- Złaź z niej małpo! - krzyknął Niall. Zayn zsunął się ze mnie, widocznie rozbawiony. Horan wskazał na mnie, żebym do niego podeszła. Przeczesałam włosy, po czym grzecznie podreptałam w jego stronę. Zamknął drzwi do pokoju i pociągnął mnie na koniec korytarza.
- Więc? - położyłam ręce na biodrach.
- Co to miało znaczyć? - zmarszczył brwi.
- Um. Nie rozumiem? -
- Jesteś Harrego a nie Zayna! - puknął mnie w czoło.
- Nie jestem niczyją własnością! - krzyknęłam. Niall otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie na piętro wszedł Styles z jakąś rozbawioną blondynką, która na twarzy miała tonę tapety. Na mój widok zbladł. Stanął, jak wryty, ale dziewczyna wciągnęła go do pokoju.
Mina Horana - bezcenna.
Uśmiechnęłam się tylko, po czym wróciłam do Zayna. Leżał na łóżku trzymając telefon.
- Już jestem - powiedziałam łagodnie. Mulat uśmiechnął się w moją stronę.
- Chcesz coś pić albo jeść? -
- Nie, dzięki. Może się pouczymy? - kucnęłam przy torebce i wyciągnęłam paczkę gum.
- Wolałbym gdzieś wyjść - wzruszył ramionami.
- Za dwie godziny będzie impreza, muszę się przygotować - Uśmiechnął się, po czym wziął kluczyki do auta z szafki nocnej.
Po kilkunastu minutach byliśmy na dole, ubierając kurtki.- Cassie? - usłyszałam ochrypły głos za plecami.
Nie... tylko nie on.
Odwróciłam się na pięcie. Styles stał na schodach, jego włosy były poczochrane, ubrane miał tylko dresy. Postanowiłam się odegrać.
- Idziemy Zayn? - cmoknęłam mulata w usta. Uśmiechnął się, po czym otworzył mi drzwi. Złapałam go za rękę i wyszłam z budynku. Czułam, jak wzrok Harrego wypala dziurę w moich plecach.
Przez całą drogę wsłuchiwałam się w radio. Kątem oka widziałam, że Zayn co chwile na mnie zerka. Już miałam wysiadać, gdy ciepła dłoń chwyciła moją.
- Cass... Um... - jąkął się chłopak. Popatrzyłam na niego wyczekująco.
- Do zobaczenia - dodał cicho, puszczając mnie. Trochę zmieszana pobiegłam do mieszkania. Tak, jak się spodziewałam, Jessica już stroiła się na imprezę. Przeszukałam szafę, myśląc o Zaynie. Był naprawdę fajnym, zabawnym chłopakiem. Czułam się źle, że go wykorzystałam. Tak bardzo chciałam na jego miejscu Harrego. Zdecydowałam się ubrać legginsy galaxy, czarną koszulę bez rękawów z ozdobnym kołnierzem oraz szpilki. Usiadłam przy biurku i zaczęłam malować paznokcie na różowo-fioletowy w odcieniach takich samych, jak na spodniach. Gdy zaczęłam nakładać make-up z łazienki wyszła Jessica. Ubrane miała rurki, biały crop-top, czarną, skórzaną kurtkę oraz koturny. Blond włosy miała luźne, rozpuszczone.
- Świetna stylówka - skomentowała, obejmując mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami.
- Jutro zaczynamy twoją terapię - uśmiechnęła się dumna. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ona zatkała mi usta dłonią, po czym zaczęła układać moje włosy. Po kilku minutach zobaczyłam w lustrze przedziałek i lekkie fale. Gdy zakładałyśmy biżuterię do pokoju wszedł Louis. Jak zwykle wyglądał świetnie. Jego mięśnie upinała dżinsowa koszula, chude nogi podkreślały czarne rurki, a na stopach miał jak zwykle vansy.
- Idziemy? - uśmiechnął się. Równocześnie pokiwałyśmy głowami. Pod bractwo przyjechaliśmy punktualnie o 20:00. Z budynku dudniła głośna, szybka muzyka. Zaraz po wejściu Louis zostawił nas same. Postanowiłyśmy pójść do kuchni. Przy wyspie stał Liam i robił drinki.
CZYTASZ
Zapomnij mi |h.s|
Fanfiction" - Ooo chyba podobasz się naszej śwince - zadrwił przyjaciel Harrego, tak, żebym słyszała. - Będzie dobra szynka - odparł Styles, oblizując się do mnie."