Na zlecenie.

60 7 2
                                    

Nie to nie możliwe. On chyba nie myśli poważnie.
Czyli tak wygląda miłość, motylki w brzuchu. Nowe uczucie: kochać i być kochanym.

Witaj piękna.
Wyszedłem kiedy smacznie spałaś.
Mam propozycję . Możliwe że się zbytnio pospieszyłem . Zależy mi na tobie i nie chcę aby coś Ci się stało jest źle. Bez wstępnych
ogródek po prostu ucieknijmy razem.
Propozycja do przemyślenia.
Będę o 24°° wcześniej nie mogę.
Kocham Cię. Alex.

Boże co on sobie myśli że ucieknie z mało znanym mi chłopakiem który wyznaje mi miłość oraz śpi ze mną w łóżku jak przyjaciele.
Jeśli chodzi o przyjaciół muszę znaleźć Jo i Luka , wczoraj gdzieś zniknęli i nie ma z nimi kontaktu. Szybko się przebrałam w czarną bluzkę na ramiączka i szare spodenki. Rozczesałam szybko włosy i związałam w koński ogon. Nie było czasu na śniadanie, zresztą była już 10. Zabrałam telefon leżący na nocnej szafce i wybiegłam z domu. Luk mieszka kilka domów na zachód. Droga do jego domu zajęła mi niecałe pięć minut. Stając przed domem słyszałam głośne krzyki mojej przyjaciółki " Luk, Luk jeszcze, jeszcze".
- o mój Boże a to mi mówią że jestem sekssistą.- powiedziałam sama do siebie . Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do domu. Po drodze wysłałam sms do Jo ale po chwili pożałowałam. Moja przyjaciółka jest teraz w niebie a ja jej przerywam. Co ze mnie za człowieka. Odpisała po godzinie. A ja przez ten cały czas siedziałam , oglądałam tv i czytałam chyba po raz tysięczny list Alexa.
Jo: kochanie wybacz że nie odpisuje opowiem ci wszystko jak wrócę za 2h.
My: nie ma sprawy. Czekam na Ciebie z obiadkiem.:-*
Oh te moje kochanie. Mam nadzieję że im nie przerwałam zbytnio. Chyba mnie nie zabiją . Wstałam i dopiero teraz przypomniałam sobie o naszym dzisiejszym planie. Domy radę. Poszłam do kuchni zrobić obiadek. Dziś na obiad... dobra niech będzie zrobię ulubioną zapiekankę z makaronem i sosem pomidorowym. Przy takiej niespodziance musi mi wszystko odpowiedzieć. Tylko muszę ją ostrzec aby pominęła pikantne szczegóły.
Po upływie ponad trzech godzin moja przyjaciółka przyszła bardzo zadowolona. Gdybym nie wiedziała co zaszło w domu Luka pewnie. Bym się przeraziła że coś jej jest. Ale po tym co usłyszałam mogę być pewna że jest cała w skowronkach.
- hej jak tam u ...- przerwała mi w pół zdania.
- spałam z Lukiem.- wypaliła tak szybko że ledwo zrozumiałam.
- że co ?!? Chwila powoli, co zrobiłaś?
- spałam z Lukiem .- popatrzyła na moją minę i szybko dodała- sex, ruchanie, bara bara, brykanie.!!! Nadal nie rozumiesz?
- hej spokojnie bo orgazmu dostaniesz. Wiem co to znaczy.
- to o co chodzi ,masz dziwną minę?
- jestem w szoku . Ledwo co Ci wyznał miłość a już w łóżku lądujecie.
- jesteś zazdrosna! - krzyknęła- nasza Adelajda cnotliwa zakonnica.
- dobra dobra. Ja nie lecę na pierwszego lepszego.- chciałam się jej odgryść, ale ona tylko spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem, szybko się do niej dołączyłam.
- co tak ładnie pachnie?- zapytała budząc mój wilczy apetyt. Od rana nic nie jadłam.
- twoja ulubiona zapiekanka. Moja ty panno puszczalska.
- no nie teraz to zjem tej zapiekanki za dwoje.- powiedziała udając obrażoną. Nie mogłam powstrzymać śmiechu więc wydusiłam z siebie dzwonek podobny do warkotu silnika .
- dobrze podwójna porcja dla naszej pieknej Jo.- Nałożyłam zapiekanke na talerze i usiadłysmy na podłodze.
- o kurwa już piętnasta a my w rosole co z akcją nadal aktualna?
- tak .-odparłam między jedzeniem.
- dobra to ja idę pod prysznic.- pochłonęła całą porcję i pobiegła na górę. Ja swoją wyrzuciłam do śmieci. Jakoś nie mogę jeść. Położyłam się na kanapie i chyba usnelam. Obudził mnie pisk Jo.
- Boże co znowu.- zaspana przetarlam oczy. Jo stała na stole w kuchni , jeszcze mokra po kąpieli.
- mysz.- powiedziała cicho wskazując na blat stołu.
- to nie mysz tylko Mark- powiedziałam. Myszka jak na zawołanie wyszła z ukrycia, co wywołało pisk mojej przyjaciółki.- Mark no już bo przerobie Cię na zupę . Zglodnialam bo Jo zjadła wszystko.
- dobra już .- powiedział chłopak zmieniając się znowu w blondyna .- warto było usłyszeć twój głos . - posłał Jo wzrok małego dziecka, pożegnał się i wyszedł. Poszłam do pokoju. Cholera już 19:34. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Każdy z nas potrafi zmienić się w jedno zwierzę. Mark- mysz, Luk- orzeł , Smok- smok, Sebilla- kot ,How- pies. Tylko ja potrafię być raz wilkiem drugi raz czymś a raczej kimś innym. Lecz nikt o tym nie wie. Moja mama powiedziała" bądź wilkiem na zawsze. Nigdy ktoś inny przy ludziach i naszych. To się może źle skończyć." Może Alex miał rację. Coś tu śmierdzi i to na pewno nie moje skarpety.
- Adel już za piętnaście . Musimy iść.
- idę już idę.- krzyknęłam schodząc po schodach.
Już po chwili stałyśmy pod szkołą. Teraz wydawała się pusta i straszna.
- dobra raz kozie śmieć.- powiedziała moja towarzyszka dodając siebie otuchy. Małe czary mary i jesteśmy w środku.
- do sekretariatu czy pokoju dyry? - zapytałam .
- zdecydowanie sekretariat- odparła i ruszyła w kierunku pokoju. Znajdował się na drugim piętrze, a po drodze było kilka krat antywłamaniowych. Jak dla mnie pestka. Otworzyłam drzwi i od razy zaczęłam szukać.
- tak w ogóle to czego szukamy? - zapytała Jo patrząc jak rozwalam wszystkie papiery- i to to posprząta?
- coś , jakiś papierów o mnie lub rodzicach.- chwila było jeszcze jedno pytanie.- ja . O tak- pstryknelam palcami a ona od razu zrozumiała. Moja kochana . Rozumiemy się bez słów. Szlak jeszcze nie powiedziałam jej o propozycji Alexa. Może i lepiej. Jak się dowie to się będzie martwiła.
- nic tu nie ma.- szukałyśmy jakiegokolwiek dowodu ale w tych wszystkich papierach ja nie istnieje. Po trzech godzinach zrezygnowałam- wracamy.- oznajmiłam na co Jo chętnie się zgodziła.
Po powiecie do domu czekałam jeszcze trochę ale Alex się nie pojawił . Trudno. Może zapomniał . O koło 2 w nocy poszłam spać. Niestety nie było mi dane spać dłużej niż pół godziny. Zerwałam się na równe nogi tak szybko że zakrecilo mi się w głowie. Upadła bym gdyby nie silna ręka która złapała mnie , chroniąc przed upadkiem.
- hej to ja - o matko Alex.- nie musisz mdleć na mój widok.

- Boże jest późno co ty tu robisz.- nie odpowiedział tylko bardzo namiętnie pocałował. Po chwili spojrzał na mnie a ja uświadomiłam sobie że jestem w spodenkach i w staniku.
- ładny strój . To dla mnie?
- tak specjalnie dla Ciebie nie spałam pół nocy i leżałam pół naga aż mój książę przyjdzie.
- no to jestem piękna- powiedział mi do ucha oddechem muskajac mój kark- i nie zamierzam wyjść tak szybko.
Położyłam się do łóżka widząc że ledwo stoję i dłużej nie wytrzymam.
- zjadłam dziś tylko trochę zapiekanki.- powiedziałam widząc jego wyraz twarzy który zdradził że się martwi.
- dobra to idę z tobą.- nie czekając na pozwolenie położył się obok, wpierw ściągnął bluzkę. Przytuliłam się do jego torsu.
- jakieś wieści?- zapytałam czując że zasypiam.
- nie nic cisza, starsi milczą . Nie jest dobrze.
- u mnie to samo . Byłyśmy w szkole. Nic nie ma. Ja nie istnieje.
- jak to nie istniejesz? To nie możliwe, musi coś być.
- nic nie ma żadnej karteczki z imieniem czy nazwiskiem. Po prostu nic.
- dziwne . Co o tym sądzisz.
- szczerze ?
-tak szczerze . Co myślisz. Twoi rodzice były jacyś spieci ostatnio?
-nie pamiętam. Nic nie myślę. To jest dziwne a ja chcę poznać prawdę. Nawet najbardziej, najgorsze brudy przeszłości.
- dobra pogadamy jutro.
- jak to jutro jesli już to dziś.
- zostanę z tobą jakiś czas jeśli mogę . Straszne brudy u mnie.
- ok jasne ale jak Cię znajdą to po nas.
- nie znajdą. A co z moją propozycją?
- dobranoc.- powiedziałam tylko wtulajac się w jego ciepłe ciało.
-dobrze. kocham Cię.-powiedział i pcałował mnie w czoło.
- też Cię kocham.- powiedziałam i zapadłam w głęboki , spokojny sen.

----------------
Jest kolejny rozdział.
Przepraszam z błędy stylistyczne, językowe itp.
Jak się podoba?

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz