Ten pierwszy.

224 8 1
                                    

Przepraszam za długą nie obecność.

Mój kochany komputer postanowił się zepsuć i tkwił w naprawie.



*Marienette*

Nie powiem, byłam w tym momencie mocno przerażona. Chłopak otwarł drzwi a, w holu stał jego ojciec. Bardzo postawny i wysoki o lodowato zimnych oczach, które złagodniały na mój widok. Dziwne co?

-A więc to jest Marinette?- Zapytał, co dziwne spodziewać się można było lodowatego tonu. Wcale nie był aż tak lodowaty, nawet można było usłyszeć coś na kształt ciepła.

-Tak tato, Mari mój ojciec Gabriel.- Mężczyzna zszedł do nas, w miarę jak był coraz bliżej na jego twarzy pojawiał się uśmiech, z twarzy Adriena wyczytałam, że to rzadkość by się uśmiechał.

-D-dzień dobry.- Dygnęłam.

-Ależ moja droga, może za jakiś czas będziemy rodziną więc darujmy sobie takie oficjalne powitania.- Pan Gabriel chwycił moją dłoń, jego była lodowato zimna. Adrienowi o mało szczęka nie opadła.- Więc Marinette czuj się jak u siebie w domu.

-Dziękuję bardzo proszę pana.- Zdobyłam się na trochę większą śmiałość widząc, że ojciec mojego Kiciusia mnie polubił.

-Adrien wspominał, że rysujesz projekty wnętrz, czy to prawda?- Mężczyzna był wyraźnie zaciekawiony, za to ja posłałam Adrienowi mordercze spojrzenie.

-Trochę, ale to tylko dla siebie jak na razie, nic poważnego.- Zaśmiałam się nerwowo.

-W sumie chciałem zrobić przemeblowanie gabinetu, narysujesz coś dla mnie?- Byłam w szoku, mój chłopak najwyraźniej też.

-Oczywiście postaram się.- To było naprawdę miłe z jego strony. Adrien chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów na górę.

-Tato my będziemy u mnie.- Chłopak pospiesznie wszedł po schodach, zostawiliśmy jego ojca z uśmiechem na twarzy w holu.

-Coś nie tak?- Zapytałam lekko zdziwiona, kocurek rzadko, kiedy bywał zdenerwowany.

-Poza tym, że z ojca potwora stał się normalny? To nic.- Chłopak uśmiechnął się lekko.- Dziękuję Mari, wyraźnie na niego wpłynęłaś, i to w dobrym znaczeniu.- Dostałam całusa w nos.

-Panie Agreste, mógłby się pan powstrzymać z takimi czułościami na głównych korytarzach.- Lodowaty ton głosu tej kobiety przeszywał na wylot, gdzieś już słyszałam ten głos. Tylko gdzie?

-Nathalie wybacz.- Adrien wyraźnie się spiął.

Kobieta skinęła głową i oddaliła się powoli.

-Matko, kto to był?- Nigdy w życiu nie spotkałam osoby tak oziębłej do reszty otoczenia.

-Nathalie, główna asystentka ojca. Nadzoruje tu wszystko, włącznie ze mną.- Wyjaśnił mi, po czym otwarł drzwi i wepchnął mnie do środka. W pierwszej chwili myślałam, że chce mnie zgwałcić w jakimś schowku, ale okazało się, że to jego pokój.

-Adrien zawału idioto przez Ciebie dostane!- Oboje parsknęliśmy śmiechem.

-Co Ty sobie myślałaś, hmm?- Położył się na łóżku i turlał ze śmiechu.- Że wepchnę do schowka na miotły i Cię zgwałcę? W malutkim, ciasnym, ciemnym pomieszczeniu?

Widząc moją minę zaczął prawie się dusić ze śmiechu, ponieważ domyślił się, że dokładnie o tym pomyślałam.

-Panienko Marinette, jestem dobrze wychowanym dżentelmenem, a nie chorym gwałcicielem- Usiadł na łóżku z poważną miną. Usiadłam mu na kolanach okrakiem.

Biedroneczko, zostań...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz