#3

3.3K 226 37
                                    

Na dzisiejszych zajęciach nie mogłam się skupić. Cały czas myślę o tych pracach społecznych. Mam przeczucie że Akashi się zmienił, nie mam całkowitej pewności ale napewno coś się zmieniło.

- ...no, Yuno, Yuno! - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Akasza.

- Co się stało Akashi? - zapytałam spokojnie.

- Możesz mi mówić po imieniu? Nie lubię kiedy ktoś kogo szanuję, mówi mi po nazwisku. - po tych słowach spalił buraka.

- Zaraz... powiedziałeś że mnie szanujesz? Gdzie się podział prawdziwy Akashi? Oschły, zimny, bezduszny dupek? - co się z nim stało nigdy taki nie był.

*Perspektywa Akasza*

- Czemu masz o mnie takie zdanie? - najzwyczajniej w świecie było mi smutno.

- Bo taki byłeś... lecz teraz jakby się zmieniłeś na lepsze. - powiedziała, wymuszając uśmiech.

Mój plan działa. Czyli to chodziło o moje zachowanie. To była tak prosta rzecz, i nie zauważyłem tego przez trzy lata.

- No cóż, pomyślałem że mogę być odrobinę milszy, ale niech ludzie znają swoje miejsce. Nie każdy zasługuję na mój szacunek. - powiedziałem, starając się brzmieć jak dawny ja.

- Czyli co Aka... Seijūrõ, idziemy na lekcje? Zaraz będzie dzwonek. - uśmiechnąłem się.

- Chodźmy. -

*Perspektywa Yuno*

Po zakończonych zajęciach, poszłam na trening. Przez cały czas czułam na sobie spojrzenie Seijūrõ, nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

Kiedy się przebraliśmy, spotkailśmy się przed szkołą, zabraliśmy farbę i pędzle, i udaliśmy się pod dom kultury.

Akashi wyraźnie miał dobry humor. Ja nie, nie mam zielonego pojęcia dlaczego ten pajac tak się szczerzy. W końcu to są prace społeczne a nie wakacje. Właśnie tym się różnimy, w takich sytuacjach ja się załamuję, a jemu szczerzy się morda. Świetnie... mam jedynie nadzieję że szybko to skończymy.

*Perspektywa Akasza*

Nareszcie będę spędzał z Yuno więcej czasu. Lecz ona wygląda jak chmura burzowa. Jestem ciekawy czy kiedyś się do mnie przekona. Bardzo bym tego chciał, ale może dzięki tym pracom społecznym zbliżymy się do siebie.

Całą drogę przeszliśmy w całkowitej ciszy. Dotarliśmy na miejsce.

- Nie sądzisz że spędzenie dnia w całkowitej ciszy jest nudne? - zauważyłem.

- Od kiedy to jesteś taki rozmowny. Od kiedy tylko pamiętam byłeś cichy, czasem aż za bardzo. Wolę kiedy jesteś w miarę rozmowny lub też kiedy się uśmiechasz. Mówiłam ci już, że z uśmiechem ci do twarzy. - zarumieniła się mówiąc to wszystko.

- Zapamiętam. - powiedziałem i wykonałem coś w rodzaju półuśmiechu.

*Perspektywa Yuno*

Nie sądziłam że kiedyś Akashi będzie się tak zachowywał, ale przyznam szczerze że w takiej wersji naprawdę zaczyna mi się podobać.

Mój status zmieniam zamiast na Nienawidzę cię to na Zaczynam cię lubić.

- No to co Sei, bierzemy się do roboty? W końcu ten budynek nie należy do najmniejszych. - powiedziałam i po raz kolejny się uśmiechnęłam.

- Od kiedy to mówisz mi po imieniu i to w dodatku Sei? - zapytał z malowanym zdziwieniem na twarzy.

- No cóż... masz całkiem fajne imię, tylko powiedziałam sobie że muszę je skrócić, a Sei pasuję do ciebie idealnie Sei-chan. - odpowiedziałam.

Wzięliśmy pędzle u zaczęliśmy malować budynek. Lecz po 20 minutach nam się to znudziło. Akashi za to ubzdurał sobie że dobrze mi w fioletowym, ponieważ zaczął na mnie chlapać farbą. Nie byłam mu dłużna. Po kolejnych 20 minutach wyglądaliśmy jak dwie śliwki węgierki.

- Muszę przyznać Sei, że jesteś całkiem w porządku osobą. - powiedziałam zanim pomyślałam.

- Dziękuję, że doszłaś do takiego wniosku. Chodź już i tak dzisiaj nic nie zrobimy, odprowadzę cię. - bardziej stwierdził niż zapytał. Dopiero teraz zauważyłam że jego oko wróciło do stanu z przed kilku lat. Było czerwone, nie złote.

Doszliśmy pod mój dom. Po drodze oczywiście rozmawialiśmy i żartowaliśmy na różne tematy.

- Dziękuję ci za dzisiaj Yuno. - powiedział z lekkim rumieńcem na twarzy.

- To chyba ja powinnam ci dziękować, w końcu to ty odprowadziłeś mnie pod sam dom. Dziękuję. - w tym właśnie momencie nagrodziłam Akashiego buziakiem w policzek.

- To do jutra, Sei. - pożegnałam się.

- Do jutra, Yuno. - odpowiedział i poszedł w swoją stronę.

Nigdy nie sądziłam że mój wróg nr 1 stanie się moim sojusznikiem czy prawie że przyjacielem. Jednak odpowiada mi jego towarzystwo kiedy wrócił do swojego starego ja. W sumie tylko dlatego go tak nie znosiłam, ponieważ z idealnego chłopaka zamienił się w bezduszne coś. Nie chciałam się do tego przyznać, ale Akashi Seijūrõ podobał mi się na początku gimnazjum. O tym wiedział tylko Midorima, który trzymał to w tajemnicy. Miałam do niego całkowite zaufanie. No cóż, jestem ciekawa co mi los przyniesie w najbliższym czasie.

*Perspektywa Sei'a*

Moje marzenia powoli się spełniają. Aktualnie szedłem do domu trzymając się za policzek oraz podziwiając kwitnącą Sakurę.

Nawet nie chciałem dzwonić po szofera, to by mi tylko przypomniało kim jestem na codzień. Nie sądziłem, że kiedyś ona zwróci na mnie choć trochę uwagi. Najgorsze było jak poszła do Tõõ, miałem ochotę rozszarpać Daikiego. Już myślałem że więcej jej nie zobaczę, lecz kiedy zobaczyłem ją w Rakuzan, obiecałem sobie że zdobędę jej zaufanie. Zdobędę ją. Zrobię dla niej wszystko.

Dowiodę tego...

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Nie zabijcie mnie za takiego Akasza, pomyślałam że w tym opowiadaniu Akashi będzie bardziej Kawaii niż Creepy.

No nic życzę miłych ferii, dla tych którzy je mają, a sobie i innym którzy męczą się w szkole życzę wytrwałości. Spokojnie niedługo Weekend!

;)

Akashi Seijūrõ - Nie lubię cię!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz