#5

2.3K 211 31
                                    

Zaczęliśmy grać, oczywiście na początku była to całkiem niewinna gra, lecz później Daiki dostał zadanie aby wypić półlitra polskiej wódki. Właśnie w tym momencie Aomine się upił i już nie była taka niewinna. Na szczęście dziś był piątek.

- Dobra, ja się zbieram Sei. Do poniedziałku. - pożegnałam się.

Jednak zatrzymał mnie lekki uścisk na nadgarstku.

- Chyba nie myślisz że puszczę cię do domu o 3 nad ranem? - zapytał. - Zostajesz u mnie, zaraz przygotuję ci pokój. - dodał, i odszedł tylko sobie znanym kierunku.

Ja poszłam do Midorimy, ponieważ nie licząc Akasza tylko on nie był upity.

- Co tam Mido-chin? - zapytałam.

- Co się dzieje między tobą a Akashim? - chyba był mocno ciekawy.

- Jak to co? Nic się nie dzieje, jedynie się przyjaźnimy. - stwierdziłam. Jeny, o co chodzi tej marchewce.

- Boże czy ty jesteś ślepa, czy tylko udajesz? Nie widzisz jak on na ciebie patrzy. Próbuję zgrywać twardziela, ale nie zawsze mu się to udaję. - powiedział, z lekkim niedowierzaniem.

*Perspektywa Akasza*

O czym oni rozmawiają? Zaraz oni rozmawiają o mnie? Postanowiłem to jak najszybciej przerwać.

- Shintarõ, pozwól na chwilę. - to nie była prośba.

Midorima posłusznie przyszedł.

- O czym wy rozmawiacie pod moją nieobecność?! - zapytałem.

Midorima momentalnie zbladł.

- Yyy... jestem poprostu zdziwiony że jeszcze jej tego nie powiedziałeś. - Midorima był coraz bledszy.

- Chodzi ci o Yuno? - zapytałem, choć wiedziałem jaka będzie odpowiedź.

- Tak. Czemu nie powiesz jej co czujesz? - zapytał.

- Ona mnie odrzuci, a tego nie chcę. Po pierwsze pragnę ją do siebie przekonać. Potem się zobaczy. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Czekaj dalej, aż wreszcie ktoś ci ją sprzątnie przed nosa. Dobranoc Seijūrõ. - pożegnał się i wyszedł.

Midorima po części miał rację, lecz boję się odrzucenia. Najpierw odeszła moja mama, nie zniosę kolejnej rozłąki.

Kiedy zszedłem na dół ujrzałem Yuno, która spała na kanapie. Wyglądała tak... uroczo. Cóż, nie zastanawiając się dłużej podszedłem do niej, wziąłem na ręce i zaniosłem ją do swojej sypialni. Kiedy ją niosłem mruczała coś pod nosem. Jedynym słowem które zrozumiałem było "Seijūrõ". Uśmiechnąłem się pod nosem. Położyłem Yuno na łóżku, i przytuliłem się do niej. Nie pamiętam nawet kiedy, ale zasnąłem wtulony w nią.

*Perspektywa Yuno*

Obudziłam się, było mi tak dobrze, tak ciepło. Wtuliłam się w to coś myśląc że to kocyk, ale nagle "kocyk" zaczął się poruszać. Odwróciłam się a po mojej prawicy jakby nigdy nic spał sobie Seijūrõ. Chciałam na niego wrzasnąć, zapytać co on tu robi. Jednak nie miałam serca go budzić, wyglądał tak słodko i niewinnie. Jego twarz podczas snu była taka spokojna, taka piękna.

- ...no, Yuno... -

Moja twarz skamieniała. Dlaczego do ciężkiej cholery Akashi mruczy moje imie przez sen. Nie chciałam go budzić, może jeszcze coś powie.

- ... ocham cię, Yuno. Kocham... -

Teraz doznałam poważnego wstrząsu. W mojej głowie krążyły setki myśli. Słowa Midorimy, zachowanie Seia i wszystkie wydarzenia które ostatnio się zdarzyły.
" Boże czy ty jesteś ślepa, czy tylko udajesz? Nie widzisz jak on na ciebie patrzy. Próbuję zgrywać twardziela, ale nie zawsze mu się to udaję." Od kiedy to Sei był dla mnie taki miły. Powiedział mi że mnie szanuję, nie chciał mnie puścić wczoraj do domu. Martwił się o mnie? Postanowiłam że zostawię to dla siebie. W końcu on śpi. Ludzie przez sen mówią różne rzeczy. No nic postanowiłam go obudzić.

- Sei wstawaj. - szepnęłam mu do ucha.

- Yunooo... daj mi spokój. - powoli mnie zaczynał wkurzać. Postanowiłam zmienić nieco taktykę.

- Ok śpij, może dowiem się jeszcze czegoś ciekawego. Przed chwilą przez sen wyznałeś mi miłość. - powiedziałam.

- Co?! - w tym momencie spadł z łóżka, i spalił totalnego buraka.

- Tak było. - zaśmiałam się, nie potrafiłam w tym momencie kłamać.

- I co, naśmiałaś się, tak to była świetna okazja żeby się ze mnie ponabijać. - był mocno wkur... Yhm... zdenerwowany. Był czerwony i kipiał ze złości.

- Ale ja... - przerwał mi.

- Wynoś się, nie chcę cię widzieć! - krzyczał na wszystkie strony. Jego oko powoli żółkło.

Wstałam podeszłam do niego i go przytuliłam.

- Sei, ja z takich rzeczy się nie śmieję. Przykro mi że tak myślisz. Jednak chciałabym się dowiedzieć czy to prawda. - powiedziałam.

- Przepraszam. Teraz nie mogę, kiedyś ci powiem. Obiecuję. - po tych słowach wyrwał się z mojego uścisku i wyszedł.

Akashi Seijūrõ - Nie lubię cię!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz