem do Miriam. Ona musiała zrobić coś z nocą. Poprosiłem by naszkicowała totalną ciemność. Zero gwiazd, zero księżyca. Nikt nie mógł nas zauważyć. Musiałem się też przebrać by nikt mnie nie widział. Raczej nocą w jaskrawo zielonej koszuli trudno nie być zauważonym... Szybko coś ciemnego na siebie włożyłem i zacząłem obmyślać plan wydostania Miriam ze szpitala.
ZPW Miriam
Czekałam na Josha. Byłam strasznie zniecierpliwiona. Bałam się że nie przyjdzie. Noc się zbliżała. AH! MOJA GŁOWA! No nic... musiałam to przetrzymać. Zrobiłam wszystko o co Josh mnie poprosił. Noc była pochmurna i czarna. W pewnym momencie usłyszałam pukanie w oknie. Tak! To Josh! Przyszedł po mnie! Otworzyłam okno. O CHOLERA! Zapomniałam się przebrać. Wpuściłam Josha do środka, zamknęłam okno i zaczęłam zdejmować koszulkę. Josh się najwyraźniej zawstydził bo zrobił się cały czerwony i się odwrócił. No prawdą jest że taką kompletną deską to nie byłam... ehh... Faceci... przebrałam się szybko i kazałam odwrócić się Joshowi. Ten wziął mnie na ręce i wyskoczyliśmy przez okno. Na szczęście nie zniszczyłam tej pseudo ślizgawki. Szybko udało nam się uciec. Josh dosłownie biegł jak gepard, a nawet szybciej. Był strasznie skupiony. Dobiegliśmy do jakiegoś lasu i weszliśmy do niego, ale to nie było chyba dobrym pomysłem.
-Josh... My zginiemy...
-------------------------------------------------------------
Ciekawi co dalej?? Ja już wiem ^^
Wybaczcie że tak późno... nie miałam telefonu T-T
Miłego czytańska ziomeczki (♡_♡)
Zdjęcia wzięte od mojego andrzeja (niezgodny96)
![](https://img.wattpad.com/cover/62247717-288-k908417.jpg)
CZYTASZ
Za Oknem
Novela JuvenilHistoria siedemnastoletniej Miriam, która pewnego dnia odkrywa coś niesamowitego czym jest jej własna moc. Jednak zabawa tą mocą może ją poprowadzić do złych konsekwencji... Czy uda jej się zapanować nad emocjami? Czy spotka kogoś kto zmieni jej życ...