19. Oj popamiętasz mnie, Karzełku

451 43 1
                                    

**Michi**

Wyszedłem ze szpitala i od razu wiedziałem, co zamierzam zrobić. Idę zabić tego, grożącego mojemu chłopakowi, karła. Domyśliłem się, że to jego sprawka. To on doprowadził do tego, że ze stresu Stefan wylądował w szpitalu. Myślałem, że wytargam go za te blond kudły i uduszę gołymi rękami.

Prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa...
Maszerowałem bardzo rytmicznie i szybko. Chłód lutowego powietrza dał się we znaki. Moje policzki stały się czerwone i cały się trząsłem, ale chciałem już być na miejscu.
Widziałem w oddali ogromny kremowy budynek z czerwonym dachem. To tutaj. Przyspieszyłem kroku i po chwili znalazłem się w środku.

Zdjąłem rękawiczki i rozpiąłem kurtkę. Ruszyłem w głąb korytarza wyłożonego czerwonym dywanem. Szedłem przed siebie i nawet nie zorientowałem się, że nie znam numeru jego pokoju. Na całe szczęście z pomocą przyszedł mi Forfang, ponieważ spotkałem go, jak wychodził z pomieszczenia, w którym spał. Dowiedziałem się, że Fannemel mieszka w pokoju numer 378. Praktycznie tam pobiegłem.

Zrobiłem zdecydowane i mocne "z buta wjeżdżam". W pokoju zastałem robiącego coś na telefonie Fannemela i kogoś, kto był w łazience. Zrobiłem pierwsze, co przyszło mi do głowy, a mianowicie rzuciłem się na niego z pięściami. Okładałem go ile sił miałem w dłoniach.

- Czy Ciebie do końca popierdoliło?!- krzyczał Norweg.

- To wszystko przez Ciebie, krasnalu!- nadal nie przedstawałem go bić.

- Przestań! O co ci chodzi?!- kiedy zauważyłem krew lecącą, chyba, z jego nosa, przestałem. Znalazłem w sobie choć trochę człowieka.- Ała! Coś ty zrobił?!- krzyczał.

- To wszystko przez ciebie! Popamiętasz mnie jeszcze!- krzyczałem.

- Ale co przeze mnie, Michael?- spojrzał na mnie. Ups, to raczej nie on. Co nie zmienia faktu, że byłem wściekły.

- Przez Ciebie Stefan leży w szpitalu. Znalazł jakieś pudło z czarną taśmą i czymś jeszcze i tak się przestraszył, że zemdlał. Wcześniej tez była sytuacja, ze znalazł pod drzwiami jakąś kopertę, gdzie był mój....- tutaj mój monolog został przerwany.

Anders mnie pocałował. Robił to tak delikatnie i cudownie...

Czekaj, co?!

- Już spokojnie.- szepnął opierając swoje czoło o moje.- Wyjdziemy z tego jakoś.

Odsunąłem swoją twarz od jego. Zmarszczyłem brwi.

- Co to miało być?

- Bałem się, ze się udusisz mówiąc tak szybko, a na to bym nie pozwolił, więc postanowiłem ci przerwać.- uśmiechnął się pokazując równe, jasne zęby.

- Dobra, chodź.- zapałem Andersa za rękę i zaciągnąłem do łazienki.- Wyglądasz jak potwór.

- No dzięki.- prychnął.

- Przemyj sobie twarz i w ogóle się ogarnij.- powiedziałem i zostawiłem go samego.

Oparłem się o ścianę i westchnąłem. Zamknąłem oczy przygryzając lekko dolną wargę. Podobało mi się. Niestety. To mógł być jakiś chwyt. Nie dam sobie mydlić oczu, więc postanowiłem na niego uważać.

Poczekałem jakieś 10 minut, aż Norweg wyjdzie z łazienki. Wyglądał już zwyczajnie. Na szczęście nie złamałem mu nosa. Uff.

Postanowiliśmy pójść razem do szpitala. Ubraliśmy kurtki zimowe i czapki. Wyszliśmy z pokoju. Wielu kolegów Fannemela patrzyła na nas dziwnie. W sumie, to jeszcze pół godziny temu byliśmy śmiertelnymi wrogami, a teraz szliśmy ramię w ramię, jak przyjaciele.

Wsiedliśmy do czerwonego Volkswagena i ruszyliśmy w stronę szpitala. Anders włączył radio, w którym aktualnie leciała piosenka "Say something". Uwielbiam ją.

- Anywhere I would have followed you...- zaczął Norweg.

- Say something I'm giving up on you!- popatrzyłam na chłopaka, a ten złapał mój wzrok.

- Ładnie śpiewasz.- uśmiechnął się.

Prychnąłem tylko na te słowa i kazałem Fanniemu trochę przyspieszyć. Chciałem już być u mojego ukochanego.

***

Teraz króciutko, ale uznałam, że w końcu muszę coś dodać. Przepraszam was za tak długą nieobecność :( Mam nadzieję, że się podoba :)

PS. Zapraszam na moje nowe opowiadanie "16 życzeń"

"Sweet Secret" ~ KraftboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz