- Cassie to nie tak jak myślisz... - zaczął Harry, odpalając samochód.
- Daruj sobie swoje żałosne wymówki. Po prostu odwieź mnie do akademika - powiedziałam ostro.
Westchnął ciężko, wyjeżdżając z parkingu Mcdonalda.
Całą drogę wpatrywałam się w drogę, rozmyślając nad tym wszystkim. Skoro mnie kocha to dlaczego to robi? Nie potrafię tego zrozumieć. Nie potrafię.
Po kilkunastu minutach drogi w napiętej atmosferze bez chociażby jednego słowa podjechaliśmy pod mój akademik. Wyszłam szybko z samochodu, trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do pokoju. Jess jeszcze nie było, co mnie ucieszyło, bo potrzebowałam chwili spokoju.
Założyłam słuchawki i puściłam głośno muzykę. Próbowałam zagłuszyć myśli, przez które płakałam, ale nie mogłam.
Ile jeszcze będę przez niego cierpieć?
Po jakimś czasie przyszła Jessica. Widząc moje łóżko tonące w chusteczkach i mój rozmyty makijaż aż zamarła. Usiadła obok mnie i po prostu przytuliła mocno. Za nią stał Louis.
Z Tomlinsonem mamy ostatnio coraz lepsze relacje, można powiedzieć, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Wystarczyło, żebym zmieniła do niego nastawienie.
Chłopak podszedł do nas niepewnie, nie wiedząc czy przeszkadza.
- Siadaj Lou - wymusiłam uśmiech. Odwzajemnił gest, zajmując miejsce obok mnie. Opatulił mnie szczelnie ramieniem, opowiadając jego żałośnie-śmieszne suchary, które chociaż odrobinę mnie pocieszyły. Jess wyrzuciła wszystkie chusteczki i wytarła opiekuńczo moje mokre oczy.
Blondynka podpięła laptopa do telewizora, po czym zaczęła szukać jakiejś komedii.
- Ej kolego, tylko ja mogę ją pocieszać i tulić! - nagły, znajomy głos z irlandzkim akcentem sprawił, że aż podskoczyłam przestraszona.
Czy on nie miał wyjechać z Laurą?
Louis zaśmiał się, wskazując, żeby Niall usiadł na jego miejscu. Moje kąciki ust drgnęły, na widok niebieskookiego.
- Ni jak dobrze, że jesteś - mruknęłam, przytulając go najszczelniej, jak mogłam.
- Spokojnie, nie opuszczę cię księżniczko - pocałował mnie w czoło, po czym objął mnie ramieniem. Wdychałam jego przyjemny, kojący zapach.
- Żałuje, że to Horan nie jest na miejscu tego debila Stylesa - westchnęła Jess, na co wszyscy się zaśmiali.
***
Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje ciało, jak zwykle było całe spocone i roztrzęsione. Ciężko nabierałam powietrza, próbując się uspokoić.
Gdy nie spałam obok Harrego śnił mi się ten sam scenariusz
Ten koszmar powoli mnie wykańczał, brakowało mi sił, żeby z nim walczyć.
- Co się dzieje Cassie? - dzięki Bogu, że Niall został na noc. Bardzo go potrzebowałam.
- Ś-śniło mi się coś - wyjąkałam, powoli kładąc się. Pomimo ciemności widziałam jego błyszczące oczy.
- Opowiedz mi - powiedział spokojnie, głaszcząc mnie po ramieniu. Zrobiłyśmy z Jess małe przemeblowanie, łącząc nasze posłania, więc spaliśmy w czwórkę na tak jakby jednym łóżku.
- Zawsze jest tak samo. Jedziemy z Harrym, on mówi mi, jak mnie kocha, ja mam odpowiedzieć i uderza w nas auto a ja budzę się z okropnym poczuciem pustki i straty - streściłam szybko, cichym, drżącym głosem. Niall w odpowiedzi przytulił mnie mocno.
- D-dziękuję, że jesteś - wyszeptałam. Uśmiechnął się szeroko, gładząc moją dłoń.
Nawet nie zdałam sobie sprawy, gdy zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie potrząsanie za ramię.
- Hę? - mruknęłam zaspana, przecierając oczy dłonią.
- Dzień dobry - uśmiechnięty Niall pocałował mnie w policzek.
Czy my nie jesteśmy ze sobą za blisko?
- Co tak pachnie? - zapytałam, pieszcząc nos nieznanym zapachem.
- Czekoladowe babeczki z malinami oraz malinowym musem, madam - dumna Jessica podała mi jedną. Uśmiechnięta zabrałam ją, rozkoszując się przyjemnym smakiem. W trakcie jedzenia odblokowałam telefon i sprawdziłam facebooka, twittera oraz instagrama.
- To jak spędzamy ten śnieżny dzień? - zapytał Niall, patrząc na nasze twarze. Pisnęłam zadowolona, widząc śnieg za oknem. Reszta śmiała się ze mnie, widząc reakcję, jak u małej dziewczynki.
- Proponuję kino, potem pizzerię a na wieczór mała impreza? - poruszyła zabawnie brwiami blondynka. Impreza to był dobry pomysł. Upiję się i na chwilę zapomnę o Harrym.
- Zgadzam się! - krzyknęłam, wskakując na plecy Horana.
- Dobra, to my już pójdziemy do siebie i przyjedziemy po was o 1 p.m- powiedział Louis, swoim charakterystycznym głosem. Pokiwałyśmy głowami. Zegarek wskazywał 11 a.m, więc miałyśmy trochę czasu. Blondyn postawił mnie na ziemi, po czym wyszedł z brunetem.
Jess poszła wziąć prysznic, więc postanowiłam znaleźć jakiś strój na dziś. Przeszkodziło mi jednak pukanie do drzwi. Niechętnie je otworzyłam i zamarłam.
Na korytarzu stał Harry. Miał zaciśniętą szczękę i usta ułożone w prostą linię. Obok niego znajdowała się jakaś blondynka z toną tapety na twarzy i krótkimi, obcisłymi ciuchami.
- Ashley proszę powiedz, co zrobiłaś. Wszystko co mi opowiedziałaś - odezwał się w końcu Styles, stanowczym głosem. Gdy usłyszałam to imię, poczułam nieprzyjemne ciarki. Dziewczyna była nieco zakłopotana i zdenerwowana, ale w końcu się odezwała.
- Więc... Zobaczyłam Was w Mcdonaldzie i chciałam się zemścić na Harrym, dlatego wysłałam mu te sms'y, bo widziałam, jak bierzesz jego telefon... a tak naprawdę nic między nami nie było, bo ten dupek kazał mi się odczepić jakieś trzy tygodnie temu - powiedziała, obserwując uważnie swoje długie, różowe paznokcie.
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Cassie po co miałbym ci to robić? - zapytał smutnym tonem Herri. Blondi widocznie zirytowana odeszła, niezbyt zaciekawiona dalszym przebiegiem wydarzeń.
- Czyli... ty u niej nie byłeś? - wolałam się upewnić.
- No jasne, że nie! - ukazał swoje dołeczki. Kamień spadł mi z serca, bo szczerze mówiąc, chciałam go tu i teraz, nienawidzę się z nim kłócić. Musnęłam jego usta. Chłopak pogłębił pocałunek, przyciągając mnie do siebie.
- Co ty ze mną robisz - mruknął, gdy zabrakło nam już powietrza. Zachichotałam, przytulając się do jego torsu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dla odmiany macie uroczego Louisa jako multimedię ♥
Gwiazdka + komentarz = motywacja!
CZYTASZ
Zapomnij mi |h.s|
Fanfiction" - Ooo chyba podobasz się naszej śwince - zadrwił przyjaciel Harrego, tak, żebym słyszała. - Będzie dobra szynka - odparł Styles, oblizując się do mnie."