Rozdział 3

556 28 1
                                    

-Olivia - usłyszałam przy uchu, lecz nic sobie z tego nie robiłam. Obróciłam się na drugi bok mając nadzieję, że upierdliwy mieszkaniec tego domu po prostu sobie pójdzie. Niestety, przeliczyłam się.

-Olivia wstawaj. Za 2 godziny musimy być po Dylana na lotnisku! Rusz się - powiedziała, jak się okazało moja rodzicielka. 

-Nie możecie pojechać sami? - zapytałam zaspana.

-Nie! - powiedziała stanowczo - Jedziemy wszyscy razem! Zbieraj się - ruszyła w kierunku drzwi. - No rusz... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ rzuciłam w nią poduszką. Popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem i wyszła z pokoju.

Sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić portale społecznościowe lecz coś innego przykłuło moją uwagę. Mianowicie wiadomość od Kate

KATE:
Ja, ty, Nao i centrum handlowe, dziś?

JA:
Dziś nie mogę, jedziemy na lotnisko.

Wysłałam i odłożyłam telefon na szafkę, ruszyłam swoje zgrabne cztery litery i podeszłam do garderoby. Wyciągnęłam z niej czerwoną bieliznę, czarne jeansy i niebieski sweter. Po wybraniu ciuchów udałam się do łazienki. Po prysznicu i zrobieniu mocnego makijażu poszłam do pokoju i schowałam broń za pasek spodni oraz komórkę do kieszeni. Zeszłam na dół od razu czując pyszny zapach tostów. Weszłam do kuchni, gdzie siedział Michael.

-Dobry siostra. - przywitał się.

-Czy ja wiem czy taki dobry.. - jęknęłam zrezygnowana.

-Daj spokój, damy mu tak popalić, że będzie żałował, że w ogóle wsiadł w samolot.

-Napewno - powiedziałam z szerokim uśmiechem i zaczęłam jeść.

~.~

-Stoimy tu już od 20 minut! Możemy jechać?! - zapytałam zdenerwowana po raz kolejny, gdyż samolot "pana idealnego" jeszcze nie wylądował, a my stoimy na tym lotnisku jak kołki.
-Może po prostu nie wsiadł do tego samolotu, albo ktoś go wypchnął przez okno i zginął na miejscu? - Kolejny raz podsuwałam rodzicom różne argumenty, ale oni nic sobie z tego nie robili.

-Olivia!  Uspokoisz się wreszcie?! - krzyknął mój ojciec.

-Mówili ze będzie 20 - to minutowe opóźnienie. - powiedziała mama.

-Jakbyś nie zauważyła 20 minut już minęło. - powiedziałam złośliwie.
Mama całkowicie mnie zignorowała i wypatrywała samolotu, zresztą tak samo jak tata. Jęknęłam i usiadłam na ławce obok Michaela.

-Nie wkurzaj się tak siostra. Zaraz przyleci - pocieszał mnie brat.

-Oby - burknęłam.

-O! Już jest! - krzyknęła podekscytowana mama.
Wstaliśmy z Michaelem i czekaliśmy aż ten kochany syneczek mamusi opuści to pudło zwane samolotem. Po kilku minutach pojawił się przed nami chłopak, zapewne Dylan.

-Dylan? - spytała moja mama ze łzami w oczach.

-Tak, chyba tak - odpowiedział.
A nie mówiłam?
Mama przyciągnęła do siebie Dylana i zamknęła w szczelnym uścisku. Ten, jakby na początku nie wiedział co zrobić, ale kilka chwil później zreflektował się i oddał uścisk. Oderwali się od siebie po kilkunastu sekundach. W końcu moja mama odezwała się.

-Jak dobrze Cię widzieć!

-Bardzo mi miło, dziękuję - odpowiedział odrobinę speszony.

-Jestem Chris - wyciągnął do niego rękę mój ojciec - A to, Michael i Olivia.
-Zwrócił się niepewnie w stronę Michaela i podał mu dłoń. On bez żadnego problemu podał mu rękę i uśmiechnął się.

-Miło Cię poznać - powiedział Michael.
Dylan zrobił to samo.

-Mi również - odpowiedział.
Na końcu skierował swój wzrok na mnie. Podszedł kilka kroków i wyciągnął do mnie rękę. Prychnęłam i założyłam ręce pod piersi.

-Obejdzie się - burknęłam.
Speszony odwrócił wzrok.

-Chodźmy już do domu - wtrąciła się moja mama, jak zwykle gotowa ratować sytuację. - Pewnie jesteś zmęczony.

-Tylko troszkę - odpowiedział.
Prychnęłam na jego słowa i skierowałam się w stronę samochodu.

*****

New Brother || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz