Rozdział 10

3.2K 284 9
                                    


Roksana

Spojrzałam na niego, ze łzami w oczach.

To była ona...
Boże! Zaczynam świrować jak Luc!!!

 
Luc stał oparty o szafki i zadowolony z siebie.
-Sky...-Szepnęłam.

Chłopak tylko kiwnął głową.

Odwróciłam się szybko i pobiegłam w jej stronę.

-Stój!!-Krzyknął za mną Luc.-Ona nic nie pamięta...-Dodał po chwili.

Przystopowałam i odwróciłam się do niego.

-Jak to "Nic nie pamięta"?

-Nie wiem, nic nie pamięta.

-Dlaczego jest w młodszym roczniku ?-Spytałam.

-Nie wiem, nic nie wiem! nie rozumiem!-Krzyczał-Ale dzisiaj się dowiem.-Dodał po cichu.

-Jak chcesz to zrobić ?
-Zabiorę ją do jej domu.Prawdziwego domu.

************************

Luc
Piątek wieczór

-I jak, smakuje ?-spytałem się.

-Tak, bardzo.Uwielbiam tą kawiarenkę.-Uśmiechnęła się do mnie.

-Mam takie jedno pytanie.-oświadczyłem.-Masz ochotę wybrać się w pewne miejsce?

-Czy tam zamierzasz mnie zgwałcić?-Spytała poważnie.

-Nie.-Zaśmiałem się.

-To w takim razie chętnie.-Ukazała swoje piękne białe zęby w uśmiechu.


Jechaliśmy do jej domu.Zamierzałem dowiedzieć się więcej.Musiałem ją podejść.

-Trochę się dłuży.-Oświadczyłem.-Hmmm może zagramy w pytania?-zaproponowałem.

-Okej, ale ja zaczynam.

-Masz rodzeństwo?-zaczęła.

-Tak.Teraz ja.-Po chwili zastanowienia.-Gdzie są twoi rodzice?

-Mama zmarła przy porodzie, a o Ojcu nie chcę rozmawiać.

Zmarła ?! WTF ?! 

-Masz dziewczynę?-spytała.

Zaśmiałem się.

-Nie.-Przyznałem się.-Gdzie spędziłaś dzieciństwo? Miałaś tam jakiegoś przyjaciela?

-Ejj to dwa pytania!

-Taki zestaw.-puściłem do niej oko.

-No więc dzieciństwa nie pamiętam i nie miałam przyjaciela, ale mieszkałam wtedy z Ojcem.
-Już jesteśmy.-Oświadczyłem, wjeżdżając na podjazd.
Zaparkowałem obok jej samochodu.Ciekawe czy je pozna.Odkąd zniknęła jej mama w ogóle nie ruszała jej rzeczy.

-Mieszkasz tu ?-Spytała z zaciekawieniem.

-Em moja przyjaciółka tu mieszka.

-Po co przyjeżdżamy do twojej przyjaciółki?
-Zobaczysz.-Na szczęście jej mama ma dziś dyżur do rana.


Po  kilku minutach wdrapaliśmy się na balkon.

Delikatnie otworzyłem drzwi i uchyliłem, zapraszając ją do środka.


*********************

Hope


Weszłam do pokoju.Był kremowy, na suficie lśniły gwiazdki fluorescencyjne.

Na środku było wielkie łóżko dwuosobowe.

Na ścianach wisiały zdjęcia i szkice tej dziewczyny.

Podeszłam do jednego zdjęcia i zobaczyłam dziewczynę przytulającą Luca.

Ta dziewczyna wyglądała identycznie jak ja.
Na drugim zdjęciu dziewczyna przytula swoją przyjaciółkę.

Na trzecim jakieś wygłupy.

Zaczęłam się powoli cofać.Nie chciałam widzieć tych zdjęć.

Na tych zdjęciach byłam ja...

Zrobiło mi się słabo.Już miałam upaść, ale Luc w ostatniej chwili mnie złapał.

-Kim ty jesteś?-Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

-Chciałbym Cię o to samo zapytać...

-Odwieź mnie do domu.-Zażądałam.-Już! Co się tak gapisz ?! -krzyczałam na niego ze łzami w oczach.

-To jest twój dom.-powiedział powoli.
-Nie! To nie jest mój dom! To nie mój pokój, nie moje łóżko i nie moje życie.-Wykrzyczałam mu to w twarz.

Podbiegłam do okna.Chciałam wyjść i nigdy tu nie wracać.

-Od trzech lat jesteś uważana za porwaną.-Powiedział.

Zatrzymałam się w pół kroku.

-Co ?-Odwróciłam się do niego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

26 gwiazdek  i 10 komentarzy od różnych osób i nie licząc moich ;) =następny rozdział.


Nie chcę się narzucaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz