- Mam dobre wieści. - Powtórzył Ed.
- Tak, tak. Powtarzasz się. Lepiej mów o co chodzi. - Powiedziała zniecierpliwiona Lily.
- Kupiłem wszytkie materiały. Z niektórymi być małe problemy. Musiałem jechać na drugi koniec miasta! Więc od teraz możecie mi mówić mistrzu.
- Niee, chyba pozostanę przy frajerze. Aczkolwiek mogę przystać na pizdokleszczu. - Razem z Lily wybuchnełyśmy śmiechem
- Ha ha ha. Naprawdę zabawne. Ciekawe czy będziecie się śmiać, jak powiem wam... - Chłopak zrobił dramatyczną pauze, doprowadzając mnie tym do szaleństwa.
- No mów! - Krzyknęłam
- Spokojnie... Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi. Wracając do mojej nie rozwiniętej myśli.
- Niedorozwinietej- wykaszlałam, zakrywajac usta ręką.
- Dobra... Pośmiałaś się już? Super... Także po raz kolejny mówię. Dostałem cynk od znajomych, że Matthews ma dziś dodatkowe zajęcia po lekcjach. A w związku z tym, że macie skłonności samobójcze, pójdziemy na nie i zorganizujemy nasz misterny plan.- potarł ręce o siebie w złowieszczym geście.
Patrzyłam na niego jak na największego idiote na świecie.
- Znajomi? Znaczy rozpiskę zajęć w pokoju nauczycielskim?- spytała Lily.
- Czepiasz się szczegółów.- odparł Ed z naburmuszoną miną- Ważne, że to załatwiłem. Teraz musimy tylko przetrwać ten dzień i iść na dodatkową chemię!
- Ten entuzjazm z powodu dodatkowych, planu, czy może niezłych lasek, które na te zajęcia muszą chodzić?
- Idę! - Znowu wydarł mordę idiota. Następnie poszedł w kierunku drzwi wejściowych do szkoły.
W sumie Ed nieźle to wykombinował, ale przecież mu tego nie powiem. Jeszcze bym roztyła to jego ego, które między nami już jest za duże. Teraz wystarczy poczekać na zajęcia.
***
W końcu! Doczekałam się upragnionego dzwonka, kończącego te męczarnie, zwane lekcjami! Ostatni był angielski, nie było źle, nie licząc, że dostałam kolejną jedynkę. Idąc w stronę sali chemicznej wpadłam na swoją paczkę.
- Gotowi!? - Zapytałam.
- Taa. - Mruknął Simon.
- Ej, Marudo, rozchmurz się trochę.
- Nie uważacie, że to trochę idiotyczny pomysł?
- Tak! - Odparłam jednocześnie z Lily.
- To po co go robimy!?
- A czemu nie? Miała być zemsta? Miała! Więc nie zadawaj głupich pytań!
Całą czwórką weszliśmy do sali. O dziwo, było tam już sporo ludzi, zwłaszcza osoby z jedenastej klasy. Była tam moja siostra Miley, która jak zwykle siedziała w pierwszej ławce, przy biurku. Dalej siedziały jakieś lasie, na których widok oczy Ed' a prawie wyskoczyły z głowy. Byli też jacyś inni kujoni i osoby ze średnią jeden... Nie mogę uwierzyć. Trzeba mieć chyba największego pecha na świecie. W środkowej ławce pod ścianą siedział nie kto inny jak Josh, który intensywnie się we mnie wpatrywał. Obok niego siedział jego najlepszy przyjaciel i - o ironio - starszy brat Lily, Jared.

CZYTASZ
Buntowniczka Z Wyboru
Teen FictionNikt nie mówił, że życie to bułka z masłem. Prawda jest jedna. Życie to dziwka, lubi się pieprzyć...