Rozdział 17

3.1K 210 18
                                    

-Chyba, że mnie zgwałcisz- przewróciłam oczami.

-Bez obaw.-Uśmiechnął się do mnie podstępnie. Ohydaaaa! Fuj!! Weźcie go stąd!!!

Nagle telefon Roksany zaczął dzwonić.

Przyjaciółka spojrzała na telefon i od razu odebrała.
-Hallo ? Cześć skarbie-I już po tym możemy się zorientować, że gada z Isaac'iem .-Tak.Dobrze.Już idę.Gdzie czekasz ? No dobra już lecę.Papapa!!

Nie, błagam tylko nie to.

-Misiaki muszę już iść.Poradzicie sobie-Puściła nam oko.-Nie pozabijajcie się. Papatki !-Szybko wypowiedziała kilka zdań i znikła.
-No to zostaliśmy sami.-uśmiechnął sie zwycięsko.
-O nieeee... Ty zostajesz -wskazałam ma niego palcem i wstałam.
Nie będę marnować swojego czasu z tym idiotą od siedmiu boleści!!!
-Ej no chwila. Tak mnie zostawisz ?- dlaczego on ma ten pieprzony wymalowany uśmiech na twarzy?!
-Tak. Myślę że jesteś już dużym chłopcem.-przewróciłam oczami i wyszłam z knajpy. Zostawiajac go tym samym samego.
Nagle ktoś łapie mnie za rękę, ale odruchowo się wyrywam.
-Zostaw mnie !-krzyczę, a kiedy się odwracam widzę pieprzowego Luca.
-Oh proszę cię.. Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym...-ripostuje
-Myślę że jednak mamy, no wiesz uratowałem i życie, i w ogóle...
Zaczynam się śmiać z tego pewnego siebie, zarozumiałego dupka.
-Ty ?! Ty mi uratowałeś życie ?! Dzięki tobie jest popieprzone i zniszczone, w przeciwieństwie do pana idealnego, którego nic nie obchodzi!
Zaczynam się drzeć na cały parking.
-Ty mnie obchodzisz- mówi chwytając mnie za rękę.
-Ale to sobie wymyśliłeś...
-Ale to prawda...
-Zabierz tą rękę, bo zaraz ci ją złamię-grożę...
Odrazu zabiera rękę, oboje wiemy,że nie potrafiłabym mu złamać ręki...
Idę do auta zostawiajac go samego na parkingu.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem wiem, długo nie było rozdziałów i w dodatku taki krótki ;/ przepraszam was. Ale były bardzo miłe komentarze z wyczekiwaniem na rozdział dziękuje wam za to :)  

Nie chcę się narzucaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz