together again I

626 57 2
                                    

Krótka informacja. Jest to tak jakby kontynuacja "I win". Nie wiem ile będzie miało części, ale napewno więcej niż jedną.
Miłego czytania.

Kiedy dzwonek nad drzwiami obwieścił przybycie następnego klienta Zayn niechętnie odwrócił głowę od czytanej książki. Podszedł do lady, z wzrokiem utkwionym w gabloty.

- Co podać? - zapytał, przybierając profesjonalny ton. Mimo tego, że to on założył tę cukiernie (za wcale nie ukradzione pieniądze), to czasami miał dość stania za ladą. Miał dość powtarzania tych samych słów - "co podać?", czasami dorzucał jeszcze panu/pani, ale tylko wtedy, kiedy miał dobry humor - i dość podawania ciastek starszym paniom, które napychały nimi swoich wnuków, i wnuczki. Trudno się dziwić, że posyłają po nie swoje babcię, bo same nie mogą się ruszyć po zjedzeniu tylu ciastek. A ciastka Zayna były naprawdę pyszne. Wkładał w nie miłość i gotowe składniki z Tesco.

- Jeśli wezmę wszystkie te ciastka to umówisz się ze mną, Czekoladko?

Jego głowa podniosła się szybciej niż Usain Bolt dobiegłby do mety. Mimowolnie uśmiechnął się, widząc kto złożył mu te niezapowiedzianą wizytę. Po raz ostatni widział go pół roku temu, gdy złapali razem najgroźniejszego szefa mafii w Londynie. Nie liczył na to, że jeszcze kiedykolwiek się zobaczą. Bo niby po co miałby go odwiedzać z własnej woli?

- No, no, no. Liam Payne we własnej osobie. Mogłeś zapowiedzieć swoją wizytę. Rozłożyłbym czerwony dywan przed wejściem - powiedział, wskakując na ladę i siadając na niej.

Liam przez chwilę wyglądał jakby ktoś palnął go w twarz. Zayn zorientował się, że chłopak chcę coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie wie jak ma to zrobić.

- Myłho cze widzić - wykrztusił w końcu niezrozumiale, po czym - "O cholera, gdzie mój aparat?!" - najzwyczajniej w świecie zarumienił się. Zayn zsunął się z lady i usiadł na przeciwko.

- Mógłbyś powtórzyć? - zapytał, choć doskonale wiedział co Liam ma na myśli. Po prostu to tak cudownie brzmiało w jego ustach.

- Wiesz co? Spierdalaj - warknął Liam, odwracając się od Mulata.

- Tylko żartowałem. Też tęskniłem - powiedział Zayn, choć sam był w szoku. Liam popatrzył na niego w ten sam dziwny sposób, w jaki patrzył na niego, kiedy Zayn miał go zastrzelić. Po chwili zaśmiał się krótko i wyjął coś z kieszeni.

- Potrzebuję cię.

Zayn rozdziawił usta, ale szybko je zamknął, by Liam nic nie zauważył. Odchrząknął, poprawił się na krześle i złożył ręce na stoliku.

- Przy sprawie - dodał Payne po chwili, burząc wszystkie wizję w głowie Zayna. Mulat zawiódł się nieco. To oznaczało, że nie przyszedł tu z własnej woli, a tylko dlatego, że nie radził sobie ze sprawą.

- A jaka to sprawa, z którą nie możesz sobie sam poradzić? - zapytał, rozkładając się na krześle i przybierając obojętny ton - Kotek wlazł na drzewo i nie potraficie go zdjąć?

Liam milczał. Położył coś na stoliku i podsunął w stronę Zayna. Było to zdjęcie małego chłopca, na oko rocznego. Mulat przyjrzał mu się uważnie, a potem przeniósł wzrok na Liama, który uważnie rozglądał się po lokalu.

- Zostałeś ojcem? - zapytał Zayn, wyrywając go z zamyślenia. Szatyn skupił na nim swoją uwagę i roześmiał się.

- Nie, matką. Ojcem jesteś ty - odparł, nie przestając się uśmiechać. Zayn zaczął zastanawiać się czy to w ogóle byłoby możliwe, by Liam urodził dziecko.

- Porwali go - Payne odezwał się po chwili, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Mulat jeszcze raz uważniej przypatrzył się dziecku. Chłopiec uśmiechał się szeroko, w małych rączkach trzymał żółtego misia. Po co ktoś miałby porywać takiego malucha?

- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytał, odsuwając od siebie zdjęcie. Liam schował je do kieszeni i zaczął badawczo przyglądać się Zaynowi. Patrzył, jakby chciał wyczytać coś z jego twarzy. Tylko co?

- Ty? Nic. Po prostu chciałbym żebyś mi pomógł go odnaleźć - powiedział w końcu.

- Nie.

Zapadła cisza przerywana jedynie przejeżdżaniem samochodów za oknem. Payne patrzył na niego w ten swój szczególny sposób, a chłopak coraz bardziej miał ochotę mu pomóc. Poczuł się, jakby go hipnotyzowano.

- Zayn...

- Słucham, Liam.

- Proszę cię.

Zayn usłyszał zawód w jego głosie i coś jakby smutek. Nie miał odwagi spojrzeć Liamowi w oczy. Nie chciał go zawieść. W pewnym sensie byli przecież przyjaciółmi. A przynajmniej on tak uważał. W duchu miał ogromną nadzieję, że Liam myślał podobnie.

- Sam dobrze sobie poradzisz. Jesteś całkiem dobrym policjantem. Ja mam tu trochę roboty - powiedział, patrząc za okno. Liam wstał i powoli skierował się do wyjścia. Stojąc przy drzwiach, odwrócił się, a Zayn w końcu spojrzał mu w oczy.

- Gdybyś jednak zmienił zdanie... zadzwoń. Masz przecież mój numer.

Zanim zdążył wyjść Mulat wstał, podszedł do drzwi i przemienił zawieszkę z "otwarte" na "zamknięte".

- Zmieniłem zdanie - mruknął, stając obok Liama, a ten uśmiechnął się szeroko.

- Znowu razem.

ziam + others ll one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz