- Nie chcę cię znać. Odejdź. Po prostu zniknij. Tak jak się pojawiłeś. Chcę, żebyś znikął z mojego życia!
***
W życiu żałujemy wielu rzeczy. Żałujemy rzeczy, które zrobiliśmy i tych, których nie mieliśmy odwagi zrobić.
W życiu przychodzi taki moment, gdy chcemy cofnąć czas, gdy chcemy, żeby wszystko okazało się być tylko zbyt realistycznym snem, gdy nie możemy uwierzyć w to, co się stało.
Myślimy, że jak zamkniemy oczy i policzymy do dziesięciu, wszystko powróci do normalności.
Ale to się nie dzieje. Wtedy rzeczywistość przygniata nas i miażdży. Powoli, boleśnie i ostatecznie.
Krzyczysz, lecz nikt cię nie słyszy. Płaczesz, lecz twoje policzki są suche. Przepraszasz, lecz okazuje się, że jest już za późno. I wreszcie błagasz o to, by ktoś cofnął czas, chociaż wiesz, że nigdy do tego nie dojdzie. I pozostaje ci już tylko nadzieja, którą bezpowrotnie tracisz z każdym głębszym oddechem.
Trzęsiesz się z nadmiaru emocji, choć nic nie czujesz. Jesteś pusty. Po prostu pusty.***
Następnego dnia wróciłem, by cofnąć swoje słowa i przeprosić. Oczywiście było już na to za późno.
Można by powiedzieć, że nic się nie zmieniło. W składziku za klubem zastałem uchylone drzwi. Materac pod brudną ścianą, pajęczyny w oknach, dziury w dachu, prowizoryczny stół, a na nim zdjęcie z Boliwii. Wszystko na swoim miejscu. Brakowało tylko Harry'ego. Brakowało aż Harry'ego.
Nic nie miało sensu, prócz tego, że wszystko układało się w spójną całość.
Przez chwilę miałem nadzieję, że poszedł na spacer, pojechał po towar do baru, cokolwiek... A wtedy przypomniały mi się jego słowa. Odbiły się echem w mojej głowie. Głośniej, głośniej, głośniej. Zabrali całą nadzieję...
"Każ mi zniknąć, a to zrobię. Po prostu powiedz, Louis."Spojrzałem na fotografię z Afryki. Czarnoskóre dzieci z drętwymi uśmiechami na ustach i... Brak Harry'ego. Już nie kucał w rogu zdjęcia z dołeczkami w policzkach. Zupełnie tak, jakby wcześniejsza fotografia była fotomontażem z wklejoną w dolny róg sylwetką Harry'ego. Tak, jakby nie był obecny przy robieniu zdjęcia.
Po prostu zniknął.
Z n i k n ą ł.
Przeze mnie.Siedziałem skulony na krześle, palcem przesuwając po starej fotografii, dotykając miejsca, gdzie powinien znajdować się Harry. Powinien.
Nie wiem, ile czasu trwałem w bezruchu. Nic nie wiem. Wcześniej świat miał jakiś sens, mimo iż jego w nim nie było. Teraz potrzebuję go u swojego boku, by dojrzeć sens życia, lecz jego tam nie ma. Już nigdy go tam nie będzie...
Zanim pojawił się Harry, wszystko było takie proste, zwyczajne, monotonne. Myślałem, że gdy zniknie moje życie znowu się takie stanie; banalne, pozornie beztroskie.Zauważyłem, że czegos brakuje. Rozgląłem się uważnie po małym pomieszczeniu i dostrzegłem pamiętnik. Leżał pod ścianą. Tam, gdzie nim cisnąłem.
Nie wiem, czy powinienem go dotykać. Nie wiem, czy miałem prawo go otworzyć i tym bardziej nie wiem, czy dobrze zrobiłem, postanawiając go przeczytać.Pierwsza połowa stron była wyrwana. Środek pusty o tylko ostatnie kartki zapisane. Do góry nogami, niewyraźnie, jakby ktoś próbował na szybko sklecić kilka zdań, trzęsącą się ręką.
Zacząłem czytać.
Słowo po słowie. Litera po literze. Zdanie po zdaniu...Moje łzy kapały na pożółkłe strony.
***
Żałujemy rzeczy, które zrobiliśmy i tych, których nie mieliśmy odwagi zrobić.
Nie wiem, czego bardziej żałuję Harry...
Tego, że kazałem ci zniknąć
czy raczej
tego, że nie miałem odwagi powiedzieć:"Kocham cię."
×××
CZYTASZ
Unborn
FanfictionBo przecież każdy jest kimś... Gdzie Harry pojawia się znikąd, twierdzi, że wszystko dzieje się w jakimś celu i miesza w beztroskim życiu Louisa, który nie jest zbyt odpowiedzialny i godny zaufania.