"Gdy północ minie ja odnajdę cię"

318 16 1
                                    

*Marinette*

Ciemno i zimno, takie były ulice Paryża po wilczej godzinie. Straszna mgła ukrywała moją postać, zdarzenie, które wydarzyły się w sali, wyprowadziły mnie całkowicie z równowagi. Adrien bladł powoli na tle Czarnego Kota, chociaż byli bardzo podobni. Mój kolega z klasy nie miał w sobie tego ognia, który pociągał mnie tak bardzo, nawet bardziej niż bym chciała. Na moje policzki wpełzł zdradliwy czerwony kolor na wspomnienie o postaci, która zmuszała mnie do patrzenia prosto w intensywnie zielone ślepia.

*Adrien*

Z dachu szkoły było widać ogromną część Paryża, przycupnąłem na dachu. Wygrałem, ten pocałunek wykorzystam najlepiej jak potrafię. W sumie mógłbym ją śledzić, ale to jeszcze nie czas. Moja Księżniczka na razie będzie zamaskowaną Królewną. Biedronka właśnie wychodziła z budynku, zamyślona, ale z uśmiechem, czyżbym już ją miał? Wątpię ona nie da się tak łatwo złamać. Czas uciekać do domu. Podniosłem się i szybkimi kocimi ruchami pognałem do domu.

*Marinette*

Stałam na środku mojego pokoju, Tikki siedziała i objadała się kolejnym ciastkiem z czekoladą. Westchnęłam cicho, podeszłam do ściany, która była obwieszona plakatami Adriena. Powoli i bardzo delikatnie zaczęłam je zdejmować oczy Adriena były szmaragdowe jak tęczówki Kota. Kotku, kto się skrywa pod maską zboka? Któż to wie, ściana była pusta. Rozejrzałam się dokoła, tak w sumie to przydałby się tu remont. Jutro pogadam o tym z rodzicami.

-Marinette?- Tikki latała nad moją głową, z ciekawską miną.

-Tak?- Ciekawie co to małe stworzonko znowu wymyśliło.

-Dlaczego zerwałaś plakaty z Adrieniem, przecież Ci się podoba.- Usłyszałam je piskliwy głosik.

-Tikki skarbie, owszem Adrien jest bardzo śliczny, ale co ja o nim wiem? Nic, nie potrafię z nim rozmawiać ciągle się jąkam. To nie ma sensu.- Westchnęłam cicho, zabrałam moją kocią piżamkę i już chciałam iść do łazienki, ale Tikki chwyciła mnie za rękaw.- Coś jeszcze?- Mój głos był beznamiętny, byłam zmęczona.

-Kto, jeśli nie Adrien?- Tikki wydawała się zrozpaczona.

-Na razie nikt.-Cmoknęłam ją w czubek kropkowanej głowy i poszłam.

Ciepła woda otuliła moje zmarznięte ciało, w słuchawkach leciała moja ulubiona piosenka "True Friends"

„I wouldn't hold my breath if I was you

Cause' I'll forget but I'll never forgive you

Don't you know, don't you know?

True friends stab you in the front"

Cichutko ją nuciłam, kochałam ten zespół i te klimaty. Kiedy leciała już 5 piosenka, a ja zaczynałam się gotować w tak gorącej wodzie zdecydowałam, że trzeba wychodzić, bo zaraz zasnę. Zdarzało mi się bardzo często zasypiać w wannie, kiedyś tego pożałuje. Ubrałam się w mojego kota i powędrowałam ledwo żywa do łóżka. Sen przyszedł szybko.

„-Witaj kochanie.-Poczułam ciepłe wargi na moim czole.- Jak Ci minął dzień?- Ten zachrypnięty cudowny głos, stanęłam na palcach, aby dosięgnąć ust postaci stojącej na wprost mnie. Jednak pomimo moich wysiłków nie dosięgałam, chłopak zaśmiał się cicho, nachylił się i cmoknął lekko moje usta."

Obudziła mnie Tikki, krzycząc, że zaraz się spóźnię. Powoli otwarłam oczy, sen był cudowny. Pomimo tego, że główną rolę odegrał Czarny Kot. Tikki podleciał przed moją twarz.

-Mari, a co to za maślane oczy?- Podleciała bliżej i zmrużyła swoje ogromne oczka.

-Och to tylko przez sen, nic takiego.- Wstałam i zaczęłam się ubierać, to był jeden z tych snów, z których żałujesz, że się obudziłeś. Po porannej toalecie zeszłam na dół na śniadanie. Mój kochany tata zrobił mi moje ulubione grzanki z dżemem truskawkowym.

W drzwiach piekarni stanęła Alya, jej mina zapowiadała, że dziewczyna nie jest zadowolona. Odkluczyłam drzwi piekarni, dziewczyna weszła niczym gradowa chmura.

-Od kilku tygodni, Biedronka zaginęła nic się nie dzieje!- Była zła, jej poirytowany głos niósł się po piekarni.

-Skoro, nie ma się po co pokazywać to jej nie widać, ostatnio przecież nic się nie działo.- właśnie była cisza, wszędzie. Ale skoro Alya chce widzieć Biedronkę...-Alya skoro nie widać ich za dnia, może spróbuj w nocy? Muszą mieć przecież jakiś patrol!

-Mari jesteś geniuszem!- Była uradowana jak małe dziecko, podskakując zgarnęła z lady całą paczkę ciastek z czekoladą.-Chodź, bo się spóźnimy.- Zaszczebiotała i wepchnęła mi ciastko do buzi. Łatwo było ją uszczęśliwić, cieszyło mnie to.

-Właśnie, Mari?- W oczach mulatki zalśniła sensacja- Co z Adrienem?

-Wiesz, to było chyba chwilowe zauroczenie.-Spaliłam ogromnego buraka, bo jednak teraz był Kot.

-A co to za czerwona buźka?-Alya szczebiotała.-Jest ktoś nowy? Mari?- Co za gaduła, no była moją przyjaciółką, ale chyba nie powinnam jej mówić. Zebrałam się na poważny wyraz twarzy.

-Nie, na razie daje sobie z tym spokój, muszę nadrobić moje zaległości.- Zaśmiałam się.

Dotarłyśmy do szkoły, oczywiście jak to ja potknęłam się o próg sali i wylądowałam twarzą na czyimś torsie. Otulił mnie znajomy zapach goździków.

-Znowu na siebie wpadamy.- Wesoły lekko zachrypnięty głos. Czy to był KOT? Podniosłam lekko głowę, nie to, tylko Adrien.

-Taka moja natura.- Zaśmiałam się, on również posłał mi uśmiech. Poszliśmy na swoje miejsca.

To był kolejny cholernie spokojny dzień, ani trochę mi się to nie podobało. Co knuł Władca Ciem?

*Adrien*

Te lekcje są nudne, uczyłem się tego już dawno temu, zacząłem bazgrać po kartce wiersz. Dla najpiękniejszej kobiety na świecie.

„Setki lat mijają dzień za dniem
tysiące takich samych chłodnych nocy
nie pytaj mnie kto jest wszystkiemu winien
gdy północ minie ja odnajdę cię"

Chce Cię odnaleźć Księżniczko.

Dzwonek, teraz czas do domu. Marinette biegła do domu, wyglądała teraz jak Biedronka. Dzisiaj kończyliśmy późno dokładnie za parę minut wybije 18. W moją stronę biegł Nino.

-Stary, patrz co zdobyłem!- Z torby wyciągnął pudełko z grą a na nim widniał złoty napis „Tylko jeden" Była to limitowana edycja mojej ulubionej gry.

-Nino musiałeś wydać majątek! Przecież są zaledwie 4 płyty z tą grą!- Byłem zszokowany, przecież nikt by nie sprzedał takiego cacka!

-Nie wydałem ani złotówki przyjacielu!- Nino wyglądał dumnie jak paw.- Kojarzysz kto jest moją dziewczyną?- Zapytał podchwytliwie.

-No przecież, że tak to Alya. Ale ona nie lubi gier!- To jakaś zagadka czy jak?!

-A kto jest jej najlepszą przyjaciółką?- Uśmiechnął się szeroko.

-Marinette jest jej posiadaczką?- Moja szczęka opadła do samej ziemi. Nie miałem pojęcia, że ona wogóle grywa w takie gry.

Resztę wieczoru spędziłem z Nino grając w to cudo.

-Nino ja jej odniosę gra okej?-Zaraz po Tym i tak miałem patrol z Biedroneczką.

-Spoko przyjacielu.-Zasalutował mi. Zaraz po tym szliśmy już jedną z uliczek Paryża, na jednym ze skrzyżowań się rozstaliśmy. Z płytą w dłoni wędrowałem do piekarni, zatrzymałem się przed nią na chwile. Spojrzałem w niebo, z werandy wyskoczyła biedronka.

BIEDRONKA!

Wbiegłem do środka.

-Dzień dobry! Jest Mari?-Zapytałem zdyszany. Jej tata spojrzał na mnie uważnie.

-Na górze, śmiało.-Wskazał na schody do części. Podziękowałem i jak burza pognałem do jej pokoju.

Był pusty.

Za błędy przepraszam, ale pisałam na telefonie, bo na laptopa na szlaban ;__;

Podoba się? Mile widziane komentarze i gwiazdki <3

Biedroneczko, zostań...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz