Krafti: Gratuluję, Kochanie! :*
Ty: Dziękuję. A ty przypadkiem nie jesteś po operacji?
Krafti: Jestem. Była 3 godziny temu, więc przed chwilą mnie wybudzili. Pierwsze, co zrobiłem, to napisałem do Ciebie. Wszystko poszło dobrze, bez komplikacji.
Ty: Nawet nie wiesz, jak się cieszę c:
Dobrze się czujesz?Krafti: Oprócz tego, że mogę patrzeć tylko prawym okiem i oprócz bólu głowy, to wszystko w porządku
Ty: Mam nadzieję, że z tego wyjdziesz
Krafti: Nie martw się o mnie. Wszystko będzie dobrze :)
Ty: Tęsknię za Tobą... :c
Krafti: Ja za Tobą też, Michi. Muszę kończyć, bo jestem zmęczony. Papa :*
Ty: Dobrze, odpoczywaj Kochanie. Papa <3
Bardzo mi go brakowało. Na szczęście kolejny konkurs jest właśnie w Innsbrucku. Taki mały zbieg okoliczności.
Rozmowa z Kraftem przyniosła spokój. Wiedziałem, że u niego wszystko w porządku i mogę spać nie martwiąc się. Mogłem odetchnąć z ulgą.
Leżałem na łóżku i rozmyślałem o wspólnie spędzonych chwilach. O ostatnim skoku na mamucie w Vikersund zadedykowany właśnie mojemu Stefanowi. O naszych pocałunkach, przytulasach, żartach. Tak sobie leżąc uświadomiłem sobie, że jest jeszcze jedna rzecz, której nie zrobiliśmy. Nie, nie chodzi mi tutaj o seks. A to w sumie dwie rzeczy...
Nie mogłem doczekać się spotkania z moim ukochanym.
Tak, moim ukochanym.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z chłopaków.- Halo, panie filozofie. Co tam takiego siedzi w twojej główce?- zapytał zaciekawiony Fettner. Jego twach wyglądała już normalnie.
- A nic, tak sobie tylko rozmyślam.- powiedziałem spokojnie.
- O Stefanie? Słyszałem, że wszystko u niego dobrze.
- Dlaczego od razu o nim?- udawałem obrażonego.
- Kolego, przecież to widać. Ciągnie was do siebie, jak Prevca do kryształowej.- miał rację. No trudno, chlopakom ufałem.
- Masz rację.- przyznałem.
- Wiedziałem.- uśmiechnął się.- Nie rozmyślaj tak. W końcu dziś byłeś królem Vikersund! Idziemy się rozerwać!- prawie krzyknął.
- No dobra...- powiedziałem trochę niechętnie.
- Chodź!- szarpnął mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
Chłopaki uznali, że wezmą mnie na imprezę, gdzie będzie większość skoczków. Na samą myśl o piciu z Piotrkiem Żyłą zaśmiałem się. Ten to miał spust. Nawet zachciało mi się takiej imprezy. Muszę podziękować chłopakom.
°°°
Weszliśmy do ogromnej sali. Na parkiecie było wiele osób. Wszędzie widziałem znajome twarze. Tu Severin Freund, tam Gangnes. Sami znajomi.
Usiedliśmy przy barze. Zaczęliśmy od jednego piwa. Potem drugie, czwarte, siódme... Później zmieszaliśmy to z czystą, więc było ciekawie.
Kiwając się, poszedłem na parkiet zatańczyć. Dlaczego nie? Spotkałem tam Wanka, też był trochę wstawiony.- Cz-czeeść- starałem się mówić normalnie. Nie jestem pewien, czy wychodziło mi to poprawnie...
- Hej. Grrrratuluję, kolego.- uśmiechnął się.
- Ale t-szego?- chyba nie zrozumiałem.
- No pierwszego miejsca głuptasie.
- Aa, to dzziękuję.- zaśmiałem się.
Pokiwaliśmy się trochę na parkiecie, bo trudno było to nazwać tańcem.
Potem spotkałem Norwegów. Z nimi też można się nieźle zabawić. Rozrywkowe chłopaki.
Następnie znalazłem Polaków. Siedzieli przy jednym ze stolików. Dosiadłem się do nich i wypiłem z nimi jedną kolejkę.
Później znalazłem moich. Siedzieli przy barze, więc dlaczego by z tego nie skorzystać.- Jedno piwo, proszę- kiwnąłem barmanowi.
Siedziałem z Manuelami i Thomasem. Wszyscy byliśmy pijani, więc było śmiesznie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wpadliśmy na genialny pomysł napisania do Krafta. Była 3.00 w nocy.
Ty: Czeac kochhane
Ty: Suer se bawje ale sje za toba steskniem
Ty: Do zibaczenia misieek
Ale mieliśmy z chłopakami z tego ubaw. Wzieliśmy po jeszcze jednym piwie.
To chyba było o jedno piwo za dużo.
°°°
Obudził mnie okropny ból głowy. Otworzyłem oczy, a światło słoneczne mnie oślepiło.
Cześć, tu kac!
Jak znalazłem się w moim łóżku? Tego nie wiedziałem. Wziąłem do ręki mój telefon. Godzina 9.34. Dwie nieprzeczytane wiadomości.Krafti: Chyba moje Kochanie się troszkę upiło
Krafti: Też się za Tobą stęskniłem. Śpij spokojnie. Dobranoc ;*
Dopiero wtedy przeczytałem to, co napisałem do niego w nocy. Masakra jakaś.
Powoli wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz zimna wodą i umyłem zęby.
Kiedy miałem już za sobą wszystkie podstawowe czynności, postanowiłem zejść na śniadanie i wypić dużą szklankę bananowego koktajlu. Podobno dobrze działa na kaca poimprezowego.
Na dole spotkałem moich chłopców, którzy również wyglądali jak trupy. Na szczęście kolejny konkurs, który miał się odbyć, to Innsbruck. Nareszcie. Pojutrze wylot. Mogliśmy spokojnie do popołudnia leżeć skacowani i nic nie robić. Później mieliśmy zaplanowany trening. Nie wiedziałem, czy dam sobie na nim radę, ale przyjąłem to na klatę.
Wziąłem jeszcze z pokoju tabletkę przeciwbólową. Popiłem ją pysznym bananowym koktajlem. To miało pomóc. Po pewnym czasie faktycznie tak było. Wszystko wróciło do normy.
Na treningu czułem się już dużo lepiej. Mogłem spokojnie grać w siatkówkę, ćwiczyć pozycję najazdową, wybicie, pozycję w locie oraz lądowanie telemarkiem. Skakaliśmy też przez płotki. Przeskoczyłem każdą wysokość. Manuelom i Didlowi też dobrze szło. Ogólnie cały trening uważam za udany, jak na nasze nie najlepsze samopoczucie.
A zaraz lecimy do Innsbrucka!**Innsbruck miesiąc temu**
Stałem pod budynkiem Prywatnej Kliniki Okulistycznej. To wtedy pierwszy raz od prawie tygodnia mogłem zobaczyć Stefana, dotknąć go, porozmawiać. Tego mi bardzo brakowało.
Wszedłem do środka.
W samym centrum znajdowała się recepcja. Hol i całe wnętrze zachowane było w jasnych, przytulnych kolorach. Naprawdę było tu ładnie.Ruszyłem powoli w stronę sali, w której leżał Krafti. Trochę stresowałem się tym spotkaniem, ale nie wiem dlaczego. Zastanawiałem się, co chciałbym mu powiedzieć. Nie widzieliśmy się wprawdzie tylko kilka dni, ale w porównaniu do całego sezonu, gdzie widzimy się niemal codziennie, jest to dużo. Byłem spokojny, bo wiedziałem, że operacja przebiegła bez komplikacji.
Zbliżałem się już do sali 22, w której był Stefan. Został mi tylko kawałek korytarza. Nagle zauważyłem tłum pielęgniarek i lekarzy wbiegających do sali... 22. Przeraziłem się. Pobiegłem szybko za nimi. Stanąłem przy szklanych drzwiach. Widziałem łóżko, widziałem jego - mojego Krafta.
Tylko nie to!
*****
Witajcie!
Dzisiaj się bardzo postarałam i nie dość, że rozdział ma ponad 900 słów, to jeszcze wprowadziłam trochę dramatu c:
Już nie mogę się doczekać Waszych reakcji!
/elczx
CZYTASZ
"Sweet Secret" ~ Kraftboeck
Фанфик"Ja chyba byłem hetero..." Historia dwóch skoczków: Michaela Hayboecka i Stefana Krafta, których drogi łączą się właśnie na skoczni. Wszyscy myślą, że są tylko przyjaciółmi. To jest ich słodka tajemnica. Lecz kiedy dostaje się ona w niepowołane ręce...