19

149 8 0
                                    

- Louis, dobrze się czujesz? - troskliwy głos zatrzymał mnie w progu drzwi. Och... Przypomniały mi się czasy sprzed dwudziestu lat. Wtedy też miałem nianię.

- Tak. Czemu miałbym czuć się źle? - oparłem się o futrynę i skrzyżowałem ręce.
Narkotyki mieszały się z krwią. Ulatywały z ciężkim oddechem. Wypełniały całe ciało. Stanowiły każdy gest i każde słowo. Oddałem się w ich ręce. Całkowicie. Bez kontroli.

- Nie wyglądasz zbyt dobrze. Jesteś chory? - jeśli homoseksualizm to choroba, to tak. Jestem chory. Urodziłem się chory i umrę chory. I to kocham.

- Nie. - odparłem beznamiętnie. Zayn męczył jakąś balladę. Niall grał cicho na gitarze. A Harry. Harry stał przede mną z niepewną miną.

- Piłeś? - dziś wyjątkowo nie tknąłem alkoholu. Po paru kreskach nie czułem takiej potrzeby. I nawet nie zostaję na imprezę. Wracam do domu. Już. Teraz. Wracam do domu, do woreczka z białym proszkiem. Muszę się nim zaopiekować. Muszę.

- Nie. - uśmiechnąłem się w jego stronę. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.
Na zewnątrz było jaskrawo. Kolory mieszkały się ze sobą i zniekształcały. Niebo wirowało, a księżyc zmieniał wielkość. Gwiazdy wyglądały jak ogniste kule, niepewnie wiszące w przestrzeni. Powietrze było ciężkie i przypominało zasłonę, nieśmiało zamazującą cały obraz. Srebrny kabriolet uporczywie stał przed mną, rozlewając metaliczną barwę na nagrzany asfalt.

- Louis! - to znowu on. - Jedźmy do ciebie. Ja... Ja chcę to zrobić. - jego usta. Pełne i miękkie. Za godzinę będą błagać o więcej.
Boże, co tu się właśnie dzieje?...

- Wypieprzyłbym cię na masce tego samochodu. - naprawę. Naprawdę chciałbym to zrobić. Tu. Teraz.

- Kochałbym się z tobą aż do rana w łóżku usłanym różami. - wyszeptał, łaskocząc płatek mojego ucha. Pragnę. Pragnę tego bardziej niż amfetaminy. Chyba.

- Czemu? Czemu akurat ja? - on mógłby mieć każdego. A chce spędzić noc akurat ze mną. Tylko ze mną.
Księżyc opadał i wznosił się na horyzoncie. Powietrze było rozgrzane. Asfalt falował, gdy wchodziłem do samochodu.

- Wszystko dzieje się w jakimś celu, Louis.

UnbornOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz