Octavia
Słońce o barwie ciepłej pomarańczy zawisło nad linią horyzontu. Minuty dzieliły nas od zachodu najjaśniejszej gwiazdy, jak również minuty dzieliły nas od Polis. Już kilka godzin wcześniej zauważyliśmy w oddali wielką wierzę siedziby Lexy. Teraz znajdowaliśmy się około pół kilometra od głównej bramy. Kiedy godzinę temu zapytałam Clarke jak dostaniemy się do środka odpowiedziała mi tylko:
- Zaufaj mi. Mam plan. - Te słowa w ogóle mnie nie uspokoiły. Ale co mogłam zrobić? Nie patrząc na złe przeczucia szłam dalej przed siebie.Przez podróż miałam dużo czasu aby przemyśleć całą sytuację, obmyślić plan, ustalić, co jestem w stanie zrobić, a czego pod żadnym pozorem nie mogę. Jednak wtedy nie istniały dla mnie żadne granice. Musiałam uratować Lincoln'a i byłam zdolna zrobić wszystko aby to się udało. Wspominałam nasze pierwsze spotkanie. Myślałam wtedy, że nieznany Ziemianin chce mnie zabić, zranić, porwać. A on tylko pragnął mnie ochronić... Pomóc mi...
Czy kiedykolwiek odwdzięczyłam mu się za to?
W końcu nadarzyła się okazja.
Słońce coraz bardziej znikało z naszego pola widzenia. Dotarliśmy do celu. Nagle Clarke ruchem ręki kazała nam zatrzymać się i zbliżyć do niej:
- Posłuchajcie mnie - zaczęła szeptać. - Musicie mi w pełni zaufać. Wiem jak uratować Lincoln'a. Jedyne co musicie zrobić to bez względu na wszystko wykonywać to co wam karzę. Zrobicie to? - zapytała patrząc na nas wzrokiem pełnym determinacji, ale również garstki strachu. Spojrzałam na Bell'a. Chłopak uniósł brwi w pytającym geście. Odpowiedzią na to kiwnęłam w jego stronę potakująco głową. Bellamy spojrzał na Clarke:
- Będę tego żałować? - zapytał jej po czym dziewczyna podeszła do niego bliżej i złapała go za rękę. Na jej gest ciemnooki chłopak lekko się wzdrygnął.
- Proszę cię, zaufaj mi. Jeżeli ma się udać musimy działać razem - odpowiedziała błagalnym głosem. Dziewczyna miała duży wpływ na decyzje mojego brata. Potrafiła go przenieść na swoją stronę. Bellamy pokiwał tylko potakująco głową i szybko wyrwał swoje dłonie z uścisku dziewczyny.
- No to prowadź Księżniczko. - Wyraźnie widziałam jego złość na Clarke. Ale z jakiego powodu? Nie potrafiłam zrozumieć całej tej sytuacji...Ale teraz ważny był tylko Lincoln i to właśnie na nim skupiłam całą swoją uwagę.
Powoli zbliżaliśmy się do bramy Polis. Przed nią stali ogromni Ziemianie w pełnych zbrojach, przerażających maskach ze zwierzęcych czaszek oraz wielorakim uzbrojeniu od małych sztylecików po pełne kolców maczugi. Strażnicy spojrzeli na nas i od razu wycelowali w nas bronie. Razem z Bellamy'im zrobiliśmy to sam:
- Schowajcie bronie - szepnęła do nas Clarke. Spojrzeliśmy na nią zaskoczonym wzrokiem. - Już! - Ociężale wykonaliśmy polecenie.. Blondynka uśmiechnęła się do nas pokrzepiająco.
- Tel Lexa bilaik Clarke wants kom talk kom her (Powiedz Lexie, że Clarke chce z nią porozmawiać) - powiedziała w języku Ziemian do strażników. Jeden z nich, po chwili zastanowienia udał się w głąb Polis. Lexa? O co tu chodzi? Jak ona może pomóc nam w uratowaniu Lincoln'a? Przecież to właśnie ona uznała go za zdrajcę. Ruszyłam powoli za Ziemianinem:
- Nou move o die! (Nie ruszaj się albo zginiesz!) - krzyknął jeden z jego towarzyszy. Zatrzymałam się koło brata.
- No to chyba nie mamy innego wyjścia, zostajemy z Księżniczką - szepnął do mnie Bell. Teraz nadarzyła się okazja aby wyjaśnić tę chorą sytuację.
- Czemu jesteś na nią taki wkurzony? - zapytałam chłopaka. Od razu zacisnął mocno pięści, a wzrok skierował ku ziemi. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. - Tak, zauważyłam. Szczerze, to trudno nie zauważyć - szepnęłam.
- Dzisiejszego ranka zobaczyłem rzeczy, których nie powinienem zobaczyć. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć... Muszę to sobie poukładać... - wyrzucił z siebie, jakoby był to ogromny ciężar na jego sercu. Nie żądałam od niego niczego więcej. Dostałam wystarczającą ilość informacji jaka mi się należała.
- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytałam.
- Shof op! (Cisza!) - krzyknął jeden z żołnierzy, co zakończyło moją rozmowę z Bell'em. Chłopak jedynie spojrzał na mnie i słabo się uśmiechnął dając mi znak, że da sobie radę. Nie miałam co do tego wątpliwości.
CZYTASZ
May we meet again - The 100
FanfictionOPOWIEŚĆ NAPISANA NA PODSTAWIE SERIALU "THE 100" Jest to moja kontynuacja drugiego sezonu serialu. Clarke i Bellamy pociągnęli za dźwignię i tym samym zabili wszystkich mieszkańców Mount Weather. Zrobili to, aby uratować Sky People. Udało si...