Rozdział 7: Moja odpowiedzialność

825 67 13
                                    

*włącz muzykę*

Bellamy

Droga dłużyła się niemiłosiernie. Słońce rzucało na nas swoje gorące promienie jeszcze bardziej utrudniając nam marsz. Clarke szła w pełnym skupieniu. Co chwilę sprawdzała czy idziemy w odpowiednim kierunku, nie pozwalała zatrzymywać się na odpoczynek, bardzo chciała tam dotrzeć przed zachodem słońca. W Polis czeka na nią Lexa... Nie powinienem zaprzątać sobie tym głowy, ale wspomnienia dzisiejszego poranka nie dają mi spokoju. Teraz już wiem, gdzie blondynka chciała odejść po akcji z Mount Weather. Myślałem, że po tym, jak Heda zdradziła Skikru Clarke ją znienawidziła... Najwidoczniej się myliłem...

Octavia przez całą drogę szła w ciszy. W jej oczach widziałem strach, ale także determinację w osiągnięciu celu. Boję się, że dziewczyna będzie w stanie zrobić wszystko dla Lincoln'a. Będzie w stanie zabić, zranić, poddać się, poświęcić swoje życie za niego. Nie mogę jej stracić. Nie po tym, jak wszystko wróciło do normy. Dla jej bezpieczeństwa musiałem zamordować ponad trzystu ludzi. Nie mogę pozwolić na to aby cokolwiek ją zraniło.

Moja siostra, moja odpowiedzialność.

W pewnym momencie doszliśmy do pięknego, czystego strumyka, do idealnego miejsca na postój:
- Clarke, zatrzymajmy się tutaj na chwilę - zwróciłem się do blondynki. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się czy to dobry pomysł. Głośno wypuściła powietrze ze swoich krwisto-czerwonych ust.
- No dobrze, ale tylko na pięć minut - odpowiedziała zmęczonym głosem i opadła na najbliższy kamień. Podszedłem do wody i nabrałem pełną butelkę. Zimny strumień delikatnie schłodził i oczyścił moje brudne dłonie. Ochlapałem spoconą twarz i od razu poczułem miłe uczucie ogarniające całe moje ciało. Powoli podszedłem do siedzącej na trawie Octavii:
- Chcesz się napić? - zapytałem. Ona tylko spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, pokiwała przecząco głową, a jej oczy napełniły się łzami. Od razu zagarnąłem ją w swoje ramiona i mocno przycisnąłem do siebie:
- Spokojnie, uratujemy go, słyszysz? - próbowałem ją uspokoić, ale na próżno. Jej serce biło bardzo szybko, a twarz była cała mokra od łez.
- Dlaczego to się nam przytrafia? Dlaczego nie możemy w końcu zaznać spokoju? Próbuję być silna, Bellamy. Ale to tak cholernie boli - powiedziała drżącym głosem jeszcze mocniej wtulając się w moją kurtkę. - Atom, Jasper, Lincoln... Wszystkie ważne dla mnie osoby odchodzą... Błagam, Bell, nie zostawiaj mnie. Bez ciebie nie dam rady. - Dziewczyna zaczęła się trząść.
- Hej, jesteś moją malutką siostrzyczką. Zawsze będę przy tobie. Zrobię wszystko, aby Lincoln wrócił z nami do domu. Lincoln wróci z nami do domu, rozumiesz mnie? - mówiłem spokojnie biorąc jej twarz w dłonie. - Wszystko będzie dobrze - szeptałem mocno tuląc do siebie siostrę. Powoli uspokajała się, jej ciało przestało się trząść, bicie serca wróciło do normalnego tempa, ale Octavia nadal leżała w moich ramionach. Spojrzałem na Clarke. Dziewczyna przyglądała się całej sytuacji. Kiedy spotkała się z moim wzrokiem uśmiechnęła się do mnie słabo, po czym wstała i podeszła do strumienia, aby napić się wody. Trzymałem w rękach mój cały świat. Delikatnie pogłaskałem O po włosach i ucałowałem ją czuło w czoło. Po chwili dziewczyna wydostała się z moich ramion i powoli stanęła na nogi:
- Dziękuję - szepnęła do mnie i mocno mnie przytuliła. - Możemy ruszać - zwróciła się do Clarke po oderwaniu się od mojego ciała.
- Prowadź - zawołała do niej blondynka jednocześnie znacząco dając mi znak oczami abym pozostał w tyle i porozmawiał z nią. Zrobiłem to, po czym dziewczyna od razu do mnie podeszła. Octavia szybko ruszyła przed siebie, przez co nie mogła usłyszeć żadnego słowa z naszej rozmowy:
- Uważaj na nią - szepnęła do mnie Clarke. - Boję się, że może jej wpaść do głowy jakiś głupi pomysł.
- Wiem - odpowiedziałem oschle. Nie wiem czemu, ale wypowiedź dziewczyny zdenerwowała mnie. Potrafię zapewnić siostrze bezpieczeństwo.
- Chciałam tylko pomóc - odpowiedziała zaskoczona.
- Nie potrzebuję twojej pomocy. Przyspieszmy, przecież Lexa nas oczekuje. - Tych słów Clarke się nie spodziewała. Odkryłem twój malutki sekret, Księżniczko.
- Słucham? O czym ty...
- Możemy przestać bezsensownie gadać i skupić się na drodze? - szybko jej przerwałem. Nie miałem teraz ochoty z nią rozmawiać. Chciałem jak najszybciej dojść do Polis.
- Oczywiście proszę pana - odburknęła i szybko ruszyła przed siebie. Na razie mam Księżniczkę z głowy.

Mam teraz ważniejszą sprawę do załatwienia.

Uratować Lincoln'a.

Zapewnić siostrze szczęście.

Zapewnić siostrze szczęście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

************

Dzisiejszy rozdział krótszy, ponieważ wolałam całą akcję w Polis przeznaczyć na kolejny.
Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Każdy komentarz i każda gwiazdka bardzo motywuje mnie do pracy oraz oczywiście sprawia, że mam super dzień :D
Jeżeli zauważacie jakieś błędy od razu zwracajcie mi uwagę w komentarzach.

Z góry dziękuję :*

Do następnego :D

AlaskaEverdeen23

May we meet again - The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz