- Sprawiłeś, że twoje serce przestało bić, Lou. - zmarszczyłem brwi. Powiedział to z takim smutkiem i wyrzutem, że sam zacząłem się smucić i mieć wyrzuty sumienia. Nie przez to, że omal nie zginąłem, ale przez to, że Harry musiał na to patrzeć. Siedział obok. Był przerażony. Mogłem go zabić...
Powinienem umrzeć.- Dziękuję. - to wszystko na co potrafiłem się zdobyć.
Najszczersze "dziękuję" w całym moim życiu. Skierowane do Harry'ego. Tylko do Harry'ego. Aż do Harry'ego...- Ciszę się, że wróciłeś. - wyznał po długiej ciszy. Albo krótkiej. Nie wiem.
Widziałem to w jego oczach. Szczerość, mgłę radości i dobroć. Dobroć płynącą prosto z serca.- Opowiedz mi o... No wiesz. - poprosiłem.
- Jechaliśmy samochodem do ciebie. - pamiętam to. Nawet pamiętam rozmowę przed wejściem do auta... - Powinienem cię powstrzymać, ale... Nie wiem. Chciałem ci zaufać. I to zrobiłem... - zawiodłem go. Po całej linii. Na każdy możliwy sposób.
- Czułeś to, prawda? Wiedziałeś, że coś się wydarzy. - nie mam pojęcia kim on jest? Dlaczego tu jest? Skąd przyjechał? Jak naprawę się nazywa? Nawet nie wiem ile ma lat?...
Właściwie on też nie wie dużo rzeczy o mnie. A jednak mi zaufał. I uratował życie...- Nic nie dzieje się przez przypadek, Louis. - powtórzył. Wierzył w to.
- Jesteś aniołem? - zapytałem znowu. Odwrócił ode mnie wzrok i westchnął cicho. Nie miał zamiaru odpowiadać. - Dalej nie wiem co się stało? I jak to się stało? - tym razem muszę otrzymać konkretną odpowiedź. I on o tym wie.
- Jechaliśmy. W pewnym momencie po prostu straciłeś przytomność. Twoje ręce zsunęły się bezwładnie z kierownicy. Auto skręciło gwałtownie w stronę przydrożnego drzewa i rowu... Liczy się pierwsze pięć sekund. Potem zostaje tylko wiara i nadzieja. Myślałem, że cię straciłem. Chociaż nie mogłem cię stracić, bo nigdy do mnie nie należałeś... Liczy się pierwsze pięć sekund po zatrzymaniu akcji serca. Przed tym jednak musiałem przejąć kontrolę nad samochodem. Złapałem za kierownicę w ostatniej chwili. Od jednej chwili nieraz zależy całe życie. Życie składa się z chwil, z krótkich momentów... Wróciłem na jezdnię. Zatrzymałem auto. Przeniosłem cię na tylne siedzenia. Trzęsły mi się ręce, gdy udziałem ci pierwszej pomocy. Nie mogłem nad nimi zapanować. Bałem się. Twoje serce przestało pompować krew, za to moje biło ze zdwojoną siłą. - rozpłakałem się. Pierwszy raz od bardzo dawna. Nie wiem czemu, chociaż to było oczywiste.
Czułem rozdarcie. Wewnętrzne rozdarcie, które niszczyło mnie od środka.
Całkowicie.
Bez kontroli.
CZYTASZ
Unborn
FanficBo przecież każdy jest kimś... Gdzie Harry pojawia się znikąd, twierdzi, że wszystko dzieje się w jakimś celu i miesza w beztroskim życiu Louisa, który nie jest zbyt odpowiedzialny i godny zaufania.