Siedziałam na środku łóżka i płakałam kolejną godzinę. Wycierałam łzy koszulką. Poszłam do łazienki i czesałam moje krótkie włosy. Byłam w jakimś transie, gdy wyszłam z sypialni i holem udałam się do pomieszczenia, które używałam jako biuro.
Otworzyłam szufladę biurka i wyciągnęłam kilka zdjęć wydrukowanych. Spojrzałam na mój chudy brzuch. Kiedyś tam było maleństwo. Moja ręka zataczała małe kółka na mojej talii. Rzuciłam zdjęcia na podłogę. To było zbyt przygnębiające. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę czuć się zniszczona. Łzy zaczęły płynąć. Jestem małym człowieczkiem, którego można wykorzystywać na okrągło.
Zaczęłam głośno krzyczeć. Sąsiedzi na pewno mnie słyszeli. Weź się w garść Lowri...
Zrugałam siebie. W mojej głowie znów pojawiło się okropne wspomnienie.
- Jeden raz – Chase podniósł się. Jego postura budziła we mnie grozę.
Umieścił blunta w popielniczce stojącej na stole.
- Dla mnie kochanie – jego wargi znalazły się przy moim uchu. – Nie bój się. Przysięgam, że będzie dobrze.
Spojrzałam z powrotem na blunta, a potem na twarz chłopaka. Położyłam rękę na brzuchu.
- Ja nie mogę. Skrzywdzę go.
Złapał mocno moją rekę odciągając ją od talii. Jego oczy były już czerwone. On wziął więcej dragów.
- Zamknij oczy – trzymał moją dłoń i prowadził do naszego dużego łóżka.
Usiadł na materacu, a mnie wziął pomiędzy swoje nogi. Pociągnął za moją koszulkę.
- Ściągnij ją.
Był na haju i chciał odbyć stosunek. To była regularna rzecz. Ale nie od kiedy nosiłam maleństwo. Nie wiedziałam co się może stać. Czasami całowal mój brzuch mówiąc jakim będzie jego tatusiem. Obydwoje chcieliśmy chłopca.
- Powiedz mamusi, żeby się uspokoiła i że wszystko będzie dobrze – jego oczy spotkały się z moimi i posłał mi uśmiech.
Jego ramiona obejmowały mój pas. Całował szlak prowadzący do mojego pępka. Sięgnął po blunta za stołu. Podniósł się i pocałował mnie bardzo brutalnie. Później zaciągnął się dymem. Rozwarł moje wargi i wpuścił dym. Posłal mi uśmieszek.
- Zaufaj mi, będzie ci lepiej.
Wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko, patrząc na zegarek. 8:45. Wtuliłam zmęczoną od płaczu twarz w poduszkę i zapadłam w sen.
Wstałam następnego ranka. Wyglądałam okropnie. Miałam ciemne worki pod oczami. Poszłam wcześnie spać, ale płakanie kilka godzin wcześniej nie pomogło.
Potrząsnęłam głową i przemyłam twarz wodą. Szybko założyłam limonkową sukienkę, czarne szpilki i zabierając komputer, wyszłam do pracy.
~*~
Podeszłam do biurka, gdzie leżała karteczka.
Lorwi,
Myślę, że twoi studenci i studenci pana Stylesa powinni stworzyć jedną klasę. Widzę, że uczą się jednego materiału. Może raz w tygodniu?
Dave
Zgniotłam kartkę. Kurwa. Ostatnie czego chciałam to praca z nim. A to znaczy jedno pomieszczenie i uczenie wspólnie.
- Więc też dostałaś notkę? – podskoczyłam. Nie wiedziałam, że Harry tu jest.
Opierał się o framugę, a ramiona miał skrzyżowane na klatce.
Przytaknęłam głową. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Dla mnie był cholernym dupkiem. Nie będę marnować na niego czasu.
Odkaszlnął i podszedł do mnie.
- Porozmawiaj ze mną.
- Co mam mówić? Spotkanie tu czy u ciebie?
Podszedł do mnie i oparł ręce na biurku.
- U mnie. Przestań mnie tak pierdolenie krótko trzymać. – warknął i odepchnął od mebla. Wyszedł trzaskając drzwiami. I śmiał się, naprawdę głośno śmiał.
Wyglądał jakby przez cztery lata chował w sobie złość. Złapałam kawałek kartki leżącej na moim biurku i nabazgrałam „Dzisiejsza lekcja w Sali pana Stylesa".
Wzięłam moją torebkę i poszłam do jego klasy. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego, który siedział przy swoim biurku. Spojrzał na mnie sygnalizując, że mam podejść i wrócił wzrokiem do papierów na blacie.
- Więc zaczniemy od czytania „Poradnika pozytywnego myślenia", a potem będą musieli napisać streszczenie czterech rozdziałów. Będziemy się podobnie poruszać przy każdej klasie. Podobny schemat. Okay?
Uniosłam brwi. Był poważny.
- Harry. Angielski to zabawa. Rozchmurz się. Może dajmy im to do przeczytania, potem krótki test i tyle. Sprawisz, że książka która jest zabawna, będzie dla nich czymś okropnym.
Taka była prawda. Prawdopodobnie większość by tego nie przeczytała. Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- Powiedziałem, że mam ochotę na debatę?
Nie zdążyłam się odezwać. Do Sali weszli nasi uczniowie. David przywitał się ze mną.
- Dobry pani Richards. Skończyłem to co miałem napisać dwa tygodnie temu. Och i ja...
Zaśmiałam się.
- siadaj. Wiesz, że nie musiałeś już tego robić prawda? – wzięłam jego wypracowanie.
- Więc...tak wiedziałem, ale chciałem – wpatrywał się we mnie.
Posłałam mu uśmiech. Co za głupek.
~*~~
Uważnie patrzyłam na morze uczniów siedzących przede mną. 12 była moja. Wszystkich było około 30. Stałam za mężczyzną, gdy on siedział przy biurku. Harry odkaszlnął.
- Przyzwyczajcie się do siebie, ponieważ będziecie razem jedną godzinę w ciągu tygodnia do końca roku. – mówił do nich chłodnym tonem. Nic złego nie zrobili. Potrząsnęłam głową.
- To znaczy, mamy nadzieję że się zakolegujecie. Jestem pani Richards.
Usłyszałam kilka „dzień dobry".
- Dzien dobry pani Richards! – ktoś krzyknął z tyłu klasy.
Zobaczyłam rude włosy i uśmieszek.
- Cześc Nate.
Jego uśmiech poszerzył się.
- Proszę spojrzeć, znalazłem swój zeszyt! – podniósł zielony przedmiot.
Zaśmiałam się kręcąc głową. Ja nie wiem czemu Harry się nie śmiał. Mężczyzna jęknął głośno.
- Rozejść się. – wstał z krzesła zbierając książki. Jego dłonie były duże. – Będziecie czytać Poradnik Pozytywnego Myślenia. Po każdym tygodniu Będziecie musieli napisać streszczenie z przeczytanej książki w ubiegłym tygodniu – mówił ogólnie. – Jeśli nie będziecie mieć, musisz przynieść następnego dnia ale będzie gorsza ocena.
- Harry, to nie fair – zaprotestowałam.
- Potrzebujemy dowodu, że słuchali cały tydzień.
Wywróciłam oczami.
- Zrobimy mały quiz na koniec. Tyle że to zabawna książka. Wiec miejmy z tego zabawę, okay?
Moi uczniowie uśmiechnęli się słysząc, że chce załagodzić sytuację. Harry trząsnął książkami o biurko.
- Nie, wszyscy z was napiszą raporty. To jest to o co nam chodzi z Lo..z panią Richards. Weźcie książki i otwórzcie na pierwszej stronie. – spojrzał na mnie, rzucając wyzwanie bym może coś powiedziała. W jego spojrzeniu była groźba.
Wzięłam książkę i ją otworzyłam. Mogłam czuć lodowate spojrzenie Harry'ego na mnie. Zadrżałam wracając wzrokiem do klasy.
- Więc, kto pierwszy czyta?
~~*~~~
Dzwonek oznajmił, że jest koniec lekcji. Wszyscy wstali zbierając książki. Harry i ja mieliśmy teraz wolną lekcję. Prawdopodobnie zacznie mnie wkurzać. Jak to robił cały czas. Raczej będę na niego zła przez cały ten okres.
- Harry, dlaczego byłeś dla nich niegrzeczny?
Popatrzył gniewnie na mnie.
- Ponieważ to dzieci, dzieci które potrzebują nauki? Jeśli ja nie będę surowy, to kto inny będzie?
- Nie jesteśmy ich rodzicami Harry. Odpręż się. Prawdopodobnie będzie le...
Przerwał mi. Przycisnął mnie do ściany.
- Zamknij się. Po prostu się zamknij Lowri. Będę uczył jak tylko będę chciał. – szepnął do mojego ucha. – jak lubisz albo jak nie. – jego wargi zjechały na mój obojczyk. – I kurwa nie wtrącaj się – dodał zostawiając pocałunek na mojej kości. Naciskał na mnie swoim ciałem. Coś twardego napierało na moje udo. I to było wybrzuszenie w jego spodniach. Moje oczy powiększyły się ponieważ wypuścił jęk. Dalej całował mój obojczyk. – Wiec jeśli jesteśmy w mojej klasie, przestrzegamy moich zasad.
CZYTASZ
Lessons |Harry Styles fanfic| Polish Translation
FanfictionHej, to jest tłumaczenie Lessons autorki Harry_hurts_me. Mam zgodę na tłumaczenie. Zaczęłam to robić na Bloggerze, więc i tam was odsyłam http://lessons-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/