12. "A ja myślałam,że wiem o tobie wszystko"

63 6 8
                                    

Jestem u niej już od tygodnia. Codziennie rozmawiamy o sobie: o naszej przeszłości, zainteresowaniach, ulubionych rzeczach. Wbrew pierwszemu wrażeniu, jakie na mnie zrobiła, to mamy dużo ze sobą wspólnego, jest jak moja bratnia dusza, której nigdy nie miałam.

Była 8 rano. Zawsze wstawałam tak wcześnie, bo tylko wtedy mogłam korzystać z dnia. Teraz kompletnie zmieniłam styl życia, podniosłam się po moim upadku. Teraz jestem silniejszą osobą. Znajdowałam się już na dole i jadłam swoje śniadanie: płatki owsiane, truskawki i inne owoce z mlekiem. Usłyszałam kroki i wiedziałam, że za moimi plecami już stoi Sarah.

-Dzień dobry kwiatku-zawsze tak do mnie rano mówiła, w sumie to nie wiem dlaczego, ale to było miłe.

-Dzień dobry śpiochu- uśmiechnęłam się do niej po czym zajęłam się dokończeniem mojego posiłku.

-Pamiętasz, że jutro przyjeżdżają moi rodzice?- zadając to pytanie, wyjęła mleko z lodówki i zaczęła robić swoje śniadanie, oczywiście to musiały być kulki czekoladowe, a jak inaczej.

-Tak, pamiętam. Chcesz coś zrobić dla nich?

-Nie... to znaczy trzeba iść do szkoły. Wiesz chcę zgrywać grzeczną dziewczynkę, bo w końcu to oni będą mi wyprawiać osiemnastkę, a chcę mieć dobrą imprezę no i prezenty.

- To ty kończysz dopiero osiemnaście?! A ja myślałam, że wiem o tobie wszystko.

-No dobra, ale ty chyba też powinnaś iść do szkoły.

-A no tak! Totalnie zapomniałam o tym. Tylko gdzie ja teraz pójdę? Przecież ja mam teraz maturę, a do starej szkoły nie wrócę... wspomnienia wrócą.

-Nie przejmuj się, zrobimy jakieś podanie, wyślemy je dzisiaj i jeszcze przed 18.00 dadzą nam odpowiedź.

-Ale będę musiała jeszcze zdać testy, żeby się zakwalifikować.

-To gdzie ty chcesz iść?! No nie mów, że do tych kujonów naprzeciwko mojej budy!

-Właśnie tam zamierzałam się wybrać. Kiedyś to było moje marzenie nie do spełnienia, a dzisiaj mam możliwość je spełnić.

Sarah nic dalej nie mówiąc, zjadła śniadanie i poszła się ubrać na górę. Ja już ubrana, poszłam jak zawsze na poranny jogging. Słuchawki w uszach, moja ulubiona piosenka, ja i nikt więcej, jak dla mnie najlepszy sposób na uwolnienie się od negatywnych emocji.

Założyłam moją szarą bluzę i czarne adidasy, powitałam Marcusa, który zamknął za mną drzwi. Właczyłam muzykę i zaczęłam biec. Zazwyczaj moja trasa biegła niedaleko mojej wymarzonej szkoły, ale dzisiaj postanowiłam o niej nie myśleć i zmieniłam kurs na park.

Chłodne, wiosenne powietrze napełniało moje płuca. Wdech, wydech niby taka zwykła czynność, a może mi sprawić tyle przyjemności. Wiatr we włosach, kropelki potu, spływające w dół po mojej twarzy i melodia w moich uszach, to wszystko mnie uspokajało, rozładowanie totalne. Przekroczyłam właśnie bramę parku. Jak tam było pięknie, te drzewa, te kwiaty.... nagle coś mnie zatrzymało. Spadłam na ziemię i poczułam ból od zdartych łokci, na których wylądowałam. Chyba na kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę i ku moim oczom ukazała się sylwetka nikogo innego jak Tristana...

***************

Witam wszystkich serdecznie po dłuższej przerwie. Niestety, ale rozdziały bedą coraz rzadziej.

Propozycje wydarzeń jakie mogą się teraz zdarzyc mile widziane w komentarzach.

Pozory MyląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz