Rozdział 14

683 43 0
                                    

Usiadłam przy biurku Dave'a, a Harry zajął krzesło po lewej stronie. Dave odkaszlnął siadając na swoim fotelu. Patrzył to na mnie to na Harry'ego.

- Co się dzieje między waszą dwójką?

Spojrzałem na Harry'ego, a potem znów na dyrektora.

- Nic. My tylko uczymy razem. – powiedział.

- Oczekujesz, że w to uwierzę? Szczególnie zważywszy, że jak wszedłem do obezwładniałeś ją przypierając do tablicy. – spojrzał na mnie i kontynuował. – Lorwi, wiem że jesteś młodym nowym nauczycielem. Więc powiem ci raz, to niedopuszczalne. – Skupił swój wzrok z powrotem na Harrym. - zamierzasz powiedzieć mi co się dzieje?

Zielonooki zacisnął pięści na kolanach.

- Naprawdę nic.

Dave potrząsnął głową.

- To twoje ostrzeżenie. Nie rób tego więcej. Trzy ostrzeżenia i zostaniecie wyrzuceni. Ostrzeżenie dla obydwojga.

W moich oczach zaczęły zbierać się lzy.

- Ja...ja przepraszam.

Dave patrzył na mnie kiwając głową. Pewnie nie czuł w ogóle do mnie sympatii.

- Myślę, że powinnaś iść do klasy pana Payne'a.

Wstałam ocierając łzy tak aby nie rozmazać makijażu. Poprawiłam spódnicę spoconymi dłońmi.

- Przepraszam – wymamrotałam i opuściłam gabinet.

Słyszałam twarde kroki Harry'ego za mną. Za chwilę weszliśmy do pustego korytarza. Wtedy złapał mój nadgarstek, a potem za ramię które szarpnął do tyłu. Odwrócił mnie raptownie, a parę kosmyków włosów spadło mi na oczy. Oddech uwiązł mi w piersiach, gdy on delikatnie odgarnął je z mojej twarzy. Walczyłam, aby wyszarpać się z jego chwytu, powodując że jęknął przytrzymując mnie mocniej. Przeniósł swoje wargi na moje ucho i złożył tam pocałunek, a później szepnął.

- Zgaduję, że musimy być nieco przebieglejsi następny razem, bo będzie następny raz.– lekko docisnął swoje krocze do mojego i wypuścił z ust cichy jęk.

Spojrzałam na niego. Miał przymknięte oczy, a wargi rozwarte. Podniosłam ręce i odepchnęłam go, ale w jednej chwili zrobił krok i złapał mnie mocniej.

- Prawie mnie wyrzucono przez ciebie Harry! Mogłam stracić moją pierwszą prawdziwą pracę! I ty jeszcze się obok mnie kręcisz? Jesteś obłąkany! Nie chcę stracić pracy. W końcu robię to co chciałam, a TY chcesz to zrujnować. Nie mam zamiaru grać w twoja grę Harry. Nie mów do mnie jeśli to nie będzie plan na następną lekcję i najważniejsze, nigdy mnie nie dotykaj. – przeczesałam palcami włosy gdy Harry stał patrząc na mnie. Odwróciłam się na szpilkach i ruszyłam do schodów. Doszlam do szczytu, gdy złapał moje biodra i odwrócił do siebie.

- To kiedy zaczynamy twoje lekcje? Właśnie mam ochotę przełożyć cię przez kolano i dać ci klapsa. – zdziwiłam się, a on zachichotał. – Pociągasz mnie kochanie. Wszystko przez to, że myśl o tym jak daję ci lanie mnie podnieca. Może podczas nasze wolnej lekcji trzeba będzie tego spróbować.

Uwolniłam się z jego ramion i ruszyłam do klasy Harry'ego. Zobaczyłam wysokiego mężczyznę piszącego na tablicy.

- Nie, To nie jest Ks. (??? Tutaj coś związane z grą w wisielca. Nie ta litera czy coś) – zaśmiał się.

Jego brązowe krótko ścięte włosy były zaczesane na żel. Odwrócił się do mnie. Posłał mi uśmiech. Podał mi swoją rękę, którą potrząsnęłam.

- Jestem Liam i uczę o teatrze piętro niżej. Byliśmy w trakcie grania w wisielca – uśmiechnął się i wskazał na człowieczka na tablicy z głową, ciałem i jednym ramieniem.

- Jestem Lowri i uczę angielskiego. Dziękuję, że zastąpiłeś mnie. – również się uśmiechnęłam i spojrzałam na tablicę. Odgadłam hasło. Wróciłam do niego wzrokiem. – F. Scott Fitzgerald.

Zachichotał kiwając głową.

- Myślę, że wrócę na dół, a ty ich usadź. – wskazał na moją głośną klasę. – Do zobaczenia – dodał i

opuścił klasę.

Minął się z Harrym.

- CISZA! – jak na zawołanie klasa podskoczyła i zareagowała. Mężczyzna usiadł za biurkiem i spojrzał na nich. – Czemu nie macie otwartych książek? Brad, zacznij czytać to na czym skończyliśmy.

Chłopak wziął książkę i za poleceniem zaczął czytać.

- Zła strona – kilka osób wymamrotało. Uczen od razu otworzył prawidłową, wracając do przerwanego zajęcia.

Harry przesunął dłońmi po blacie.

- I co to ma znaczyć, że my opuszczamy na chwilę salę a tu jest kompletny bałagan. – patrzył na mnie, a ja na niego.

- Harry, daj spokój. Daj im szansy, zanim narobisz krzyku.

- To jest moja klasa – zgromił mnie wzrokiem. – Rzeczy mają pozostać na swoim miejscu.

- W porządku – spojrzałam na klasę, która wbijała w nas wzrok. – Proszę zbierzcie swoje rzeczy. Wracamy do mojej klasy. A co do całej reszty – spojrzałam nie na swoich uczniów. – Przepraszam i powodzenia.

Harry prawie palił wzrokiem we mnie dziury. Posłałam mu uśmiech i zabrałam swoją klasę. Usiadłam w końcu za swoim biurkiem.

- Przepraszam was za to – spojrzałam na dzieci. – Zrobimy sobie luźny dzień co? Chcecie zagrać w wisielca? Czy może w coś innego?

Klasa dzieliła się pomysłami. Ja wbiłam swój wzrok w tył klasy.

- Przepraszam? Tak, ty z tyłu w zielonym. Jesteś nowym uczniem?

Potrząsnął głową. Jasne włosy weszły mu do oczu.

- Nie. Jestem Dylan. Ja..um...Jestem od pana Stylesa. Byłoby fajnie gdybym mógł zostać w tej klasie. Tu jest po prostu spokojnie.

Spojrzałam w dół bawiąc się czarnym długopisem.

- Przykro mi Dylan, ale...- przerwałam słysząc krzyki Harry'ego zza ściany. Zmieniłam zdanie. – To znaczy, witam cię dzisiaj w naszej klasie Dylan.

Lessons |Harry Styles fanfic| Polish TranslationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz