Rozdział 10

1.7K 97 8
                                    

Obudziły mnie głośne powiadomienia smsów. Przetarłam dłonią twarz i odblokowałam telefon.

Harry: Cassandro McCartney

Harry: Cass

Harry: Cassie

Harry: Wybacz

Harry: Byłem przed okresem

Harry: Powinnaś mnie rozumieć

Harry: Rozmawiałem z Zaynem

Harry: Zaraz wejde do twojego mieszkania

Zerwałam się z łóżka i szybko wsunęłam jakiekolwiek spodnie. Kto wie, czy żartuje, czy nie? Gdy ubierałam bluzę do pokoju wparował Styles.

- Przepraszam, byłem zazdrosnym debilem - powiedział, klękając przede mną. Boże, on nie żartował.

- Harry ma uczucia? - podniosłam brew.

- Harremu na tobie zależy - popatrzył na mnie wzrokiem szczeniaczka. Kątem oka zobaczyłam, że Jess nadal śpi. Pamiętam, że trudno mu było się przed kimś otworzyć i przyznać do uczuć. A ja zawsze byłam tym wyjątkiem.

- Czemu byłeś zazdrosny? - zaśmiałam się, pokazując, żeby wstał.

- Nie byłem zazdrosny! Znaczy, chodziło o to, że bałem się, że on będzie dla ciebie... nieodpowiedni. Wiesz troszczę się o moją dzie... przyjaciółkę - rozłożył ręce na boki a ja wtuliłam się w niego.

- Jesteś taki głupi - pstryknęłam go w nos.

- I za to mnie kochasz - cmoknął mnie w usta i z szybkością wampira opuścił pokój. Westchnęłam ciężko.

Czemu nasze relacje są takie skomplikowane?!

Usiadłam przy biurku i otwarłam laptopa. Przesłuchałam jeszcze raz 3 piosenki, do których mieliśmy dopasować tekst. Koniec końców wyszło jak zwykle, czyli nie zdecydowałam którą wybrać. Do zajęć miałam jeszcze godzinę. Przebrałam się w czarne spodnie, białą koszulę i balerinki. Gdy wychodziłam z łazienki, Jess była już na nogach.

- Dzień dobry - ziewnęła.

- Spóźnisz się - pokiwałam głową, udając zmartwioną mamę.

- Ale wczoraj pobalowaliśmy - powiedziała. Odkąd spotykała się z Louisem opuszczała coraz więcej zajęć i pogarszała się w nauce.

- Dzisiaj mamy przedstawić ten referat -

- Nie idę - położyła się z powrotem.

- IDZIESZ! - krzyknęłam, zsuwając z niej kołdrę. Wymamrotała coś niezrozumiałego.

- Za każdym razem, gdy spędzam czas z Harrym ty na mnie krzyczysz, a jak ciągle siedzisz z Louisem, przez którego masz ciągłe problemy to mam nic nie mówić, tak? - dodałam zdenerwowana. Złapałam torbę i wyszłam z pokoju. Zarówno ja, jak i Jessica miałyśmy wybuchowe charaktery. Nasze kłótnie są okropne, bo żadna z nasz nie umie się przyznać do błędu. Dlatego wolałam tego nie ciągnąć.

Wykłady przeleciały mi szybko. Po nich umówiłam się z Niallem, który chciał zabrać mnie do restauracji na "poważną rozmowę". Uprosiłam go, żebyśmy zamiast tego poszli do galerii.

- O przecena 30%! - pisnęłam, jak małe dziecko, które dostało lizaka. Wzięłam spodnie boyfriendy z półki i popędziłam do przymierzalni. Blondyn poczekał na mnie przed sklepem, gdy je kupowałam.
Z Zary poszliśmy usiąść w SO! Coffe.

- No więc, o czym chciałeś pogadać? - zapytałam, popijając karmelowe latte.

- Musisz iść do psychologa - wypalił prosto z mostu, a ja poczułam jak słabnę.

- Co? Czemu? - udałam zaskoczenie.

- CASSIE! ANOREKSJA TO POWAŻNY PROBLEM! WYGLĄDASZ JAK TRUP! NAWET BEZ INFORMACJI JESS BYM SIĘ DOMYŚLIŁ! PRZESTAŃ UDAWAĆ, ŻE NIC SIĘ NIE STAŁO! - krzyknął. Na szczęście nikogo nie było oprócz nas.

- Powiedziała ci... - wyszeptałam, spuszczając wzrok, jak skarcone dziecko.

- A powinnaś to być ty! - Gdy zobaczył, jak posmutniałam natychmiast się uspokoił.

- Ja się tylko o ciebie martwię - przeczesał swoje włosy. Złapał mnie za rękę, pokazując, żebym na niego spojrzała.

- Zrób to dla mnie - dodał cicho, wstając i przytulając mnie. Łzy zaczęły zbierać się w moich powiekach.

- Ja nie mogę Niall... Nie mam nad tym kontroli - wyszlochałam cicho. Pogłaskał mnie po włosach. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, dopóki się nie uspokoiłam.

Tak bardzo się cieszyłam, że go mam.



Zapomnij mi |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz