- Nicole.
- Zayn! - krzyknęłam i wyrywając trzymaną przez Harrego dłoń, pobiegłam do mulata.
- Jak się czujesz? - ukucnęłam obok jego łóżka.
- Bywało lepiej, ale nie narzekam. - zaraz po wypowiedzeniu tych słów, skrzywił się z bólu.
- Czekaj - sięgnęłam do stolika po tabletkę od Scotta i szklankę wody - to powinno pomóc.
Podałam mu lek, który połknął a następnie popił.
Nawet nie podziękuje?
Nastała teraz niezręczna cisza. O czym niby mieliśmy rozmawiać? Nie powinien poruszyć kwestii o tym zdarzeniu?
Na szczęście tą ciszę przerwał Harry.
- Nicole, powinnaś coś zjeść. - kwinęłam powili głową, przenosząc wzrok z Malika na bruneta. Po co mam tutaj siedzieć, skoro on nie chce rozmawiać? Podeszłam do Stylesa, będąc pod bacznym spojrzeniem mulata.
- Zaraz do ciebie przyjdzie Liam. - powiedział Harry.
- Nie potrzebuję niańki. - prychnął Zayn, zakładając ręce na głowę. Och, czyli znowu wraca arogancki dupek?
Spojrzałam na loczka, który zaciskał pięści. Co się dzieje?
W mgnieniu oka brunet pokonał dzielącą ich odległość i chwylił Zayna na bluzkę. Ten syknął z bólu, ale nic nie powiedział, tylko patrzył prosto w jego zielone oczy, które teraz zachodziły mgłą. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego.
- Cholera Malik, nie dość, że ratujemy twoją dupę, to jeszcze zachowujesz się jak chuj. - warknął.
- Moja wina, że się dla mnie narażaliście? - prychnął lekceważąco.
I to do mnie trafiło. Jak on tak może? Gdyby nie my, to by teraz nie żył!
- Pieprzony egoista! - nie wytrzymałam i wybiegłam, zamykając się w swoim pokoju. Dopiero teraz poczułam słone łzy, spływające po moich policzkach.*Zayn*
- Pieprzony egoista! - krzyknęła Nicole i wybiegła z pokoju. Mogłem zobaczyć jej pojedyńcze łzy. Może trochę przesadziłem.. Nie zaraz. To nie moja wina, że ona cały czas płacze. Muszę się...
Nie zdążyłem dokończyć myśli, bo poczułem uderzenie w mój polik. Złapałem się za to miejsce, wiedząc że zostanie siniak.
- Pojebało cie? - wrzasnęłem na Stylesa, podrywając się z miejsca. Nagle całe uczucie bólu minęło i zostało zastąpione przez gniew. Gnój nie będzie na mnie podnosić ręki.
- Płakała przez ciebie! - wycedził. Och, tak chcesz się bawić, Styles?
Czując przypływającą siłę, strzepnęłem jego ręce z mojej koszulki i podniosłem się. Miałem lekkie zawroty głowy, ale teraz mnie to gówno obchodziło. On ma czuć przede mną respekt.
Harry widząc mój gniew, odsunął się dwa małe kroki do tyłu.
Uśmiechnęłem się w myślach. Boi się.
- Zrób to jeszcze raz. - powiedziałem nadzwyczaj spokojnie.
- Co? - zapytał zdezorientowany.
- Uderz jeszcze raz! - wrzasnęłem.
Jego oczy powoli stawały się normalne. Przez te lata, w których żyliśmy razem dowiedziałem się o nim wiele. On jest chory. Ma chorobę psychiczną, która jest niewyleczalna. Bardzo łatwo wzbudzić u niego agresję, a potem trudno go opanować. Tylko mi się to udaję. Harry zabił swoich rodziców. Jest to dla niego temat bardzo ciężki. Zrobił to nieświadomie, kiedy dowiedział się, że sistra, którą najbardziej kochał, została zgwałcona i zabita w lesie. Tego dnia wpadł w taką furię, że nikt ani nic nie było wstanie go powstrzymać. Przyszedł do domu, wziął nóż i...zdarł z nich skórę. Miał wtedy szesnaście lat. Tego także dnia go znalazłem. Idąc ulicą, by wyrównać rachunki z Tomlinsonem, usłyszałem wrzaski. Było koło godziny dziewiętnastej. Dom, w którym mieszkali był na lekkim odludziu, więc nikt oprócz mnie tego nie mógł usłyszeć.
Wszedłem powoli do domu, słysząc z niego wrzaski. Drzwi były otwarte, więc dostałem się tam bez problemu. Wszedłem w głąb pomieszczenia. Wszędzie panowała ciemność, ale w oddali ujrzałem małą lampkę. Podszedłem do niej i włączyłem ją. Na początku się wystraszyłem. Ujrzałem chłopaka, na oko z 16 lat z nożem w ręku. Był cały zakrwawiony. Zjechałem wzrokiem niżej, a tam leżeli oni, jego rodzice...bez skóry. Ich oczy jeszcze się ruszały, a usta otwierały, ale żaden dźwięk z nich nie wychodził. Po chwili ogarnęłem się i spojrzałem ma chłopaka. Pamiętam do dziś jego obłąkany i mroczny wzrok. Jego oczy były czarne i pełne nienawiści. Miałem za paskiem od spodni pistolet, ale go nie wyciągnąłem. Widzialem, że chciał mnie zabić, ale się nie obawiałem. Podszedłem do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu. On potrzebował pomocy, a ja potrzebowałem jego. Miałem wtedy dwadzieścia lat i potrzebowałem ludzi do gangu. Ludzi takich jak on i takich jak ja. Innych. Obiecałem mu, że pomogę. Chłopak poszedł do łazienki zmyć krew, a ja zakopałem ciała w ogródku. Zabrałem go ze sobą, a dom spaliliśmy.
Do tej pory mieszkamy tutaj. Razem z resztą ekipy. Jesteśmy jak bracia.
- Nie. - powiedział w końcu Harry i opuścił dłoń.
Uśmiechnęłem się do niego, co on odwzajemnił, ale po chwili stał się niemrawy. Wiedziałem o co chodzi i to mnie nie cieszyło. Styles się w niej zakochał. Zacisnęłem ręce w pięści i wzięłem głębszy wdech. Nie wierzę, że na to pozwalam, ale ktoś musi ją pocieszyć, a mi na pewno na to nie pozwoli.
- Idź do niej. - powiedziałem, starając się być spokojnym.
- Naprawdę? - zapytał się wesoło.
- Idź kurwa, bo zaraz zmienię zdanie. - warknęłem.
Styles uśmiechnął się szeroko i wybiegł szybko z pokoju, prawie się przewalając.
Co miłość robi z ludźmi...______
No więc... :D
Dodaję rozdział wcześniej, specjalnie dla was z okazji świąt! ;))
Życzę wam, abyście spędzili te święta wesoło, w gronie rodzinnym i bez kłótni:)
Uchyliłam wam trochę tajemnicy Harrego ;p
Ktoś się spodziewał czegoś takiego?
Czekam na wasze kometarze, bo to one mnie bardzo motywują do pisania i to dzięki nim, na mej twarzy widnieje wielki uśmiech:D
Do zobaczenia!¡ <3
CZYTASZ
The Evil Babysitter || z.m. ✔
Fanfic-Zaraz przyjdzie nowa opiekunka dla Emily i Jamiego. -I to z tego jesteś taka zadowolona? Pewnie jak zawsze odejdzie po pierwszym dniu. - A właśnie, że nie. Jest podobno bardzo dobry. - Nawet najlepsi by z nimi nie wytrzymali. Zadzwonił dzwonek do d...