Rozdział 15

133 11 9
                                    

Na wstępie chcę wam straaaasznie podziękować za już (prawie prawie ;) 1000 wyświetleń! Kocham was ;*

______________________

Spałam strasznie długo... Z resztą....co mi się dziwić?! Umarł mój najlepszy przyjaciel... Teraz pozostało mi żyć tylko dla Jeff'a... Brak chęci do życia dla kogokolwiek, a w szczególności dla samej siebie. Muszę przetrwać jakoś te straszne miesiące...

Podniosłam się z łóżka i podreptałam w stronę kuchni. Oczywiście już było po śniadaniu i w kuchni został tylko sprzątający Toby...

-Kto to się obudził?-Zapytał retorycznie z uśmiechem.

Zajęczałam tylko na jego słowa.

-Co się stało?-spytał zaniepokojony.

-Jak Ci to powiem, będę musiała Cię zabić.-mruknęłam.

-Nie rób sobie żartów! Ja się naprawdę martwię...-Usiadł koło mnie.

-Nie masz o co.

-Nie będę Cię przesłuchiwał, ale jakbyś miała problem to przyjdź do mnie....wysłucham Cię.

-Kurwa! Czy ty jesteś moim starym?!-wrzasnęłam na chłopaka.-Przepraszam...-Obróciłam głowę w stronę blatu.

-Zapewne zastanawiasz się gdzie jest Jeff?-Pokiwałam głową na jego słowa.-Wyjechał na misję....wraca dziś w nocy.

-Dzięki i....lepiej idź, bo boję się, że przez przypadek mogłabym Ci coś zrobić. Jestem dzisiaj jakaś nieprzytomna.

-Spoko i dzięki za info... Zdrowiej.-Uśmiechnęłam się na jego słowa, a potem widziałam tylko jak odchodzi...

Wypiłam szklankę wody i wróciłam do mojego pokoju. Nie dam dzisiaj rady zrobić nic konkretnego... Zamknęłam oczy i odpłynęłam...

*******

Obudziłam się jak było już późno. Ciemnia za oknami....pusto, głucho... Która godzina? Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do salonu.

-Czemu nie śpisz?-Odwróciłam się i zobaczyłam Jeff'a z uśmiechem na twarzy.

-Nie mogę zasnąć.-odpowiedziałam.

-Wiesz, że Slender zaplanował dla Ciebie misję na jutro?

-A skąd miałabym wiedzieć?

-No było ogłaszane....na śniadaniu... A okej... Ciebie nie było.-Spojrzałam na niego wzrokiem "serio?" i kontynuowałam "czepianie się".

-Chyba nie myślisz, że zamierzam się go słuchać?

-No ty chyba nie...-Powiedział i pocałował mnie.

-Może lepiej choćmy do pokoju..?

-Jak sobie życzysz, moja pani.-Wyszeptał mi do ucha i podniósł.

Już po chwili byliśmy w pokoju... Sam na sam... Tak jak zawsze to było.

-Kocham Cię Liv.-Wyszeptał zdejmując mi koszulkę.

-Kocham Cię Jeff...

-Kocham Cię...-Powiedział chwytając jakiś przedmiot leżący na szafce.

Leżałam spoglądając kątem oka co wziął... Kiedy to zobaczyłam, serce podeszło mi do gardła. Jeff w swojej prawej dłoni dzierżył, ostry jak brzytwa, nóż kuchenny.

-J-Jeff? C-co ty robisz?

-Chcę Cię zobaczyć w kałuży twej, rubinowej krwi. Chcę Cię zobaczyć umierającą...-mówił jak opetany, a może nawet był. Nieważne! Ważne, że wiem, że muszę uciekać!

Chwyciłam go za rękę, w której trzymał ostry przedmiot. Udało mi się uwolnić. Wybiegłam przez drzwi i telepatycznie je zamknęłam (To jedna z mocy, których udało mi się nauczyć przez ten czas). Biegłam w stronę wyjścia aż udało mi się dobiegnąć do wielkich, frontowych wrót.

Nie wiedziałam gdzie biegnę, nie wiedziałam po co... Dlaczego ja się w nim zakochałam?! To chory psychol, który potrafi tylko zabijać! Nie chcę z nim żyć! NIE CHCĘ!

Uklęknęłam na trawie, będąc w samej bieliźnie.

-Miłość nie daje szczęścia... Budzi jedynie nienawiść i żal...

______________________

Nie sprawdzane! Pisane na szybko, na stówę z błędami i za krótkie D: Wiem i przepraszam za to, ale nie miałam za bardzo pomysłu na ten rozdział :'c Mam nadzieję, że nie wyszedł aż tak źle ;)

Do next'a :*

Killerka |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz