- Hej, Harry! - zawołałem z tarasu. Chłopak szedł ulicą. Koło mojego domu. Wydawał się być taki mały...
Stanął. Rozglądał się przez chwilę, aż jego wzrok padł prosto na mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem, układając w głowie niecny plan działania.
Zbiegłem do holu i wyszedłem przed willę.- Cześć. - przywitał mnie krótko. Nie widzieliśmy się od Dnia Nadania Imienia. Swoją drogą "Harry" bardzo mu się spodobało. Nawet do niego pasuje. Tak mi się wydaje.
Muszę wykorzystać okazję. Ciepłe dni w Anglii to prawdziwa rzadkość, a dziś takowy się natrafił. Poza tym Harry nie przechodzi codziennie koło mojego domu...
- Masz może zasięg w telefonie?
- Nie mam telefonu. - odparł. - Nie potrzebuję go. - dodał. Ja chyba nigdy go nie zrozumiem... Jak można żyć bez komórki?
Nie będę teraz nad tym dumał. Nie mam czasu.- A masz pożyczyć pięć funtów? - nie żebym nie miał pięciu funtów...
- Nie zabrałem ze sobą portfela. - odpowiedział ze zmieszaniem.
Powinienem jeszcze spytać o kluczyki do samochodu, ale wątpię żeby go miał.- Pomożesz mi w ogrodzie? To zajmie tylko chwilkę. - czas włączyć mój plan w życie. Nareszcie.
- Jasne, nie ma problemu. - zgodził się. Nie mogło być inaczej. Posłał mi lekki uśmiech. Odwzajemniłem go.
- Więc, o co chodzi? - zapytał, patrząc na zadbany ogród za domem. Oczywiście to nie ja pielęgnuję kwiaty i tak dalej. Nawet ich nie lubię. Są beznadziejne.
- Ooo... TO! - popchnąłem go.
- LOUIS!
CZYTASZ
Unborn
FanfictionBo przecież każdy jest kimś... Gdzie Harry pojawia się znikąd, twierdzi, że wszystko dzieje się w jakimś celu i miesza w beztroskim życiu Louisa, który nie jest zbyt odpowiedzialny i godny zaufania.