Znacie to uczucie, gdy śpicie sobie smacznie i nagle budzą was promienie słońca i śpiewy ptaków wpadające przez okno? Tak, ja też nie. Znam za to uczucie, kiedy twój najlepszy przyjaciel chrapie głośniej niż biegnące stado słoni. I naprawdę nie przesadzam. W pewnym momencie miałam wrażenie, że ściany się trzęsą, a okna zaraz wypadną z framug. I chociaż mam na głowie kołdrę i chyba z trzy poduszki to wciąż słyszę ten denerwujący dźwięk. Moja irytacja już prawie sięgnęła zenitu. Przez myśl przeszedł mi głupi pomysł, żeby udusić go poduszką. Nie no, nie przesadzajmy...
- Chrrrr.......
A może jednak?! Szybko odgoniłam tą myśl i wstałam. Otworzyłam szafę, szukając jakieś swojej bluzki ( u Simona jest chyba więcej moich rzeczy niż u mnie w domu). Jednak niczego nie mogłam znaleźć. Postanowiłam wziąść pierwszą lepszą i pójść się wykąpać. Po kąpieli założyłam czyste ciuchy i rozpuściłam mokre włosy, żeby szybciej wyschły. Kiedy przejrzałam się w lustrze poczułam smutek. Moja twarz wyglądała okropnie. Siniak pod moim okiem przybrał fioletową barwę, a dolna warga trochę mi napuchła. Odwróciłam wzrok, nie mogąc patrzeć na tą tragedię.
Zeszłam na dół kierując się w stronę kuchni. Zastałam tam bardzo dziwny widok. Pani Hemsworth krzątała się po pomieszczeniu, tańcząc do piosenki, która leciała w radiu. Rozpoznałam, że to Call me maybe Carly Rae Jepsen:
Hey, I just met you, and this is crazy,
But here's my number, so call me, maybe? - Śpiewała pani Hemsworth. -
It's hard to look right, at you baby,
But here's my number, so call me, maybe...Miałam już zamiar odwrócić się i odejść, niestety pani Hemsworth mnie zauważyła.
- O Nina, nie zauważyłam cię wcześniej. Długo już tak stoisz?!
- Nie, dopiero co przyszłam.
- A to dobrze. Już się bałam, że widziałaś ten mój dziki taniec, a nie chciałabym, żeby śniły ci się po tym koszmary. - Powiedziała pani Hemsworth z uśmiechem.
Chyba na to za późno...
- Nie był wcale taki zły.
- A ty kłamczucho!
- Mogę panią pocieszyć, śpiewa pani o wiele lepiej niż tańczy.
Czy ja to powiedziałam na głos!?
Lecz zamiast się obrazić, pani Hemsworth wybuchła śmiechem:
- Miło, że to zauważyłaś. I proszę, mów mi Megan. Czuję się staro jak ktoś mówi do mnie pani.
- Dobrze proszę pan... Megan.
Pani Hemsworth wciąż uśmiechnięta kończyła robić śniadanie. Nakładała naleśniki, kiedy zegar wybił dziewiątą.
- O nie! Już dziewiąta! Muszę już wychodzić, a nie skończyłam jeszcze śniadania i nie pozmywałam! - Krzyczała pani Hemsworth wymachując rękami, przy okazji rozlewając wszędzie olej z patelni. To nic miłego dostać czymś takim w oko, wierzcie mi.
- Ja mogę pozmywać i dokończyć śniadanie. - Powiedziałam.
- O nie, co to, to nie, w żadnym przypadku. Jesteś u nas gościem, co była by ze mnie wtedy za gospodyni!
- No, ale jaki problem, spędzam u państwa więcej czasu niż we własnym domu. Nadal się dziwię, że nie karzecie mi płacić czynszu. Przecież ciągle zużywać wodę i prąd, więc od czasu do czasu mogę wam w czymś pomóc. - Widać było, że moja argumentacja powoli dociera do pani Hemsworth. Jednak jej mina była wciąż niepewna.

CZYTASZ
Buntowniczka Z Wyboru
Teen FictionNikt nie mówił, że życie to bułka z masłem. Prawda jest jedna. Życie to dziwka, lubi się pieprzyć...