Rozdział 2

4.1K 281 11
                                    

Z dedykacją dla: 


-Pakuj się!No już co się tak patrzysz? szybko!-poganiał mnie Dylan.

Stałam jak osłupiała, on naprawdę chciał to zrobić.Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.

Chciał mnie uratować.

-Ale jak ?! to jest z jakieś 10 km lasu i w dodatku jest noc.-To się nie uda, na pewno.

-Boże...-westchnął, podszedł do szafy i zaczął pakować do jakiejś starej torby.

Stałam osłupiała.Dobra.Koniec.Hope weź się w garść!!!Uspokój się on ci nie zrobi już krzywdy.
Podbiegłam do szafy, by pomóc przyjacielowi.On pakował ciuchy, a ja najważniejsze rzeczy.

Przypadkowo trąciłam szklankę, która z hukiem się zbiła.Shit.

-Hope! co ty tam robisz słonko ?-usłyszałam głos Ojca.No i po planie. 

Usłyszałam jego kroki, zbliżały się do moich drzwi.
Dylan i ja patrzyliśmy na siebie w bezruchu.

Chwycił za klamkę, ale drzwi były zamknięte.

-Hope, słonko otwórz te pierdolone drzwi.Jeśli ich nie otworzysz będzie źle.Będzie kara.-Nie chciałam do niego wracać.Chciałam jak najszybciej stąd wyjść.

Mój przyjaciel skoczył.Podszedł do okna, chwycił mnie za rękę i trzymał tak mocno, jakbym zaraz miała uciec.

Kiwnął do mnie głową, na znak  "Wszystko w porządku ?".Odkiwnęłam głową.

Skoczyliśmy z dachu i pobiegliśmy w stronę lasu.Boże co teraz będzie. 

-Hope, kurwa! chodź tu !-Strzał. Aha wyciągnął spluwę. Na szczęście mieliśmy dwie w domu.A jedną z rzeczy, które pakowałam to właśnie była spluwa.Trzymałam ją z tył spodni.

-O kurwa! On ma spluwę ?! Dlaczego nic nie mówiłaś?!-przeraził się.

-Spokojnie też mam.-Zatrzymał się i spojrzał się na mnie.
Uśmiechnęłam się.

-Chodź.

-Dobra, auto zaparkowałem za dębem.
-To ty masz auto ?

-Oczywiście! przecież nie przychodziłbym tu co wieczór z buta.

Strzał. 

Był coraz bliżej.

Nagle zobaczyłam czarne audi, terenowe.

-Wsiadaj, zanim przestrzeli mi opony.-rzucił.

Wsiadłam, a Dylan zaraz za mną.Położył torbę z tył.

Odpalił silnik i ruszył.
Cały czas było słychać strzały, a ja z każdym strzałem czułam, że jestem coraz bardziej wolna.

Wyjechaliśmy z lasu.

-Dziękuję Dylan.Nikt nigdy, nie zrobił dla mnie czegoś takiego.-stwierdziłam, miałam łzy w oczach.

-Hej mała, nie płacz.Już po wszystkim.Już nigdy tam nie wrócisz.Rozumiesz? Nie pozwolę na to.-Co chwila spoglądał na mnie.


Byłam strasznie zmęczona.

-Połóż siedzenie, prześpij się.Mamy jeszcze godzinę drogi.-powiedział z troską  w głosie, której nigdy nie słyszałam u mojego Ojca.

Położyłam siedzenie i ułożyłam się w pozycje do spania.

Udając, że śpię spoglądałam na niego.Patrzyłam i zdałam sobie sprawę, że jestem zakochana.Kochałam go.Był odważny dla mnie.Zrobił to wszystko dla mnie.

Nie wytrzymałam długo, padłam i zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej i jak!? Dopiero zaczyna się przygoda.Oj mam wielkie plany co do tej książki.

IM WIĘCEJ KOMENTARZY ,TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ ;)

Zostawcie po sobie ślad!!!!


Nie chcę się narzucaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz