Rozdział 14

279 16 1
                                    

-Dzięki Mikey - powiedziałam, gdy postawił przede mną kubek mojej ulubionej kawy.

-Luz siostra - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął.

-Ej.

-Hm?

-Dlaczego wczoraj schodząc po schodach na obiad rozmawialiście? - zapytałam siląc się na poważny ton, lecz w środku trzęsłam się ze śmiechu.

-Yyy, no bo wiesz...

-Nie, nie wiem. - przerwałam mu.

-Pytałem o ten filmik na youtube. - zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku.
Wiedziałam, że kłamie ale postanowiłam poczekać aż sam mi powie prawdę.

-A z kim się kłóciłeś po południu? - zapytałam udając obojętną.

-A coś dokładnego słyszałaś? - zapytał podejrzliwie.

-Nie. Tylko, to że ktoś ma wypierdalać. - Odetchnął z widoczną ulgą i spojrzał na mnie niepewnie.

-Aaa... to z Zachiem. Pokłóciliśmy się trochę. - nigdy nic przede mną nie ukrywał, a teraz okłamał mnie 2 razy.

-Dobra. Leć spać bo rano idziesz do szkoły. - powiedział uśmiechając się.

-Dobra - podniosłam się z krzesła i podeszłam go przytulić. - Pa! - krzyknęłam już na schodach.

Weszłam do pokoju od razu wskakując pod ciepłą kołdrę. Czułam jak zasypiam, lecz przebudził mnie dźwięk wiadomości. Chwyciłam telefon i weszłam w sms'a.

NIEZNANY:
Ja dotrzymuje obietnic x

Zmarszczyłam brwi i pomyślałam, że ktoś musiał pomylić numery. Odłożyłam komórkę na szafkę i po kilku minutach odpłynęłam.

~.~
Obudziłam się, kiedy było jeszcze ciemno. Była godzina 04:05, spałam tylko 2 godziny ale i tak byłam wypoczęta.

Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki, po drodze chwytając komórkę. Stanęłam naga przed lustrem i oglądałam ranę na brzuchu. W jednej chwili wszystkie wspomnienia wróciły. Od wbicia noża do gwałtu. Nie chcąc dłużej o tym rozmyślać, weszłam pod strumień zimnej wody. Schłodziłam całe ciało by następnie zmienić ją na gorącą. Wylałam trochę płynu brzoskwiniowego na rękę i wsmarowałam w ciało.
Po chwili zrobiłam to samo z włosami używając szamponu o tym samym zapachu. Spłukałam pianę i przekręciłam gałkę tak, że po raz kolejny na moje ciało spadła lodowata woda.

Po kilku minutach stania pod strumieniem wody postanowiłam już wyjść spod prysznica. Zakręciłam wodę i wyszłam chwytając ręcznik. Powycierałam dokładnie włosy zostawiając je trochę wilgotne i wzięłam się za wycieranie ciała.
Odłożyłam ręcznik na wieszak spostrzegając, że nie wzięłam ze sobą ubrań.

Westchnęłam ciężko i wyszłam z łazienki kierując się do garderoby. Wyciągnęłam z niej komplet czarnej bielizny, zielony sweter i krótkie czarne szorty z wysokim stanem. Wróciłam do łazienki już przebrana, wzięłam telefon do ręki i włączyłam piosenkę "Postmodern Jukebox Creep".
Chwyciłam kosmetyczkę i po 20 minutach miałam gotowy makijaż. Wyszłam z łazienki kierując się po moje 13 cm szpilki.
Gdy już miałam je na stopach, chwyciłam torbę i zeszłam do kuchni.

Wyciągnęłam składniki potrzebne na gofry i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Gdy już prawie było gotowe rozłożyłam 3 talerze na stole razem ze szklankami i sztućcami. Wyciągnęłam z lodówki kawę, sok pomarańczowy, colę, bitą śmietanę i toffi. Rozłożyłam wszystko na stole i do szklanki Michaela nalałam colę a Dylana sok. Postawiłam jeszcze miseczkę z truskawkami, jagodami i malinami.

Sprawdziłam telefon na którym nic ciekawego nie znalazłam i sprawdziłam jeszcze godzinę. Zegar wskazywał 06:20, więc postanowiłam już ich obudzić. Stukot obcasów odbijał się echem od ścian.

Stojąc przy drzwiach Michaela zastanawiałam się czy chcę go obudzić. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia i mocno otworzyłam drzwi, które odbiły się od ściany.

-Michael, wstawaj. - powiedziałam podchodząc do okna aby je otworzyć.

-Jeszcze 5 minut mamo. - powiedział zaspany i z poranną chrypką,  przywracając się na drugi bok.

-Gdybym była twoją matką, nie byłoby mnie tutaj. Wstawaj! - powiedziałam nieco głośniej stając przy łóżku.

-Kochanie bądź tak dobra i daj mi jeszcze 5 minut. - powiedział leżąc w tej samej pozycji.

-Nie, ponieważ zaraz wystygną ci gofry. - powiedziałam podchodząc do drzwi.

-Gofry? - zapytał podnosząc głowę i patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Tak gofry. Chodź już. - wyszłam z jego pokoju kierując się do Dylana. Otworzyłam drzwi i wykonałam tą samą czynność co u Michaela.

-Dylan, chodź na śniadanie.  - powiedziałam rozglądając się po pokoju.

-Co ty robisz?! - zapytał wstając i ścielając łóżko. Uśmiechnęłam się kpiąco i odwróciłam wzrok.

-Wołam cię na śniadanie, a co myślałeś? - uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-Okej już idę. - powiedział i ruszył w stronę łazienki.
Wyszłam z jego pokoju kierując się do kuchni. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. Po chwili do pomieszczenia wszedł Dylan, a chwilę później Michael.

Po skończonym posiłku wrzuciłam naczynia do zmywarki i z powrotem zajęłam swoje miejsce. Dylan poszedł po plecak, a Michael dalej siedział uważnie mnie obserwując.

-Co jest? - zapytałam patrząc na niego.

-Nie powiedziałem ci prawdy. - powiedział spuszczając wzrok.

-Możesz jaśniej? - zapytałam.

-Nie kłóciłem się wtedy z Zachiem.

-To z kim? - zapytałam, zaczynając się denerwować.

-Tylko proszę,  nie denerwuj się. - próbował mnie uspokoić.

-Nie próbuj mnie uspokoić, bo wiesz, że tego nienawidzę! To tak jakbyś kazał dziecku przestać płakać, a on będzie miał cię w dupie i rozbeczy się jeszcze bardziej. Więc nigdy nie każ mi się uspokoić, bo zdenerwuje się jeszcze bardziej! - zdenerwowałam się jeszcze bardziej i patrzyłam na niego wyczekująco.

-To był Rush. - powiedział ostrożnie, a mnie ugięły się kolana i zestresowałam się jeszcze bardziej.

*****

New Brother || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz