Kiedyś Ci to powiem.

328 17 2
                                    


*Adrien*

Rozmowę z Mari przerwała mi Nathalie. No tak lekcje szermierki, bylem najlepszy z całej grupy jeszcze nie spotkałem osoby która byłaby godnym przeciwnikiem. W sumie znam kogoś z kim mógłbym się mierzyć, Biedronsia. Ta dziewczyna na pewno by sobie ze mną poradziła. Pomimo mojego rozproszenia i tak wygrywałem każde starcie. Lekcja zakończyła się, poszedłem do szatni i otwarłem szafkę. Na torbie siedział Plagg, właśnie kończył jeść ser wiec był w bardzo dobrym humorze.

-Dzisiaj wyznasz swojej Biedronce o czujesz?- zaśmiał się, och on naprawdę czasami był złośliwy. Wyjąłem z pudelka kawałek sera, oczy Plagga natychmiast powędrowały za moja ręką.

-Jak obiecasz, że nie będziesz mi dogryzał to go dostaniesz.-Kwami wahał się dosłownie kilka sekund, uwielbiał prawic mi lekko złośliwe uwagi, ale nic nie było lepsze niż camembert.


-Och, odrobinkę nie zaszkodzi.- poruszał swoim noskiem i błagalnie spojrzał na zawiniątko w mojej ręce.- Ale dasz mi to cudo leżące w Twojej dłoni?- zaśmiałem się i odwinąłem ser, urwałem kawałek.


-Ale bądź grzeczny.- Podałem mojemu kwami kawałek a on rzucił się na niego, napchał sobie policzki i wolno przeżuwał, wyglądał komicznie nie powiem. Kiedy przełknął szeroko się do mnie uśmiechnął.

-Adrien jesteś świetny, dasz rade.-co za lizus,uśmiechnąłem się lekko i wepchnąłem go do torby. Teraz czekają mnie lekcje, a potem? Spotkanie z kobietą mojego życia. Westchnąłem, każdej nocy się spotykamy, a ja nie potrafię jej tego powiedzieć. Staje się kotem bardzo typowym kotem wręcz się do niej łasze, ale co ja zrobię że ona jest tak strasznie pociągająca w tym stroju. Adrien dość, uspokój swoja wyobraźnię. Wsiadłem do auta, które zawiozło mnie pod sam dom, Nathalie wyjęła telefon, zatrzymałem się. Ona tylko odbiera telefony, było to bardzo podejrzane. Schowałem się za kolumną, słyszałem ją bardzo słabo. Praktycznie wcale, ale to wystarczyłobym nabrał podejrzeń. Rozmawiała o moim ojcu wiec na pewno nie z nim. Rozmowa zakończyła się wiec szybko prześlizgnąłem się do swojego pokój. Plagg wyleciał z torby,wyglądał na zaniepokojonego. podleciał do mnie bardzo blisko mojego ucha.

-Wyczułem Władcę Ciem.- Szeptał prawie bezgłośnie, nikt poza mnie nie miał prawa go usłyszeć, mój wyraz twarzy zmienił się w sekundę. Co, jeśli on wiedział? Nie mogę w to wciągnąć Biedronki, może nie powinienem nawet się z nią spotykać. Ale te patrole to mój obowiązek, gdyby nie one Paryż już dawno byłby we władaniu Władcy Ciem. -Spokojnie Adrien już go nie ma, ale nikomu ani słowa rozumiesz?-jego szept odbijał się w moich uszach. Skinąłem tylko głową. Zabrałem się za lekcje, bylem spięty a Plagg wyglądał jakby już o wszystkim zapomniał. W końcu usiadł mi na zeszyty.

-Adrien to już czas.- uśmiechnął się zdradziecko. No tak za chwile miałem się spotkać z Biedronką.- nudzę się powoli wiesz?- zapytał przeciągle dając mi znak że nie mam go ignorować.

-Dobra, dobra.- schowałem zeszyty, zakluczyłem drzwi.- Plagg, wysuwaj pazury.

Wyskoczyłem przez okno, miękko lądując na ziemi. Tak jestem kotem, mam koci charakter, moje cechy, nieśmiałość zmalały pojawiła się za to pewność siebie uśmiechnąłem się ironicznie. No tak stałem się zboczeńcem, ale cóż mam zrobić, kiedy ona jest tak cholernie pociągająca. Wędrowałem powoli jednym z dachów, machałem rękoma jak dziecko z ust nie schodził mi uśmiech. Dotarłem na nasz dach i usiadłem, teraz wystarczy czekać. Minęła dwudziesta druga. Zawsze się spóźnia księżniczka, ale nigdy nie jest za późno. Usłyszałem kroki, ciche leciutkie to nie mógł być nikt inny.

-Cisza?- zapytała swoim ślicznym głosem, odwróciłem wzrok w jej stronę. Jej fiołkowe oczy baczne przyglądały się otoczeniu. Spojrzała na mnie ze złością, wyglądała słodko.-Czego się gapisz?- Moja królewna nie przepadała za tym. Jako Adrien bym przeprosił i odwrócił wzrok, ale bylem kotem, wstałem bylem od niej wyższy, widząc to straciła na pewności siebie.

-Na taka Panią warto patrzeć.- zrobiła krok w tył, patrzyła na mnie coraz szerzej otwierając oczy, zrobiłem krok w jej stronę i demonstracyjnie nachyliłem się, żeby spojrzeć jej prosto w oczy.- Co jest księżniczko? Chyba się mnie nie boisz...- uśmiechnąłem się do niej łobuzersko.

-Ha Ciebie? A co Ty kotku możesz mi zrobić?- miała pewny ton głosu jednak zdradzały ja lekkie kroki w tyk, jeszcze z trzy i będzie pod ścianą, a dokładnie o to mi chodziło.

*Marinette*

C-co on do cholery wyprawia? Był za blisko, stanowczo za blisko, ale ja mu się nie dam podejść.

-Oj chyba nie chcesz wiedzieć Biedronsiu co ja mogę Ci zrobić.-Zamruczał mi do ucha, co poskutkowało gwałtownymi krokami w tył uderzyłam plecami o ścianę. Co ten cholerny debil planuje, mam nadzieje że nie zamierza mnie całować, nie pozwolę mu na to.- Masz strasznie cięty język, ale co powiesz na to ?- jego twarz zbliżyła się do mojej, poczułam jego zapach, nasz twarze dzieliły milimetry. Czułam jego oddech na moich ustach, Mari zastanów się szybko. Powiem mu, że jest ktoś inny, może go to zrani, ale się odwali.

-Koteczku a co jeśli jest ktoś inny?- Wpatrywałam się w jego oczy, szukały one kłamstwa w moich, niedoczekanie. Oparł rękę na wysokości mojej Twarzy, chciał mnie pocałować. O nie nie, położyłam palce na jego ustach i szybkim rucham odsunęłam od siebie.- To już zaklepanie.

Usłyszałam dzikie prychniecie z jego strony

-Może w drugim życiu, ale tu jestem ja- skrzyżował ręce na piersi, patrzył na mnie wzrokiem obrzydliwym wręcz, tak jakby mnie rozbierał wzrokiem.- A co jeśli w tamtym życiu to ja Ci się podobam księżniczko?

-Nie ma szans, drugiego tak obleśnego kota nigdy nie spotkałam.- Usiadłam na dachu i wpatrywałam się w uśpiony Paryż.- Siadaj narwańcu mamy prace do wykona.- jakby od niechcenia usiadł obok mnie. Między nami nastała cisza.

Siedział tak obok mnie machając nogami i gwiżdżąc przez dłuższy czas. W pewnym momencie zmarszczył nos i wlepił we mnie swoje zielone oczy, ta zieleń zawładnęła mymi myślami. Co mu w tym pustym łabie siedzi?

*Adrien*

Wiec jest ktoś inny? Hmm, a gdybym spotkał ją w naszym życiu bez masek? Ale jak sprawiać by zdradziła kim jest, musiałem to przemyśleć. Może weszłaby w zakład... Kurząca nagroda to ją zwabi, odwróciłem twarz w jej stronę. Spojrzała na mnie z lekka złością w oczach, ale widziałem, że nie jestem jej obojętny.


-Księżniczko, co powiesz na mały zakład?- Miałem już plan, dokładnie wiedziałem co zrobić w każdej sytuacji. Wygraną miałem w kieszeni.

I jak podoba wam się?

Kolejna część w środę puźnym wieczorem :3

Kolejna część w środę puźnym wieczorem :3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Biedroneczko, zostań...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz