❌6

6.7K 268 16
                                    

Wyszłam z łazienki, zaraz po tym jak Zayn bez wyjaśnienia opuścił mnie. Siedzę teraz na podłodze, w pokoju Jamiego i patrzę na moją rodzinę. Jesteśmy już sami. Nie ma rodziców, nawet nie wiem gdzie są. To nie może być prawda, że on ich zabił. Nie zrobiłby tego, prawda? Mam mętlik w głowie i to jego wyjście nagłe z łazienki. Nie wiem, co mu się stało, przecież nic nie zrobiłam. Te wszystkie myśli mnie tak przytłaczały, że za nic nie mogłam zasnąć. Oni spali jak zabici. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Teraz to oni są dla mnie najważniejsi. Nie wybaczyłabym sobie, jakby im coś się stało.
Powoli zwlokłam się z podłogi. Nie będę tutaj siedzieć całą noc. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Jest godzina 1:23. Może Zayn już śpi i uda mi się niepostrzeżenie wyjść z domu i wezwać pomoc? Ostatnio, gdy chciałam to zrobić zauważyłam, że mój telefon gdzieś zniknął. Oczywiście domyśliłam się, że to sprawka mulata. Nie wiem jaki ma w tym cel, ale się dowiem. Zadowolona z mojego pomysłu ruszyłam powoli do schodów. Kolano dalej mnie bolało, ale znacznie mniej niż wcześniej. Zeszłam szybkim krokiem na sam dół i weszłam prosto do salonu. Było... Pusto? Telewizor był włączony. Podeszłam bliżej. Jak się okazało leciał jakiś bezsensowny film. Przypatrywałam się mu przez chwilę, aż usłyszałam przekleństwa dochodzące z piwnicy. Przełknęłam głośno ślinę. Wiedziałam, że to Zayn i to mnie najbardziej martwiło. Czemu to do cholery nie może być jakiś pierdolony złodziej?!

Krzyki stały się coraz głośniejsze, kiedy zbliżałam się do drzwi od podziemi. Wychyliłam się leciutko przez barierkę i zobaczyłam jego. Rozmawiał przez telefon, więc nie przeszkadzałam i kulturalnie podsłuchiwałam.

- Nie obchodzi mnie to, tak?! - chłopak ciągnął się za włosy. Był widocznie zdenerwowany.

- To kurwa poczekasz! - drgnęłam na jego wybuch. Przypatrywałam mu się dokłanie i dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego tatuaże. Całe ręce w nich miał, a jestem pewna, że ma ich o wiele więcej.

- Ja tu żądzę Styles, więc zamknij łaskawie swój ryj, bo jak wrócę to nie będzie już tak miło! - Styles? Jaki znowu Styles? To się robi coraz dziwniejsze. 

Oczywiście jak to ja musiałam coś spieprzyć. Walnęłam głową w ścianę, gdy chciałam wyjść. Niestety nie uszło to jego uwadze. Gwałtownie się odwrócił i zobaczył mnie. Ścisnął ręce w pięści, a ja wiedziałam, że już po mnie.

- Oddzwonię - wysyczał krótko. Po czym się rozłączył i zaczął iść w moją stronę. Spanikowana ruszyłam do ucieczki. Musiałam się gdzieś schować. Pobiegłam do kuchni, bo to pierwsze, co przyszło mi na myśl. Słyszałam kroki za sobą, ale nie był to bieg. Szedł spokojnie. Myślałam, gdzie się schować i zauważyłam otwartą szafkę pod blatem. Szybko do niej wlazłam i zamknęłam drzwiczki. Mogłam wyraźnie wyczuć jego obecność w pobliżu. Cała się spięłam, gdy usłyszałam stukot jego glanów o kafelki w kuchni.

- Nicole, wyjdź. Nie zrobię ci krzywdy - zapewniał mnie, ale dobrze wiedziałam, że kłamie.

- Nicole?! - dalej cisza

- Jak nie wyjdziesz teraz to już nie będę dalej taki miły! - wkurzył się i to nieźle, ale nie wyjdę, on jest niepoczytalny!

- Dobra.. Tak chcesz się bawić? - zaśmiał się - zobaczymy czy Emily i Jamiemu też się spodoba ta zabawa - zamarłam na jego słowa. Przez chwilę nawet przestałam oddychać.

- Jak nie wyjdziesz w ciągu trzech sekund to przyrzekam ci, że poderżnę im gardła! - wydzierał się dalej.

Kurwa i co teraz?!

- 3...

Muszę wyjść on nie może im zrobić krzywdy!

- 2...
Weź się w garść! Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Próbowałam opanować swoje drgawki, które narastały z każdym wypowiadanym jego słowem.

- 1... - Ostatnia szansa ...

- 0... Myślałem, że wyjdziesz, ale no proszę. Zaskoczyłaś mnie. Myślisz tylko o sobie - coś we mnie zawrzało.

Wyskoczyłam natychmiast z mojej kryjówki, na co chłopak się uśmiechnął półgębkiem.

- Ty perfidny, zarozumiały, samolubny chuju! - wydarłam się na niego - I ty mi to mówisz?! Że ja myślę tylko o sobie?! - zdenerwował mnie, ale moje słowa go tylko bawiły. Śmiał się w najlepsze, a we mnie rosła wściekłość. Nie myślałam nad tym co robię. Podeszłam do niego szybkim krokiem i wymierzyłam mu porządnego plaskacza. Zachwiał się, ale tylko dla tego, że się nie spodziewał. Złapał się za obolałe miejsce i spojrzał na mnie. Czarne oczy wywiercały we mnie dziurę, a zaciśnięta szczęka tylko potwierdzała jego wściekłość.

- Ty szmato! - podszedł do mnie, złapał za koszulkę i trzymał w górze.

- Ostrzegałem, że masz tego nie robić nigdy więcej! - na jego słowa splunęłam mu prosto w twarz. Wytarł się ręką, a jego wściekłość jedynie wzrosła. Nie minęła sekunda, a już rzucił mną o ścianę. Na szczęście stała niedaleko, ale to nie zmienia faktu, że teraz zwijałam się z bólu, jaki doznał mój kręgosłup. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu, a najgorsze, że to jeszcze nie koniec. Chwycił mnie ponownie za koszulkę i przyparł do ściany, unosząc moje nogi nad ziemią.

- Nie nauczyli cię, że nie ładnie podsłuchiwać? - uśmiechnął się krzywo - A no tak, możliwe że nie zdążyli - zaśmiał się szyderczo. Moje serce łamie się. Nie wie jaki ból mi w tym momencie zadaje. Jest on o wiele gorszy, niż ten fizyczny. Nie zważając na wszechogarniający mnie ból, wysiliłam się na te słowa.

- Jesteś nic nie wartym śmieciem. Możesz mnie obrażać, ale nie waż się mówić o moich rodzicach, których zabiłeś! - starałam się być silna, ale z moich oczy już po pierwszym uderzeniu leciały łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, choć bardzo chciałam. 

Zayn spojrzał na mnie krzywo i puścił mnie. Nie spodziewałam się tego, więc oczywiście zaraz bo styku z ziemią, upadłam. Mulat nad czymś myślał, bo wydawał się nieobecny, lecz po chwili na jego twarzy zagościł dobrze mi znany uśmieszek.

- Rodzice to dopiero początek - nie przestawał się ani na moment uśmiechać, oczywiście złowieszczo - co powiesz na... Emily? - dodał.

- Nie zrobisz tego... - wysyczałam.

- Ja nie zrobię? To chyba mnie nie znasz, złotko - zadrwił ze mnie. Tak bardzo nie chciałam tego mówić, ale musiałam.

- Zayn... Proszę..

- Csii - przerwał mi - możesz temu zapobiec - powiedział patrząc na mnie. Podniosłam się, tak że teraz stałam przed nim. Był zdecydowanie wyższy, więc musiałam podnieść głowę do góry, by spojrzeć prosto w jego oczy. Nie były już czarne, tylko normalne. Nie był zły.

- Jak? - zapytałam po dłuższej chwili, nie odrywając wzroku od jego przeszywających na wylot tęczówek. Uśmiechnął się jeszcze szerzej niż zwykle, co mnie trochę przerażało.

- Powiedzmy, że mam pewną propozycję.

________
Szósty❤
No ciekawe co nasz Zenek wymyślił :D
xx

The Evil Babysitter || z.m. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz