Obudziły mnie głośne powiadomienia smsów. Przetarłam dłonią twarz i odblokowałam telefon.
Harry: Cassandro McCartney
Harry: Cass
Harry: Cassie
Harry: Wybacz
Harry: Byłem przed okresem
Harry: Powinnaś mnie rozumieć
Harry: Rozmawiałem z Zaynem
Harry: Zaraz wejde do twojego mieszkania
Zerwałam się z łóżka i szybko wsunęłam jakiekolwiek spodnie. Kto wie, czy żartuje, czy nie? Gdy ubierałam bluzę do pokoju wparował Styles.
- Przepraszam, byłem zazdrosnym debilem - powiedział, klękając przede mną. Boże, on nie żartował.
- Harry ma uczucia? - podniosłam brew.
- Harremu na tobie zależy - popatrzył na mnie wzrokiem szczeniaczka. Kątem oka zobaczyłam, że Jess nadal śpi. Pamiętam, że trudno mu było się przed kimś otworzyć i przyznać do uczuć. A ja zawsze byłam tym wyjątkiem.
- Czemu byłeś zazdrosny? - zaśmiałam się, pokazując, żeby wstał.
- Nie byłem zazdrosny! Znaczy, chodziło o to, że bałem się, że on będzie dla ciebie... nieodpowiedni. Wiesz troszczę się o moją dzie... przyjaciółkę - rozłożył ręce na boki a ja wtuliłam się w niego.
- Jesteś taki głupi - pstryknęłam go w nos.
- I za to mnie kochasz - cmoknął mnie w usta i z szybkością wampira opuścił pokój. Westchnęłam ciężko.
Czemu nasze relacje są takie skomplikowane?!
Usiadłam przy biurku i otwarłam laptopa. Przesłuchałam jeszcze raz 3 piosenki, do których mieliśmy dopasować tekst. Koniec końców wyszło jak zwykle, czyli nie zdecydowałam którą wybrać. Do zajęć miałam jeszcze godzinę. Przebrałam się w czarne spodnie, białą koszulę i balerinki. Gdy wychodziłam z łazienki, Jess była już na nogach.
- Dzień dobry - ziewnęła.
- Spóźnisz się - pokiwałam głową, udając zmartwioną mamę.
- Ale wczoraj pobalowaliśmy - powiedziała. Odkąd spotykała się z Louisem opuszczała coraz więcej zajęć i pogarszała się w nauce.
- Dzisiaj mamy przedstawić ten referat -
- Nie idę - położyła się z powrotem.
- IDZIESZ! - krzyknęłam, zsuwając z niej kołdrę. Wymamrotała coś niezrozumiałego.
- Za każdym razem, gdy spędzam czas z Harrym ty na mnie krzyczysz, a jak ciągle siedzisz z Louisem, przez którego masz ciągłe problemy to mam nic nie mówić, tak? - dodałam zdenerwowana. Złapałam torbę i wyszłam z pokoju. Zarówno ja, jak i Jessica miałyśmy wybuchowe charaktery. Nasze kłótnie są okropne, bo żadna z nasz nie umie się przyznać do błędu. Dlatego wolałam tego nie ciągnąć.
Wykłady przeleciały mi szybko. Po nich umówiłam się z Niallem, który chciał zabrać mnie do restauracji na "poważną rozmowę". Uprosiłam go, żebyśmy zamiast tego poszli do galerii.
- O przecena 30%! - pisnęłam, jak małe dziecko, które dostało lizaka. Wzięłam spodnie boyfriendy z półki i popędziłam do przymierzalni. Blondyn poczekał na mnie przed sklepem, gdy je kupowałam.
Z Zary poszliśmy usiąść w SO! Coffe.- No więc, o czym chciałeś pogadać? - zapytałam, popijając karmelowe latte.
- Musisz iść do psychologa - wypalił prosto z mostu, a ja poczułam jak słabnę.
- Co? Czemu? - udałam zaskoczenie.
- CASSIE! ANOREKSJA TO POWAŻNY PROBLEM! WYGLĄDASZ JAK TRUP! NAWET BEZ INFORMACJI JESS BYM SIĘ DOMYŚLIŁ! PRZESTAŃ UDAWAĆ, ŻE NIC SIĘ NIE STAŁO! - krzyknął. Na szczęście nikogo nie było oprócz nas.
- Powiedziała ci... - wyszeptałam, spuszczając wzrok, jak skarcone dziecko.
- A powinnaś to być ty! - Gdy zobaczył, jak posmutniałam natychmiast się uspokoił.
- Ja się tylko o ciebie martwię - przeczesał swoje włosy. Złapał mnie za rękę, pokazując, żebym na niego spojrzała.
- Zrób to dla mnie - dodał cicho, wstając i przytulając mnie. Łzy zaczęły zbierać się w moich powiekach.
- Ja nie mogę Niall... Nie mam nad tym kontroli - wyszlochałam cicho. Pogłaskał mnie po włosach. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, dopóki się nie uspokoiłam.
Tak bardzo się cieszyłam, że go mam.
CZYTASZ
Zapomnij mi |h.s|
Fanfiction" - Ooo chyba podobasz się naszej śwince - zadrwił przyjaciel Harrego, tak, żebym słyszała. - Będzie dobra szynka - odparł Styles, oblizując się do mnie."