Rozdział 7

2.2K 120 10
                                    

- Wyglądasz świetnie! - skomentowała Jessica, widząc moje wątpliwości co do ubioru. Na imprezę w bractwie postanowiłam (a raczej Jess mi kazała) ubrać białe rurki z dziurami na kolanach, czarne koturny oraz luźną bluzkę, z rękawami do łokci, w tym samym kolorze. Na środku miała duże, białe cyfry "97".

- Te spodnie są za wąskie - jęknęłam.

- Przypominam, że musiałaś założyć pasek, bo ci z tyłka leciały - powiedziała blondynka. Wzruszyłam ramionami.

- Siadaj, jeszcze fryzura - wskazała na krzesło. Grzecznie usiadłam na nim, zastanawiając się, co wymyśliła. W czasie, gdy układała włosy poprawiłam usta różową, pastelową szminką. Postanowiłam jeszcze raz przejechać rzęsy tuszem.

- Gotowe - obwieściła entuzjastycznie Jess po kilkudziesięciu minutach. Część włosów zapleciona była w małego koka a reszta rozchodziła się od niego luźno, falami.

- O Jezusie! Piękne! - podskoczyłam i przytuliłam zadowoloną z siebie przyjaciółkę.

- Idź już bo się spóźnisz - mrugnęła okiem, podając mi torebkę.

- Masz tu być najwcześniej o 1:00! - krzyknęła jeszcze, gdy szłam korytarzem. Zaśmiałam się. Pchnęłam mocno drzwi. W moją twarz dosłownie uderzyło zimne, październikowe powietrze. Przyśpieszyłam kroku, opatulając się ramionami. W końcu znalazłam się przed ciemnobrązowymi wrotami bractwa. Muzyka dudniła głośno. Nacisnęłam dzwonek, przygotowując się mentalnie.

- Hej Cassie! - przyjemny głos Liama sprawił, że się uśmiechnęłam.

- Hejka - po tych słowach przytulił mnie. Odwzajemniłam krótki uścisk.

- Baw się dobrze - rzucił zza ramienia, idąc do kuchni. Ściągnęłam kurtkę i nieśmiałym krokiem pomaszerowałam do pokoju Harrego. Nie widząc reakcji na moje pukanie po prostu otworzyłam drzwi. Poczułam okropne ukłucie w sercu. Styles przypierał prawie nagą dziewczynę do ściany. Ta miała zaplecione nogi w okół jego gołego torsu. Po kilku sekundach całowania zobaczył mnie i po prostu puścił blondynkę, która z piskiem spadła na podłogę. Trzasnęłam drzwiami i zbiegłam na dół, zezłoszczona i zawiedziona, chociaż przecież nie mamy żadnych właściwych relacji. Przecież mi na nim nie zależało.

Przestań się okłamywać idiotko, kochasz go.

Gdy naciskałam klamkę, ktoś dotknął mojego ramienia.

- Cassie coś się stało? - zapytał Harry. Stał w samych dresach bez koszulki, co działało na mnie jak narkotyk.

- Zupełnie nic, wracam do domu - wzruszyłam ramionami, maskując łzy.

- Cass przepraszam, ta dziewczyna nic nie znaczy! - powiedział, łapiąc mnie za dłoń.

- Odpuść Harry - westchnęłam.

- Zależy mi na tobie. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Na nikim mi tak nie zależało - wyszeptał, niebezpiecznie zmniejszając odległość między nami. Zatopiłam się w jego oczach, z wzajemnością. Pochylił się i ujął moją twarz w obydwie dłonie.

- Te 3 lata były najgorszymi latami mojego życia. Szkoda, że tak późno to zrozumiałem - wymamrotał. Jego suche wargi musnęły moje. Oddałam pocałunek, nie potrafiąc się powstrzymać. Był on romantyczny i delikatny. Moje ciało odczuwało tylko przyjemne prądy. Gdy zabrakło nam powietrza, wypuścił moją twarz i uśmiechnął się uroczo.

- Przepraszam Cassie, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz - szepnął, zakładając niesforny kosmyk moich włosów za ucho.

- Wiedziałem, że tak będzie, no ale, że tak szybko? - przerwał nam uradowany głos Nialla. Momentalnie zapomniałam, co widziałam przed kilkoma minutami w pokoju.

Zapomnij mi |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz