-Dobra... Mamy jakieś dziesięć minut przerwy i ostatni występ. Martijn? Gdzie jest ten gówniarz?! - gorączkował się Daan - Idiota, no! Za chwilę wchodzi...
Moje rozgrzane od napływu emocji i ogromnego zmęczenia ciało dawało się we znaki. Bolały mnie nogi od skakania w rytm muzyki i ręce od trzymania aparatu. Kto by pomyślał, że fotograf też się męczy.
Ostatni i to nie byle jaki występ!
Sam Martin Garrix, nikt inny.Podeszłam do baru i oparłam łokieć o blat z rozmarzoną miną.
-Zoë, coś dla ciebie? - sympatyczny czarnoskóry mężczyzna w białej koszuli, którego poznałam podczas ciągłego biegania po drinki i napoje zwrócił się do mnie wycierając szklanki.
-To co przed chwilką. - kiwnęłam głową.
-Dość dużo już wypiłaś. Jak na szesnastolatkę, oczywiście. - obejrzał się - Gdyby mój szef się dowiedział...
-Daj spokój! - machnęłam ręką - Nie padnę ci tutaj, jeśli o to chodzi. - chwyciłam swoje mojito i wypiłam duszkiem - Widziałeś gdzieś Martijna?
Barman wskazał brodą zacienione miejsce i odwrócił się, by uzupełnić pojemnik z lodem.
Mój wzrok powędrował w stronę obrzydliwie obściskującej się pary i prawie udusiłam się ze śmiechu...
Przez krótką chwilę, bałam się, że pogryzą się, lub nawet zjedzą nawzajem.
Poczułam jeszcze większą niechęć do tego człowieka i rownocześnie niewytłumaczalną potrzebę przeszkodzenia im w tych"czułościach".-Przepraszam... - wybełkotałam i wepchnęłam dłoń między ich złączone ciała - Marti, zaraz wchodzisz.
Zdezorientowany chłopak odkleił się od pijawki i spojrzał na mnie ogromnymi, niebieskimi oczami.
-Naprawdę to się stało! - wypiszczała mi w twarz dziewczyna - Fanka pocałowała idola!!! - odtańczyła, najprawdopodobniej, swój taniec zwycięstwa i odeszła.
Uniosłam brew i skwitowałam:
-To nie był pocałunek. Mało co się nie połknęliście w całości...
Zostawiłam chłopaka samego, z otwartą ze zdziwienia buzią i odeszłam w stronę dużej grupki wykonawców. Podchodząc poczułam lekkie pchnięcie w przód i czyjeś ramiona na barkach.
-A to moja cudowna... - tu niespodziewanie Julian cmoknął mnie w policzek - Najwspanialsza ... - drugi policzek - I najpiękniejsza siostra Zoë. Poznaj Robberta, Nicka i Tijsa.
-W końcu! - Hardwell skierował do mnie otwartą dłoń - W końcu poznaję tę mistyczną, nieziemską i idealną siostrę, o której tyle słyszałem... - niespodziewanie uścisk dłoni zmienia w przelotny buziak w policzek.
-Moja kolej! - Tiësto wypchnął biodrem nadal pochylonego nade mną Robberta - Bardzo mi miło. Słyszałem twoje tracki, zgodziłabyś się na duet? - zarechotał, a ja zamordowałam brata spojrzeniem.
-No i jak zwykle, na koniec najlepszy, prawda? - Nicky przesłał jeden z najszerszych uśmiechów, jakie w życiu widziałam - Super jest! - mrugnął do Julusia i przytulił mnie lekko.
Dalsze dyskusje zostały przerwane przez komunikat. Znów zostałam pokierowana na podest, lecz tym razem od razu się tam wspięłam i czekałam na ostatniego wykonawcę, którym OCZYWIŚCIE był mój ulubieniec.
Kiedy zobaczyłam czołgającego się Martijna po schodach, by nie zostać zauważonym przez tłum zachichotałam i zrobiłam serię zdjęć. Niech ludzie dowiedzą się, jak to wygląda zza kulis.
Martin pokonał schody i wstał z klęczek otrzepując kolana. Spojrzał w górę - na mnie i ukazał nieszczery uśmiech.-Weźmiesz mój telefon i zrobisz kilka zdjęć. - bardziej stwierdził, niż spytał.
-Co, przepraszam? - skrzyżowałam ramiona na piersiach i przekrzywiłam głowę.
-Możesz? Proszę... - mruknął niechętnie i wręczył mi iPhone nie czekając na odpowiedź.
Odwrócił się i szybko przechwycił mikrofon od jednego z "nagłośnieniowców".
-Hello Amsterdam! - wychylił się znad konsolety i w jednej sekundzie publika oszalała.
Nie dałabym rady opisać tego co czułam...
Ręce trzęsły mi się coraz bardziej z sekundy na sekundę. Każda znana mi melodia przeszywała na wylot moje serce i pozostawiała na nim ślad.
Bardzo. Głęboki. Ślad.Ten rozdział pisałam z myślą o Valerie, która przy każdym rozdziale pisze coś miłego
i od serca.
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak miło jest mi czytać Wasze komentarze.
Dziękuję ❤️