Clarke
Obudziły mnie delikatne promienie słońca ogrzewające moją skórę. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam rozłożystą koronę drzewa, która po części chroniła mnie przed rażącym światłem. Poczułam pod sobą coś bardzo wygodnego. KOGOŚ. Delikatnie obróciłam się abym mogła na niego spojrzeć. Chłopak dalej spał. Rozczochrane włosy zasłaniały mu oczy. Dyskretnie odgarnęłam je z jego twarzy. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Jego klatka piersiowa lekko unosiła się i opadała. Czułam się tak wspaniale...
Ale nagle przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień. Najgorszy dzień mojego życia. Udało mi się odrzucić od siebie wspomnienia Mount Weather. Został tylko wczorajszy wieczór. Oj, Bellamy. Będziesz dzisiaj bardzo żałował, że tyle wczoraj wypiłeś. Nieświadomie uśmiech ponownie pojawił się na mojej twarzy. Jakby na zawołanie Blake delikatnie się poruszył. Jak oparzona odskoczyłam od jego ciała. Chłopak zmarszczył delikatnie nos, a jego dłonie powędrowały do skroni.
- Cholera! Zgaście to światło, błagam - zajęczał mocno mrużąc oczy.
- Wydaje mi się, że jest to niestety niewykonalne - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Clarke? - zwrócił się w moją stronę zaskoczony i lekko zdziwiony.
Oj, to będzie dla ciebie długi dzień. Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Czyli to jednak prawda... - wyszeptał. - Miałem nadzieję, że to tylko sen...
Niestety, też miałam taką nadzieję.
- Przepraszam, że musiałaś mnie widzieć w takim stanie... Miałem nadzieję, że chociaż na chwilę zapomnę. Ale niestety to chyba nie możliwe... - Oboje zamilkliśmy. - I dziękuję... - wyszeptał.
- Nie ma problemu. Od tego ma się przyjaciół - odpowiedziałam bez zastanowienia. Przyjaciół...
Bellamy słabo się uśmiechnął i potarł spuchnięte od snu oczy.
- Przynajmniej mam za swoje. Dzisiejszy kac dosłownie mnie zabije - zajęczał z bólem.
Na szczęście nie miałam takiego problemu jak Bell. Mogłam się do woli z niego nabijać.
- Na następny raz musisz sobie znaleźć inny sposób. Albo upić się czymś bezalkoholowym. - Zaśmiałam się. - Jeżeli ci się uda, daj znać. Chętnie skorzystam.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne, księżniczko - westchnął pochmurnie.
- Przyniosę ci wody. - Muszę mu pomóc, bo inaczej na następny raz się zemści. A tego na pewno nie chcę.Wzięłam do ręki jedną z butelek po wczorajszej "imprezie". Powoli oddalałam się od Bellamy'ego, kiedy usłyszałam głos i jego szybkie kroki:
- Clarke... - Już był koło mnie. Obróciłam się w jego stronę. - Naprawdę ci dziękuję. - odrzekł.Popatrzyłam się głęboko w jego oczy. Zobaczyłam tam tyle bólu... Tyle cierpienia...
Mocno przytuliłam go do siebie. Zrobił to samo. Poczułam miłe ciepło. Staliśmy tak parę minut. W ciszy. To nam w zupełności starczało. Byliśmy tylko my.
W pewnym momencie odsunęłam się, popatrzyłam w jego ciemne oczy i mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy:
- Zaraz wracam. Przyniosę tylko wodę. A ty lepiej unikaj słońca. - Uśmiechnął się i powoli podążył w stronę cieniu drzewa. Ruszyłam w stronę strumyku. Znajdował się nie daleko, ale musiałam pójść poza pole widzenia Bell'a.To był kolejny piękny dzień. Wiatr delikatnie chłodził moją rozpaloną twarz. Dlaczego skóra była aż tak ciepła? Spróbowałam udawać, że nie znam powodu. Ale powód właśnie leżał w cieniu i stękał z bólu rozpierającego jego czaszkę.
A jego podziękowania... Nie spodziewałam się ich. To co zrobiłam było dla mnie normalne. Jestem w jakiś sposób zobowiązana troszczyć się o niego. Ale to w jaki sposób mówił do mnie. Patrzył na mnie...
Teraz niestety nie mogłam zaprzątać sobie tym głowy. Miałam inny cel. Gdzie jest ten strumyk? Byłam pewna, że jest właśnie tutaj. Za małym laskiem wysokich brzóz. Ale niestety nigdzie go nie było. Nagle usłyszałam odgłos łamiącej się gałęzi. Odruchowo chwyciłam do paska i chwyciłam w dłoń mały nóż. Miałam niestety tylko to. Po wczoraj całą broń zostawiłam w Camp Jaha. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego. Rozejrzałam się w około. Spodziewałam się zwierzęcia. Ale to co ujrzałam sprawiło, że zapomniałam jak się oddycha. A dokładnie KOGO...
CZYTASZ
May we meet again - The 100
FanfictionOPOWIEŚĆ NAPISANA NA PODSTAWIE SERIALU "THE 100" Jest to moja kontynuacja drugiego sezonu serialu. Clarke i Bellamy pociągnęli za dźwignię i tym samym zabili wszystkich mieszkańców Mount Weather. Zrobili to, aby uratować Sky People. Udało si...