Rozdział 4

457 23 9
                                    

Jessie' s POV:

- Bok kwadratu ABCD ma długość 16 cm. Punkty E i F są środkami boków AB i BC. Oblicz pole trójkata... - Mówił Pan Johnson, lecz ja przestałam go słuchać. No bo ile można słuchać o głupich trójkątach.

Zpojrzałam na zegarek... I nie mogłam uwierzyć, jeszcze 20 minut do dzwonka!! Chyba żartujecie. Moja siostra została pobita i od paru godzin siedzi u pielęgniarki. Powinni zawieść ją do szpitala. Jestem tak na siebie zła, że mnie tam nie było, ale Oscar zaproponował urwanie się na chwilę, aby pójść na fajkę. No i oczywiście znowu nie posłuchalam rozsądku. A tak szczerze to poszłabym teraz zapalić. Czułam ssanie w całym ciele. Może uda mi się wymknac, chociaż na minutę. Powiem, że muszę iść do toalety i....

- Jessie, odpowiesz na moje pytanie?! - Z rozmyślań wyrwał mnie głos matematyka.

- Yyyyyyy, słucham?

- Zadałem ci pytanie i oczekuję na nie odpowiedzi.

- Przykro mi, ale nie znam.

- Pytania czy odpowiedzi? - Zapytał, a moje milczenie było wystarczająca odpowiedzią. - Ja nie rozumiem, może powiesz nam co masz lepszego do roboty niż uważanie na lekcji, hmm?!

Chce Pan listę alfabetycznie czy niekoniecznie? - Pomyślałam.

Widząc moja niepewna minę zaczął kręcić głową.

- A mogłem uczyć na Harvardzie. - Mruknął Pan Johnson. - No dobrze. Prosiłem, żebyś podała mi wynik działania.

Co, jakiego działania?!

Moja coraz bardziej zdezorientowana mina na pewno mi nie pomagala. Nauczyciel popatrzył na mnie z politowaniem i pokazał na tablice. Spojrzałam w tamtą stronę, były tam jakieś cyfry znaczki i litery. A ja jak zwykle nic z tego nie rozumiałam. Na twarzy nauczyciela było coraz większe zniecierpliwienie.

- No dalej, nie mamy przecież całego dnia.

- Przykro mi, ale nie...

- 28. - Szepnął jakiś głos.

-... Rozumiem jak Pan może nie umieć rozwiązać tego działania. Przecież jest oczywistością, że wynik to 28.

- Zgadza się, nie wiem jakbym sobie poradził bez twojej pomocy Jessie. - Powiedział sarkastycznie nauczyciel.

- Polecam się na przyszłość proszę pana. - Odpowiedziałam. Pan Johnson mruknął coś pod nosem i zaczął dalej pisać na tablicy.

- Dzięki. - Szepnęłam do Patricii, siedzącej obok mnie.

- Nie ma za co.

Tak dla wyjaśnienia. Patricia to moja młodsza siostra, a tak dokładniej to siostra bliźniaczka. Dzieli nas 7 minut i 3 cm wzrostu. Tak, to ja jestem tą starszą i wyższą. Wyglądamy prawie identycznie, nie licząc oczu, ja mam ciemno zielone, a Patricia jasno brązowe. Obie jesteśmy blondynkami z długimi włosami, lecz ja swoje ciągle wiąże w kucyk lub kok. I na tym podobieństwa się kończą. Ja jestem raczej typem dresa, o ile coś takiego wogóle istnieje. Nie moja wina, że jest mi po prostu wygodniej w dresach i adidasach. Natomiast Patricia nienawidzi takich ubrań. Nie założy czegoś co nie jest markowe i nie zawiera żadnej złotej ozdoby. Jest także geniuszem matematycznym. Nie ma chyba takiego zadania czy działania, którego ona by nie rozwiązała. Jednak ona chowa to wszystko pod kilogramami makijażu i udaje tak zwaną " głupią blondi".

W końcu zadzwonił dzwonek kończący te męczarnie. Szybko zachowałam podręczniki do plecaka i wybiegłam z sali. Zaczęłam gorączkowo szukać Niny, lecz nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Na parkingu stała Miley i rozmawiała z Simon' em i jego starszym bratem Josh' em. Podeszłam do nich chcąc usłyszeć o czym mówią.

- Wiadomo już coś? - Zapytał Simon.

- Na razie musimy czekać. - Odpowiedziała Miley.

- Czekać na co? - Zapytałam.

Cała trójka spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Szybko wymienili między sobą spojrzenia, jakby nie wiedząc co mogą mi powiedzieć. Minuty coraz bardziej się przeciągały.
- Powiecie coś, czy będziemy tak tu sterczeć.!?- zaczynałam po mału tracić cierpliwość.

- Miley, musisz nam powiedzieć. - Odezwała się Patricia.

- Nina ma poważne kłopoty. - Zaczęła Miley. - Została wyrzucona ze szkoły i...

- Jak to wyrzucona!? - Krzyknęłam.

-... Dlatego musiałam to zrobić. - Dokończyła dziewczyna.

- Ale co zrobić!? - Zapytała Patricia. W mojej głowie zaczął rodzić się okropny scenariusz całego tego wydarzenia. Nasuwało mi się tylko jedno rozwiązanie i to w dodatku bardzo nieprzyjemne.

- Powiedz, że tego nie zrobiłaś. - Powiedziałam do Miley. Ona jednak spuściła wzrok. - Miley nie mogłaś tego zrobić!

- Nie miałam innego wyjścia. Dyrektorka nie dała nam innych opcji. - Powiedziała żałośnie dziewczyna.

- Ale o czym wy mówicie!? - Zapytał zdezorientowany Simon.

Już miałam mu odpowiedzieć, kiedy na parking z piskiem opon wjechał czarny jaguar. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna z czarnymi, przepasanymi już siwizną włosami. Miał na sobie szary włoski garnitur i okulary przeciwsłoneczne. Szybkim krokiem szedł w stronę wejścia do szkoły. Kiedy przechodził obok, nawet na nas nie spojrzał. W następnej chwili znikł wewnątrz budynku.

- Nie wierzę, że po niego zadzwoniłaś.

- To był jedyny ratunek. Inaczej trafiłaby do domu dziecka albo poprawczaka.

- Myślę, że wolałaby to niż wywiezienie na drugi koniec świata!! - Nie panowałam już nad swoim gniewem. - Zapytałaś się chociaż o jej zdanie czy sama zdecydowałaś!?

- To była decyzja moja i Kristen.

- Och, to świetnie, że nam o tym powiedziałyście.

- Do cholery jasnej, czy ktoś mi powie co się dzieje!? Jaki dom dziecka, jaki poprawczak?! O co chodzi?! - Krzyczał Josh.

Jednak nie dane mi było wytłumaczenie tej sytuacji. Całą naszą uwagę przykuły dwie osoby wychodzące z budynku szkoły. Nina szła, nie, raczej była ciągnięta przez mężczyznę. On natomiast nie zważał na jej protesty. W następnej chwili Ninie udało się wyrwać z uścisku przy okazji wyrzucając ręce w górę i wrzeszcząc coś do niego. On pokazał tylko palcem na samochód i czekał aż dziewczyna wsiądzie do środka. Nina ociągając się postanowiła spełnić prośbę. Kiedy wsiedli do auta, mężczyzna uruchomił silnik i wyjechał na drogę.

- Jeśli on ją wywiezie, to nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. - Powiedziałam do Miley. Może i były to ostre słowa, ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie to. - Miałyśmy być rodziną i trzymać się razem! Obiecałyśmy to sobie, zapomniałaś!?

W oczach Miley widać było łzy. - Już chyba na to za późno.

___________
Kolejny rozdział za nami! Jak wam się podoba? Czekam na wasze opinie. Buziaczki :* ;>

Buntowniczka Z WyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz