Zdjęcie

208 14 0
                                    

Na początek chciałabym pokornie prosić o wybaczenie za tak długą nie obecność, jednak po operacji nie miałam kompletnie sił do pisania. Przepraszam, również za marny rozdział, bo nadal nie doszłam do siebie. Życzę miłej lektury c:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Adrien*

Przybrałem strój Czarnego Kota i wyskoczyłem przez okno. Na dworze był już strasznie zimno, w połowie drogi zaczął padać śnieg. Stanąłem na dachu, z którego było widać pokój Marinette. Dziewczyna krzątała się w piżamie kota, była bardzo urocza. Zebrałem się w sobie i skoczyłem na jej balkon, delikatnie zastukałem w okno. Dziewczyna natychmiast je otwarła, wślizgnąłem się do środka. Stała przede mną, jej duże niebieskie oczy wpatrywały się we mnie wyczekująco. Wyciągnąłem do niej ręce.

-Witaj kochanie.- Wpadła w moje ramiona.

*Marinette* <W czasie, kiedy Adrien był z ojcem>

Kiedy Czarny Kot zniknął, na dole słychać było dzwonek. Chwile potem do mojego pokoju wbiegła Alya.

-Mari! Gdzieś Ty się podziała po przerwie? Nie zdążyłam Cię powiedzieć o tym, co wrzuciłam na bloga.- Dziewczyna wyrzuciła z siebie wszystko na raz.

-Alya zwolnij.- Zaśmiałam się.- Więc po kolei co wrzuciłaś dzisiaj na bloga?

Moja przyjaciółka wyjęła telefon i zaczęła czegoś szukać, po chwili zerknęła na mnie.

-Pamiętasz jak kazałaś mi szukać Biedronki nocą? Tak też zrobiłam.- Odwróciła telefon w moją stronę.

To, co zobaczyłam na ekranie mnie zszokowało, było to zdjęcie Biedronki i Czarnego Kota. Tyle że całowaliśmy się na nim. Czułam jak robie się czerwona.

-Wow, niezła fotka. A wracając, po przerwie źle się poczułam i Adrien nas zwolnił.- Wtedy zaczęłam sobie niejasno przypominać co się stało. Byłam wtedy z Adrienem a Kot pojawił się z znikąd.

-Z Adrienem poza szkołą? Nie jąkałaś się ani nic?- Alya skakała woku mnie, powiedziałabym jej o mnie i Kocie, ale wtedy wydałabym, że Biedronka to ja. Skomplikowana sytuacja.

-Tak między mną a Adrienem chyba coś jest.- Zachichotałam na samą myśl. A co jeśli to Adrien kryje się pod strojem?

-Jutro w szkole mi wszystko opowiesz! Bo zanim doczołgam, się do domu będzie już ciemno.- Przytuliła mnie i poszła na dół.

Zabrałam się za rysowanie projektu kolejnego pokoju, były to bazgroły. Kiedy skończyłam Tikki usiadła na kartkach.

-Marinette, może zabierzemy się za lekcje?- Kwami przyglądała mi się.

-Masz racje.- Uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam tablet.

Nie mogłam się skupić na żadnym z przedmiotów. Ciągle przypominała mi się sytuacja z przedpołudnia. Adrien był bardzo podobny do Czarnego Kota. Odrzuciłam te myśli, chwyciłam moją kocią piżamę i poszłam się kąpać.

Całą łazienkę wypełniła para, powoli zanurzyłam się w gorącej wodze z pianą. Minęła może godzina. Wbiłam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Za oknem zaczął padać śnieg, chwile później usłyszałam pukanie w szybę. Podeszłam i je otwarłam, a do środka wślizgnął się Czarny Kot. Wpatrywałam się w niego, kiedy wyciągnął w moją stronę ręce.

-Witaj kochanie.- Usłyszałam najpiękniejszy głos na świecie, wpadłam w jego ramiona. Po dłuższym czasie chciałam już go puścić, ale trzymał mnie tak mocno, że nie miałam szans się wyrwać.

-Kocie coś nie tak?- Czułam jego oddech na policzku.

-Nie.- Jego uścisk zelżał, poczułam jego usta na moim policzku. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco, ale przecież nie mogłam mu na nic pozwolić! Odsunął się ode mnie, jego wzrok był odrobinę smutny i jakby bliżej się przyjrzeć był w nich szok.

-Co się stało?- Zapytałam po raz kolejny, jego wzrok powoli przesuwał się po pokoju, by zatrzymać na mnie. Czarny Kot powoli zaczął osuwać się na kolana.-Kocie co się dzieje?

-Ojciec opowiedział mi dzisiaj historię mojej rodziny, dowiedziałem się, że moja matka żyje.- Po jego policzkach płynęły łzy, nie myśląc wiele otarłam je.

-Odnajdziemy ją, obiecuje Ci.- Cmoknęłam go z w policzek, on przyglądał mi się chwile.

-Mari wiesz, że jesteśmy sobie przeznaczeni? To dlatego posiadasz Tikki.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Ale jak to?- Byłam zdziwiona, zależało mi na nim, nawet bardziej niż bym chciała się przyznać, ale żeby takie wyznania?

-Ojeciec opowiedział mi również legendę. Tylko wybranka serca przeznaczona mężczyźnie z mojego rodu może dostać Miraculum. Ty jesteś moją, bardzo Cię kocham.- Odgarnął zagubiony kosmyk za ucho, pochylił się i mnie pocałował. Wprost w moje usta wyszeptał po raz kolejny "Kocham Cię". Wtuliłam się w niego "Ja też Cię kocham".

-Poznam dzisiaj Twoje prawdziwe imię?- Zapytałam wciąż wtulona w Czarnego Kota, byłam szczęśliwa.

-Nic Ci na razie nie powiem, dać palec a zabierze całą rękę!- Zaśmiał się, spojrzałam na niego wrogo i rzuciłam się łaskocząc, Kot zaczął się zataczać ze śmiechu, jednak szybko opanował sytuacje. Już po chwili leżałam na podłodze z nadgarstkami przyciśniętymi do dywanu i Czarnym Kotem na brzuchu, chłopak niebezpiecznie zbliżył się do mojej twarzy. Położyłam mu dłoń na twarzy.

-O nie nie, tak nie będzie, dopóki nie poznam Twojego imienia, to nie dostaniesz buziaka!- Spojrzał na mnie.

-Wiesz, że to będzie bardziej kara dla Ciebie niż dla mnie?- Zdjął moją dłoń ze swojej twarzy i oblizał usta, przyglądając mi się przy tym bardzo dokładnie.

-Och! Przestań.- Poczułam jak moja twarz, robi się czerwona, on wiedział jak do tego doprowadzić. Przeklęty.- Puścisz mnie w końcu?

-Ani mi się śni.- Oparł się łokciem obok mojej twarzy, przez co był bardzo blisko. Lubiłam w nim tę bezczelność.- Założę się, że pocałujesz mnie sama z siebie, zanim poznasz moje imię.- Kolejny złośliwy uśmieszek.

Mam nadzieję, że się podobało.

Gwiazdka, komentarz?

Biedroneczko, zostań...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz