-Cholera, chyba oślepłam. - wysyczałam mrużąc oczy - Co to jest?
-Lab.
To krótkie, trzyliterowe słówko sprawiło, że stanęłam i zastanowiłam się nad samym jego znaczeniem. Co prawda na razie widziałam tylko światełka i krótki korytarz, ale nawet przez myśl nie przeszło mi, że to nie jest coś tak prostego jak zwykły apartament, czy pokój do rozrywek.
-Lab? Jak Laboratorium? Jesteś psycholem, jak w "Ludzkiej stonodze"? - popatrzyłam na niego z ukosa.
-Tak. - prychnął - Chodź, sama zobaczysz.
Światła prowadziły wzdłuż kilkumetrowego korytarza. Jednak to, co ukazało się na końcu przerosło moje oczekiwania.
Studio.
Cóż, to mało powiedziane. Całe ściany zabudowane profesjonalnym sprzętem, pełno słuchawek, klawiszy i oczywiście pustych opakowań po jedzeniu.-Co o tym sądzisz? Mogę pokazać to światu? - głos Martijna wyrwał mnie z zamyślenia.
-Hm, fani chyba często pytają cię gdzie tworzysz muzykę, prawda?
-Przecież nie powiem im, że większość powstaje u Julka. - zachichotał - Ale racja, pokażę to, bo jest się czym pochwalić.
Wyjął telefon i dotknął ikonki snapchat'a. Nagrał dwa filmy, ukazujące skrawek pomieszczenia i rzucił komórką w sofę stojącą pod ścianą.
-Nigdy nie przyzwyczaję się do twojego angielskiego.
-Ja też. To męczące, bo już nie wiem kto mnie rozumie, a kto nie. - klapnął na obrotowym fotelu i uruchomił komputer.
-Co zrobisz z tym domowym sprzętem? - zaciekawiłam się,
-Zostanie tam, gdzie jest. Czasem miewam olśnienia podczas snu, czy kąpieli, a mając to pod nosem bede w stanie to zapisać i odtworzyć. - uśmiechnął się - Julian mówił, że spodobałoby ci się tutaj.
-Tak? - spytałam tylko i dotknęłam lekko neonowych światełek.
-Tak. Jesteś jedyną kobietą która może tu wejść, wiesz?
-Tak? - powtórzyłam bezmyślnie w ogóle nie skupiając się na jego słowach i krążąc po pokoju.
-No, oprócz Nanny.
-Słucham?
Od razu opuściłam dłonie wzdłuż tułowia i odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. Cóż, nie miało to aż tak dramatycznie wyglądać, ale już trudno. Nanny, beznadziejne imię. Nie podoba mi się kompletnie. Wyobraziłam sobie wysoką blondynkę o niebieskich oczach, która wparowuje do Lab'u podczas naszej aktualnej rozmowy. Nie i jeszcze raz nie. Nie lubię Nanny.
-No Nanny. Jose. Zajmuje się wszystkimi bzdetami. Koncerty i takie tam. Julian nie wspominał w domu nigdy o niej?
Olśnienie. The Media Nanny.
Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i pokręciłam głową. Jak mogłam nie skojarzyć? Oczywiście, że znam Jose! Tyle razy przesiadywała u nas w salonie tłumacząc Julkowi "te bzdety".
Makabryczna Nanny, którą sobie wyobrażałam natychmiast wymaszerowała z mojego umysłu.-Ach tak! - pisnęłam zawstydzona - Jasne, że znam Nanny.
-Nie mów, że byłaś zazdrosna! - Garritsen otworzył ramiona i przywołał mnie gestem na swoje kolana - Błagam cię... "Martijn, nie wolno ci pić na występach.", "Martijn uspokój się, za chwilę nagrywamy,","Martijn, jak ty wyglądasz? Za chwilę zaczynamy wywiad!" - cytował słowa Jose, naśladując jej głos.
-Nie jesteś jedyny, Julianowi wpaja to samo! - zaśmiałam się widząc jego wyraz twarzy - Powtarza mu to tyle razy, że razem z rodzicami znamy już każdy jej tekst na pamięć.
-No, to właśnie ona czasem tu wpada, żeby mi o czymś przypomnieć. Poza nią, ani jedna osoba płci żeńskiej nie przekroczyła tego progu. - brodą wskazał drzwi.
-To dobrze, cieszę się niezmiernie. Jestem wyjątkowa.
-I to jeszcze jak! - przytaknął potulnie i wcisnął w moją dłoń metalowy przedmiot.
-Co to?
-Jesteś na tyle wyjątkowa, że musisz mieć odpowiednie miejsce do kreatywnego spędzania czasu, tak czy nie?
-No... Bez przesady.
-Możesz tu przebywać tyle, ile zapragniesz. Ze mną lub beze mnie.
Ścisnęłam klucz w dłoni i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Z tobą.