- Co tu robisz? - zapytał, otwierając drzwi. W jego głosie nie było pretensji, lecz miękkość i zaciekawienie.
- Przechodziłem obok i pomyślałem, że wpadnę. - wymamrotałem. Właściwie to przyszedłem tu specjalnie. Nudziło mi się.
- To miłe. Usiądź. Napijesz się czegoś? - zaproponował, zawieszając na mnie wzrok. Miał piękne oczy. Naprawdę piękne.
- Nie, dzięki. - odmówiłem. - Nie wiesz czasem, gdzie podział się Zayn? - zapytałem. Nie żeby mnie to interesowało. Trzeba jakoś zacząć rozmowę.
- Zniknął, szukając tego, czego szukają wszyscy. Tym razem jest na dobrej drodze. Tak myślę. - uśmiechnął się lekko.
- Tak? A ja na jakiej drodze jestem? - spytałem, unosząc do góry brew. Ciekawe.
- Jak na razie na złej, Louis. - odparł poważnie. Zmarszczyłem brwi.
- Więc kiedy będę na dobrej? - mruknąłem. Nigdy nie odgadnę tego dzieciaka.
- Kiedy pozwolisz komuś lub czemuś zniknąć z twojego życia. - odpowiedział. Założę się, że chodziło mu o pieprzone używki.
- Kto lub co to jest? - dopytywałem się. Robiło się coraz ciekawiej.
- Czy nad tymi drzwiami wisi napis: "DARMOWY JASNOWIDZ"? - tym razem to on zapytał. Zaśmialiśmy się krótko.
- Ach, więc jesteś płatnym jasnowidzem?
- Dokładnie! - zawołał. Zaczęliśmy się śmiać. Całkiem długo. Bez powodu. Miałem ochotę wsadzić palce w dołeczki, pojawiające się w jego policzkach.
- Wow, byłeś wolontariuszem czy coś? - zapytałem, patrząc na stojące niedaleko mnie zdjęcie. Na fotografii widniała gromadka czarnoskórych dzieci i kilka dorosłych osób o jasnej karnacji. Harry kucał w rogu z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Taaak. Należałem do Korpusu Pokoju. Pamiątka z Boliwii. - dodał.
- Opowiedz mi o tym. Co tam robiłeś i w ogóle? - zaciekawiłem się. Nigdy jeszcze nie spotkałem kogoś, kto był członkiem Korpusu Pokoju. I był w Boliwii.
- Głównie pomagaliśmy dzieciakom. Uczyliśmy je, bawiliśmy się z nimi, dostarczaliśmy wodę i jedzenie... Tam zawsze było coś do roboty. - odparł z zamyśleniem. Jego nieco smutny wzrok skierowany był na nerwowe dłonie.
- Jak oni teraz sobie radzą? - przeniosłem wzrok z Harry'ego na zdjęcie.
- Nie żyją.
CZYTASZ
Unborn
FanfictionBo przecież każdy jest kimś... Gdzie Harry pojawia się znikąd, twierdzi, że wszystko dzieje się w jakimś celu i miesza w beztroskim życiu Louisa, który nie jest zbyt odpowiedzialny i godny zaufania.