Rozdział 19

176 14 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niezasłonięte okno. Wydałam jęk rozpaczy i nakryłam twarz poduszką. Wtedy do moich uszu doleciało głośne chrapanie. Nie namyślając się długo wzięłam zamach i rzuciłam jaśkiem w postać śpiącą obok na łóżku. Lily natychmiast się obudziła i spojrzała na mnie spode łba.

- Dzień dobry chrapiąca księżniczko. - powiedziałam swoim najsłodszym głosikiem.

- Nie mogę wstawać rano! - krzyknęła sfrustrowana Lily. - Mam alergię na poranki!

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12:22. Bardzo późny ten poranek.

- Dobra, idę chyba się wykąpać.

- Mhm. Jak chcesz. - mruknęła czarnowłosa przytulając się do mojej poduszki.

Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki. Po drodze mijałam wiele kosztownych ozdób porozwieszanych i poustawianych w całym domu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że rodzina Josha jest tak nadziana.

- O Boże... - wyjąkałam, gdy otworzyłam drzwi do łazienki.

Pomieszczenie było większe niż mój pokój, całe w złocie i szkle. Powoli weszłam do środka, rozglądając się z rozdziawioną buzią. W jednym rogu stał prysznic, a w drugim wanna mogąca pomieścić całą drużynę koszykarską. Na przeciwko drzwi stała umywalka z ...masy perłowej?! A nad nią wisiało lustro na całą ścianę.

No nieźle.

Postanowiłam wziąć prysznic, bojąc się zgubić w tak wielkiej wannie. Zdjęłam ubranie i weszłam do kabiny. Ciepły strumień wody podziałał na mnie kojąco. Zaczęłam rozmyślać nad wczorajszym wieczorem. Świetnie bawiłam się z Brandonem i jego przyjaciółmi. I wydaje mi się, że oni także mnie polubili, zwłaszcza Jane, z którą odnalazłyśmy wspólny język. Udało mi się chociaż na chwilę zapomnieć o przykrych wydarzeniach. Chociaż teraz, gdy o tym pomyślę, może naprawdę zbyt gwałtownie zareagowałam. To przecież ta blondyna rzuciła się na Josha. On chciał mi to wytłumaczyć, ale jak to ja, nie chciałam słuchać. Dzisiaj postaram się z nim porozmawiać. Głupio mi było przyznać, ale tęskniłam za nim. Za tymi naszymi docinkami, za jego ustami na moich, za jego ręką w mojej ręce. Muszę to odzyskać!

Popchnięta tą nagłą myślą zakręciłam wodę, błyskawicznie się wytarłam i założyłam czyste ubranie. Przelotnie spojrzałam w lustro. Widząc moje potargane włosy, starałam się nad nimi jakoś zapanować. Jednak bez skutku. Nie zważając na to ruszyłam biegiem w stronę pokoju Josha. Przed drzwiami zastałam Jareda, który robił coś na telefonie.

- Cześć! Jest Josh? - zapytałam, odwracając jego uwagę od urządzenia.

- Taa. - widząc moją rękę gotową zapukać do drzwi dodał. - Ale nie radzę mu przeszkadzać.

- Co? Czemu?

- Jest zajęty. Rozmawia z Chanel.

- Z Chanel? - zapytałam czując wielką gulę w przełyku. - Aale po co?

- Nie wiem. Chyba chcieli się spotkać i omawiają teraz szczegóły. - powiedział od niechcenia, nie widząc jak mocno wstrząsnęła mnie ta wiadomość. - Jeśli to coś ważnego, mogę mu to przekazać. O ile chcesz.

- Nie, dzięki. - ledwo powstrzymywałam łzy. - Ja już pójdę.

I czym prędzej odeszłam. Wpadłam do pokoju jak huragan, trzaskając drzwiami. Lily usłyszawszy hałas wstała czym prędzej.

- Co, co się dzieje? - zaczęła rozglądać się po całym pokoju. - Wszystko w porządku? - zapytała widząc w jakim stanie jestem.

- Tak. Ubieraj się. Mamy spotkanie. - powiedziałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni dżinsów leżących na podłodze.

Buntowniczka Z WyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz