W myślach przeklinałam Juliana za to, że mnie obudził. Nie było juz mowy o zaśnięciu po raz kolejny, więc jedyną rzeczą, która pomogłaby mi przetrwać te godziny oczekiwania, była moja twórczość. Usiadłam na fotelu przy biurku mojego brata, otworzyłam jego laptop i włączyłam mikser.
-Noo, zaczynamy zabawę... - mruknęłam sama do siebie.
Nigdy mi się to nie znudzi. Już jako dzieciak czułam fascynację, słysząc takie dźwięki. Były inne, mocno różniące się od tych, które słyszałam w radiu, czy telewizji. A Julek, który sadzał mnie sobie na kolanach i pokazywał jak to działa tylko mnie utwierdzał w przekonaniu, że to coś cudownego.
Kolejne dźwięki płynęły i mieszały się w spójną całość, z której byłam coraz bardziej dumna. W końcu to coś, co robię sama od początku do końca!
Tyle razy słyszałam :
"Może kiedyś pojedziesz na jakiś festiwal z bratem?"...
Jasne. Akurat on by się na to zgodził. Tyle razy błagałam go, żeby zabrał mnie za kulisy, ale ciągle słyszę ten sam tekst.
"Uwierz, to nie jest miejsce dla ciebie. Ja chcę cię tylko uchronić przed tym wszystkim..."
I uchronił. Całe szczęście, że nikt nie wie kim jestem. Jeszcze tylko brakowałoby paparazzi pod moją szkołą. Ale by się działo!
Z rozmyślań, wspomnień i transu muzycznego wyrwał mnie świecący się ekran.-Halo? Kto mówi?
-Zoë Dobbenberg? Z tej strony Tim, kolega Juliana. - usłyszałam zdenerwowany głos.
-Coś się stało?
-Nie.. Znaczy tak... - słyszałam po jego głosie, że też nie stronił od alkoholu tej nocy - Kurde, najlepiej by było gdybyś tu przyjechała.
Co? Jest godzina 24:40 a ja mam wyjść z domu i jechać przez pół Amsterdamu, bo kumpel mojego brata tak mówi? To chyba jakiś słaby żart.
-Nie ma mowy. Po pierwsze nie mam czym przyjechać, po drugie, raczej nie ma powodu.
-Zamów Uber'a. Uwierz, to serio ważne. Muszę kończyć. Wyślę Ci adres SMS'em. Cześć.
Kto by pomyślał, że przypadkowy chłopak będzie mi dyktował co mam robić. A najlepsze, że całkowicie nie wiem co się dzieje!
Zamówiłam Uber'a, założyłam kurtkę i wyszłam przed dom.
Moim kierowcą okazał się miły, starszy pan, który bardzo starał się podtrzymać rozmowę, aż do momentu osiągnięcia celu.-Może pan chwilę poczekać? To nie potrwa długo. - wymusiłam uśmiech i wyskoczyłam z pojazdu.
Wielki dom huczał od muzyki. Nieśmiało weszłam do ogrodu pełnego ludzi i od razu przechwycił mnie Tim.
-Dobrze, że już jesteś. Chodź, szybko. - bez słowa wyjaśnienia ruszył przed siebie. Zachowywał się jak policjant na służbie.
-Możesz mi wyjaśnić co się dzieje?
-Juli się schlał tak, że nie jest w stanie stanąć na nogach. Kazał do ciebie zadzwonić. Wziąłem twój numer z jego telefonu, nie miej mi tego za złe.
-Ok. - rzuciłam tylko i od razu ułożyłam sobie w głowie plan, co powiem temu idiocie.
Rozumiem, zabawa zabawą. Może pić ile chce, jest dorosły. ALE ŻEBY TRZEBA BYŁO WZYWAĆ MŁODSZĄ SIOSTRĘ? Gruba przesada.
-Jest za tymi drzwiami. - Tim zatrzymał się i spojrzał na mnie ze współczuciem - Pomogę Ci z nim.
Skinęłam głową, wzięłam kilka głębokich wdechów i otworzyłam drzwi.
-Zoella! - widok brata leżącego na podłodze z głupkowatym wyrazem twarzy spowodował chęć wybuchnięcia śmiechem, ale szybko przypomniałam sobie po co tu jestem - Zoë! Napij się ze mną siostrzyczko!
-Zamknij się i wstawaj, jedziemy do domu. - zaczęłam, a Tim rzucił w niego kurtką - No, już już.
Trzech gości postawiło go na nogi i zerknęli na mnie z pytającą miną.
-Co? - zdziwiłam się, a oni pokazali palcem drugie zwłoki, podobnie wyglądające do tych mojego brata - O nie, jego też mam zabrać? Ugh... Pakujcie ich do wozu.