- Witaj, Louis. - usłyszałem zza płotu. Podszedłem do ogrodzenia. Chłopak siedział na schodkach i karmił nieliczne kury. - Wejdziesz? - zaprosił mnie. Skinąłem lekko głową. Otworzyłem furtkę. Usiadłem obok niego. Schody były wąskie. Nasze nogi od uda aż do kolana stykały się ze sobą.
Wszystko było takie normalne, a jednocześnie dziwne i niespotykane.- Właściwie, to jak masz na imię? - przerwałem długą ciszę. Skończyły mu się ziarna dla kur.
- Czy to ważne? - popatrzył na mnie.
- No... tak.
- Imię to tylko zbiór liter. Nic o nas nie mówi. A jednak, jeśli zdradzę ci jak się nazywam, ocenisz mnie pod tym kątem. Jeśli mam staromodne imię; pomyślisz, że jestem zacofany. Jeśli mam imię dziwne; weźmiesz mnie za odrzutka. Jeśli mam imię zagraniczne; stanę się obcokrajowcem. Natomiast jeśli moje imię uchodzi za normalne i fajne; będę normalnym i fajnym kolesiem. Rozumiesz? - on jest dla mnie zdecydowanie zbyt inteligentny...
- Może coś w tym jest. - przyznałem. Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad wpływem, jaki wywiera na nas nasze imię. - Jak mam do ciebie mówić? - zapytałem. Chyba nie będę zwracał się do niego "tajemniczy barman", "nieznajomy" czy "intelektualista, filozofujący zza lady klubu nocnego".
- Jak chcesz. - odparł, wzruszając lekko ramionami. Nasze barki otarły się o sobie. Tak blisko.
Jak chcesz.
Jestem kiepski w wymyślaniu przezwisk, a co dopiero imion. W ogóle wszystko, co wymaga myślenia sprawia mi trudność...- Może, emm... - żadne konkretne imię nie przyszło mi do głowy. Pustka. - eh, Karol? - wypaliłem. Ta, rodzina królewska. Ich imiona są normalne i fajne. Chyba.
- Okey. - zgodził się krótko. Patrzył na mnie. Przeszywającymi, zielonymi oczami pełnymi tajemnic.
- Nie, nie pasuje... - stwierdziłem po namyśle. Kto to tam jeszcze jest w tym pałacu?... William. Nie, nie może być William. To moje drugie imię. Wiem, marny argument.
Popatrzyłem na niego. A on popatrzył na mnie. Nie czułem skrępowania ani wstydu. Całkowita swoboda.
Prześledziłem wzrokiem jego twarz. Była idealna. Naprawdę.
To dziwne, ale jak byłem mały i jeszcze wierzyłem w te wszystkie rzeczy, całkiem podobnie wyobrażałem sobie Anioła.
Anioł. Może on jest Aniołem?- Harry.
CZYTASZ
Unborn
FanfictionBo przecież każdy jest kimś... Gdzie Harry pojawia się znikąd, twierdzi, że wszystko dzieje się w jakimś celu i miesza w beztroskim życiu Louisa, który nie jest zbyt odpowiedzialny i godny zaufania.