Rozdział 14

2K 101 3
                                    

- Nie musisz się śpieszyć, po prostu powiedz dlaczego to robisz - spokojny głos pani Jane rozszedł się po gabinecie psychologicznym. Zacisnęłam zęby jeszcze mocniej, dokładnie przyglądając się czarnym conversom. Usłyszałam tylko ciche westchnięcie.

- Nie mam anoreksji. Już mówiłam - burknęłam, krzyżując ręce na piersi. Ruda kobieta spojrzała na mnie, smutym wzrokiem.

- Ważyliśmy cię już i sprawdzaliśmy twoje ciało. Dobrze wiemy, że twoja choroba jest na zaawansowanym poziomie - powiedziała cicho.

- Anoreksję albo się leczy, albo się od niej umiera - dodała, nie widząc mojej reakcji. Te słowa mocniej we mnie uderzyły.
Na całe szczęście przerwało nam pukanie. W drzwiach stanął Harry, dzięki czemu uśmiech sam wkradł się na moją buzię. Jane to zobaczyła, po czym sama się rozweseliła.

- Dzień dobry, mogę już ją zabrać? - zapytał swoim ochrypłym głosem.

- Tak, niech Cassandra już idzie, ale pozwól na chwile - odpowiedziała kobieta. Wstałam z miękkiego krzesła naprzeciwko jasnego, drewnianego biurka.

~ Harry P.O.V ~

Gdy Cassie wyszła usiadłem przed rudą kobietą.

- Nazywam się Jane Brown i jeżeli chcesz pomóc swojej dziewczynie to muszę cię zaangażować - wyciągnęła rękę, którą delikatnie potrząsnąłem.

- Harry Styles, miło mi. O co chodzi? - zapytałem ciekaw, nadal myśląc, jak słowo "dziewczyna" spowodowało uśmiech na mojej twarzy.

- Cóż panie Styles... Przejdę do rzeczy. Cassie jest bardzo zamknięta w sobie i widzę po niej, że trzeba się postarać, żeby do niej dotrzeć. To prawdopodobnie przez jakieś wydarzenie z przeszłości, które ją mocno skrzywidziło - wiedziałem, że to przeze mnie, przez co momentalnie zrobiło mi się smutno.

- Widziałam po niej, że panu ufa. Chciałabym żeby mówił jej pan codziennie, że jest chuda, piękna, zgrabna. Komplementów nigdy za wiele. Małe słowa naprawdę potrafią zdziałać cuda. Tutaj mam tabliczkę, jak w jej przypadku najlepiej powrócić na normalną dietę. Bardzo proszę o pilnowanie jej jedzenia i najważniejsze żeby go nie zwracała. Mam nadzieję, że podoła pan - wysłuchałem uważnie jej słów, po czym zabrałem tabliczkę i opuściłem gabinet.

~ Cass P.O.V ~

- Idziemy? - nagły głos sprawił, że podskoczyłam przerażona.

- Jasne - uśmiechnęłam się, widząc błysk w zielonych oczach. Wsiedliśmy do windy. Harry bez przerwy mi się przyglądał.

- Co znowu? - udałam jęk niezadowolenia.

- Jesteś piękna - słodkie dołeczki wyraźnie się zaznaczyły.

- Och, czyli jak mi się przyglądasz, to znaczy, że tak myślisz? - zaśmiałam się, próbując zamaskować czerwone policzki włosami.

- Nie zasłaniaj ich, są urocze - szepnął, zakładając moje włosy za ucho. Zanim zareagowałam wysiedliśmy z windy. Piękne auto Harrego lśniło w blasku słońca na parkingu. Otworzył mi drzwi, następnie sam wsiadł po stronie kierowcy. Samochód ryknął i ruszyliśmy.

- Jutro nasz debiut - uśmiechnęłam się.

- Mam nadzieję, że się spodoba - nie odrywał wzroku od drogi. Jego ciemne okulary przeciwsłoneczne odbijały słońce. Włosy jak zwykle były ledwie okiełznane. Na nogach miał czarne rurki z dziurami na kolanach i botki tego samego koloru. Koszula była biała i prześwitująca, widać było jego tatuaże, ponieważ jak zwykle rozpiął ją do połowy. Wyglądał niezwykle pociągająco. Tak bardzo chciałam go mieć tylko dla siebie.

- Dziś Jess i Lou zaprosili mnie na spotkanie do pizzeri i... - nie dał mi dokończyć.

- Miałem cię o to pytać. Bardzo, ale to bardzo chętnie z tobą pójdę - uśmiechnął się, po czym położył jedną dłoń na moim kolanie i tak dojechaliśmy pod akademik.

- Do wieczora - uśmiechnęłam się, a on chciał cmoknąć mnie w usta, ale ostatnim momencie wyskoczyłam z auta. Udał smutną minę, a ja wystawiłam mu język, po czym pobiegłam do pokoju. Na łóżku siedziała z laptopem Jessica. Pomachała mi, a ja chwyciłam Ipoda, książki i zatraciłam się w moim własnym świecie.

***
- Chcesz ubierać sukienkę do pizzeri? - wybuchła śmiechem Jessica, widząc, jak przymierzam czarną mini.

- No co? - rzuciłam w nią ciuchem.

- Ach ci nastolatkowie - prychnęła, na co się zaśmiałam.

Koniec końców założyłam czarne legginsy, bluzkę na ramiączkach w tym samym kolorze z białymi napisami i dżinsową kamizelkę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, a Jess je pofalowała. Około 18 byłyśmy w pizzeri. Przy dużym stoliku czekali już Niall z Laurą, Louis, Harry oraz Kate i jej chłopak Justin.
- Hej - przywitali nas wszyscy na raz. Styles poklepał miejsce obok siebie, gdzie grzecznie usiadłam. Niall na ten gest momentalnie się uśmiechnął. Poczułam jak pod stołem duża, ciepła, znana mi dłoń splata się z moją. Od razu się zarumieniłam, a Harry prychnął śmiechem. Wszyscy popatrzyli na nas, jak na idiotów, ale na szczęście Louis zmienił temat. Mimo, że obejmował Jess i powinno to być słodkie, ja nie mogłam wymazać obrazu całującego się Tomlinsona z Ashtonem. Młoda kelnerka podeszła do stolika, prosząc o złożenie zamówienia. Dosłownie zjadała Harrego wzrokiem, więc, gdy obrócił głowę w moją stronę po prostu go cmoknęłam w usta, a on po tym przegryzł seksownie wargę, doskonale grając swoją rolę. Dziewczyna prychnęła i zapięła dwa guziki swojej bluzki. Cała reszta przy stoliku rzucała nam pytające spojrzenia. Po złożeniu zamówień natychmiastowo wszyscy skupili się na nas.

- Więc co pomiędzy wami jest? - zapytała wesoła Kate. Styles także popatrzył na mnie, więc cała odpowiedzialność spoczęła na biednej Cassie.

I co ja mam powiedzieć?

Podrapałam się po karku, próbując maskować zakłopotanie.

- J-jesteśmy przyjaciółmi - wyjąkałam w końcu, na co Niall wypluł swoje piwo i zaczął się śmiać. Laura popatrzyła na niego ostrzegająco, więc zakrył usta dłonią, chichocząc pod nosem. Harry również był roześmiany, co tylko mnie denerwowało.

- Jasne - przewrócił oczami Justin. Kilkanaście minut później dostaliśmy nasze trzy pizze. Styles męczył mnie ciągle, więc zjadłam kilka kęsów jednego ciuta.

- Co u Alice? - zapytał ni z tąd ni z owąd Louis. Zielonooki poruszył się nerwowo na miejscu i zgromił Tomlinsona wzrokiem.

- Ile już jesteście razem? - zmienił szybko temat Niall, patrząc na Kate i Justina. Ciekawe o co chodziło?

- Rok - uśmiechnęła się brunetka. Posiedzieliśmy jeszcze godzinę rozmawiając na luźne tematy. Później poczułam się zmęczona, więc pożegnałam się z resztą i podreptałam z Harrym do jego auta. Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Pod akademikiem zobaczyłam znanego mi mulata.

- Pa - uśmiechnęłam się do loczka, próbując go uspokoić. Zanim zdążyłam wysiąść on pierwszy to zrobił, podchodząc do zdziwionego Zayna. Wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam w ich stronę.

- Czego chcesz? - warknął Harold.

- Pogadać z przyjaciółką - odparł cicho Malik.

- Harry idź już - powiedziałam niemalże błagalnym tonem.

- Nie! - odepchnął mnie tak mocno, że straciłam równowagę i uderzyłam w ścianę.

Zapomnij mi |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz