Rozdział 5

364 18 2
                                    

- Więc, jeszcze raz, czy wszystko jest jasne?! - Zapytałam po raz setny.

- Oczywiście, jak słońce. - Powiedziała Lily.

- To dobrze. Tylko Ed, pamiętaj, żeby kupić wszytkie potrzebne rzeczy, rano wyślę Ci jeszcze raz całą listę, żebyś czegoś przypadkiem nie zapomniał.

- Ach, ta twoja wiara we mnie jest po prostu rozczulająca.

- Kochanie, sarkazm to moja działka.

- Ej, gołąbeczki, nie przeszkadzam wam przypadkiem? - zapytała Lily.

- No patrz, kolejna. - Powiedziałam z udawana złością. - Może bądźcie trochę bardziej kreatywni. To ja jestem tą wredna i złośliwa.

- Tak?! To kim ja jestem? - Zapytała Lily.

- Tą ładną i wysportowaną. A Simon to ten mądry.

- No, a ja? - Zapytał Ed.

- No ty jesteś tym no....miłym.

- Miłym?!

- No tak, wiesz, zawsze komuś pomagasz i jesteś życzliwy. Przy naszych akcjach trzymasz się z tyłu i nikomu nie dokuczasz. Załatwisz tylko materiały....

- Nina próbuje ci po przyjacielsku pozwiedzać, że jesteś nudziarzem Ed. - podsumowała Lily.

- Ja nudziarzem!? - Krzyknął Ed.

- Tak, ty!! Odkąd się znamy nie widziałam, żebyś postąpił nie zgodnie z zasadami.

- Och, proszę cię, ciągle łamie jakieś zasady.

- Tak?! Na przykład jakie?!

- No na przykład, ostatnio jak byłem u Niny, rodzice kazali mi być przed dziesiątą w domu, a wróciłem dziesięć po. Ha i co!!

- Wow, ja się dziwię, że cię jeszcze nie zamknęli. Jesteś tak bardzo niebezpieczny dla otoczenia.

- Jeszcze trochę i zacznie się spóźniac nie dziesięć, a piętnaście minut!! - Powiedziałam.

- Dokładnie. Może w dodatku pojedzie autobusem bez biletu!

- Och, to takie straszne!

Obie wybuchnełyśmy głośnym, niepohamowanym śmiechem.

- Dobra, wiedzie co, jak macie zamiar się ze mnie ponabijac, to ja spadam.

- Ed, nie obrażaj się, to tylko takie głupie żarty. - Powiedziałam, próbując go udobruchać.

- Ej, a ty nie powinieneś kłaść się spać? Już dawno po dobranocce. - Rzuciła Lily, przez co znowu zaczęłyśmy się śmiać.

- Nara. - Powiedział Ed i się rozłączył.

- No nie, obraził się. Teraz trzeba będzie go przeprosić. - Odparłam.

- E tam, przyjedzie mu. Przynajmniej możemy teraz pogadać o poważnych sprawach.

- Tak!? Na jaki temat?

- A na temat, co wydarzyło się po twoim wyjściu ze szkoły?

- No, a co miało się wydarzyć?

- Tak przez chwilę myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę.

- Też tak myślałam...

***

W samochodzie panowała cisza. Jechaliśmy autostradą w stronę lotniska. Nikt się nie odzywał, wszycsy było pogrążeni we własnych myślach. W tym momencie moje życie zaczęło się walić, znowu. Tym razem miało być inaczej. Obiecali mi to. Powiedzieli, że mogę zacząć wszytko od nowa. Ale jak zwykle ty to spieprzyłaś.

Buntowniczka Z WyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz