Szukałam czegoś w szafie na moją ra...to znaczy kolację z Harrym. Mój wzrok wbił się w różową sukienkę, ale ona była zbyt krzykliwa. To co ja mam założyć? Sukienkę, jeansy?
A może powiem, że miałam inne plany? Wyobraziłam sobie jego minę, gdybym tak zrobiła. – bezcenne. Nie bądź niegrzeczna Lowri – pomyślałam.
W końcu zdecydowałam się na zieloną koszulę i czarną spódnicę. Chyba może być. Właśnie kończyłam się ubierać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłam wzrokiem na zegarek i spostrzegłam 18:45. Dupek był piętnaście minut wcześniej.
Podeszłam do drzwi psychicznie nastawiona przed ich otwarciem. Wszystko mogło się stać. Harry mógł mnie zaskoczyć i być dżentelmenem, lub też tym strasznym facetem. Tego drugiego bardziej się bałam.
Westchnęłam, otwierając drzwi, która była naszą barierą. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał czerwony krawat i czarne spodnie.
- Jesteś za wcześnie – tylko to z siebie wydusiłam.
Nie odpowiedział. Ominął mnie i wszedł do środka, zamykając drzwi. Rozglądał się widząc rzeczy rozrzucone po pomieszczeniu.
- Cóż, spodziewałem się że będziesz gotowa.
Pokręciłam głową, chwytając torebkę z kanapy. Przeczesałam palcami włosy. To tylko kolacja z kolegą. Poza tym to Harry. Nikt więcej.
- Ładne miejsce – podszedł do zdjęcia stojącego na stole. Ja i moja mama. Uśmiechnął się. – Słodkie.
Czułam, że się rumienię i odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Czy możemy po prostu wyjść? – wzięłam klucze z miski przy lustrze. – Proszę? – mój głos brzmiał błagalnie, przez co zaczął chichotać.
Odłożył ramkę na miejsce i ruszył w moją stronę.
- Mogłaś poprosić o coś innego – znów ten uśmieszek. Mrugnął do mnie.
Przewróciłam oczami otwierając drzwi.
- Chodź Harry.
~*~
- Ja poproszę sałatkę – powiedziałem, zamykając moje menu.
Podałam je kelnerowi. Musiałam przyznać, że był dosyć ładny. Nie mógł nic zrobić, ale posłał mi uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemniłam. Utrzymałam kontakt wzrokowy przez kilka minut zanim ktoś odkaszlnął. Spojrzałam na Harry'ego, który wydawał się być na krawędzi cierpliwości.
- Ekhem, poprosimy kurczaka. Dla mnie i dla pani. Czy to jest w porządku kochanie?
Kochanie? Kelner spoglądał na nas zdezorientowany. Tak samo jak ja.
- Chcę tylko sałatkę.
Kelner zanotował zamówienia, a ja czułam baczny wzrok Harry'ego. Nic nie powiedziałam choć mogłam. Odezwałam się dopiero, gdy zostaliśmy sami.
- Kochanie? Czemu nazywasz mnie kochanie? – zapytałam unosząc brwi.
Spojrzał na mnie, a ja widziałam w jego oczach pustkę, zanim nimi przewrócił.
- Widziałaś jak on na ciebie patrzy? Chciałem, aby było jasne, że to nie było w porządku.
Oparłam się wygodniej w fotelu i czułam coraz większą ciekawość.
- Tak? A dlaczego nie jest w porządku?
Wbił wzrok w podłogę, a potem we mnie. Jego rysy twarzy były złagodzone.
CZYTASZ
Lessons |Harry Styles fanfic| Polish Translation
FanfictionHej, to jest tłumaczenie Lessons autorki Harry_hurts_me. Mam zgodę na tłumaczenie. Zaczęłam to robić na Bloggerze, więc i tam was odsyłam http://lessons-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/