07.

3.3K 230 261
                                    

Był przygotowany punktualnie ale Louis się spóźniał. Przekąski leżały na walizce Nialla, na której markerem napisał 'stolik piwny'. Dobrze, że nie było go w pokoju, ponieważ Harry był prawie pewien, że jego obecność skończyłaby się walką o jedzenie na kanapie. Był pewien, że przegrałby ją.
Stukanie do drzwi spowodowało, że podskoczył. Gwałtownie podniósł się na równe nogi i przed otworzeniem drzwi zajrzał w lustro. Odgarnął swoje kręcone włosy do tyłu, następnie założył je za uszy i w końcu po prostu rozczochrał je jeszcze bardziej. Otworzył drzwi i postać za nimi wpadła do środka, chwiejąc się i łapiąc kurczowo jego nóg.

- Chryste, Styles, mów kiedy otwierasz drzwi. - zaśmiał się niebieskooki mężczyzna, podnosząc się na równe nogi i mierząc go wzrokiem. Zabawnie marszczył brwi, co powodowało powstanie zmarszczki pomiędzy nimi i cóż, nagle wytrzeszczył swoje oczy w niemym pytaniu, chwilę później wyjaśniając o co chodzi. - Chryste, Styles, ściąłeś włosy!

Harry zarumienił się, jednocześnie prychając, ponieważ to były tylko milimetry. Dosłownie, poprosił Mandy o użycie swoich magicznych nożyczek i oto nastał nowy Harry z włosami krótszymi niż do ramion. I szczerze mówiąc, żałował ich ścięcia, ponieważ pojedyncze pasma łaskotały go w szyję za każdym razem, kiedy odwracał głowę.
Machnął na Louisa ręką i zasiedli obaj na zaskakująco zimnej podłodze. Harry włączył wcześniej jakiś film, który mogliby obejrzeć i dzięki temu pomiędzy nimi nie zapadła niezręczna cisza. Bardzo tego nie chciał; w ogóle nie był pewien, czy chciał Louisa ponownie w swoim życiu. Być może cieszył się na myśl o ich dzisiejszym spotkaniu i cóż, być może brakowało mu tego uczucia, kiedy siedział obok kogoś i jego oddech był nierówny z tego powodu, że bał się robić cokolwiek głośno w takiej ciszy. Przyjemnej ciszy, jak się mogło zdawać. Do czasu.

- Boże, Louis, wyłącz to! - pisnął nagle, odwracając głowę w bok i machając jedną ręką na oślep, próbując dosięgnąć przycisku na klawiaturze. Louis śmiejąc się, odsunął urządzenie od rąk swojego towarzysza i uśmiechając się figlarnie pozwolił obrazowi nadal przemykać przed oczami Harry'ego. A dziewczyna na ekranie nadal pojękiwała, sprawiając tym samym, że wstydliwy rumieniec nie chciał opuścić twarzy zielonookiego studenta.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wstydzisz się sceny erotycznej. - zakpił ten drugi, zakrywając sobie usta, kiedy zaczął ponownie wyśmiewać Harry'ego. A jemu wcale nie było do śmiechu. Chciał tylko dostać się do laptopa tak, by jego oczy nie zobaczyły więcej erotycznych sen. To było krępujące, okropnie krępujące.

- Louis! - pisnął, kiedy tamten znów odsunął laptopa. Był teraz dobre kilka metrów od niego, zielone światełko urządzenia dawało lekką poświatę w ciemnościach, oznajmiając dostęp do internetu. Jednym szybkim ruchem Harry odłączył dostęp, chcąc sprawić, by cały film zatrzymał swój bieg, ale wiedział, że się nie udało, kiedy tylko dziewczyna znów zaczęła jęczeć, a do jego uszu doleciały w dodatku posapywania jej chłopaka. Lub może wcale nim nie był, Harry o tym zapomniał.

- Harry, chcę na to popatrzeć. - zaprotestował Louis, kiedy kolejny raz musiał powstrzymać jego długie ręce od dosięgnięcia wyłącznika. Harry oklapł, uszło z niego jakby powietrze. - W porządku?

- W porządku. - odpowiedział, znów odwracając głowę i cholera, był tak bardzo czuły na to wszystko. Louis chciał oglądać scenę erotyczną, w której obnażona była dziewczyna. Louis woli dziewczyny. I nie wiedzieć czemu, ale ta myśl uderzyła Harry'ego w twarz, ponieważ Louis wolał dziewczyny.
Louis zdradził go z dziewczyną.

- Nie jest w porządku? - zapytał, by chwilę później powiedzieć to samo z przekonaniem w głosie. Oczywiście, że nie było w porządku. Louis nie powinien znaleźć się w pokoju Harry'ego. Louis nie powinien siedzieć tak blisko. Louis nie powinien położyć swojej małej, ciepłej dłoni na jego plecach. A Harry nie powinien wyobrażać sobie wszystkiego, co było dawniej. Nie powinien myśleć o jego dłoniach, o jego uśmiechu i oczach. Nie powinien denerwować się w jego obecności i mieć przerywany oddech, ponieważ Louis wolał dziewczyny. Zawsze je wolał. - Harry, czy to dla ciebie wielka sprawa?

Nie odpowiedział. Ale była wielka sprawa, ponieważ nieświadomie znów chciał wpuścić Louisa do swojego serca. To wszystko było tylko po to, by cały czas mieć nadzieję na miłość Louisa. Ale Louis już go nie pokocha. Nigdy go nie kochał.

- Oh Harry. - szepnął, podnosząc się lekko i obejmując ciasto ramionami jego szyję, przyciągając jego głowę do swojej szyi. Położył ją na jego ramieniu, chociaż nie powinien. I chuchnął ciepłym powietrzem na jego obojczyki, mimo że nie powinien. Nie powinien też przytulać Louisa także, ale był głupcem, a głupcy często robią czyny, których nie powinni. - Zawsze myślałem, że znajdziesz sobie dziewczynę.

Przełknął ślinę chyba trochę zbyt głośno. - Nie znalazłem. Nie jestem tym facetem.

- Wiem, Harry, wiem. - szepnął i jakby w jego głosie słychać było żal. Czego Louis żałował? Czy był smutny? Czy zdawał sobie sprawę, że Harry nie był tym facetem, ale Louis nim był?

Po kilku chwilach niezręcznie odsunęli się od siebie. Louis postanowił już wracać do siebie, mimo że u Harry'ego spędził tylko godzinę. Ale zielonooki nie miał zamiaru go powstrzymywać. Nie miał zamiaru robić rzeczy, których będzie potem żałował. Więc wstał także, otrzepał spodnie z niewidzialnego brudu i wziął do ręki swój telefon, odpinając go od ładowarki. Louis zapiął swoją bluzę, podszedł do drzwi i zatrzymał się. Harry zrobił to samo i kiedy Louis się odwrócił stali twarzą w twarz. Louis chuchnął ciepłym oddechem na kark Harry'ego, uchylając usta i pozostawiając je w takim stanie. Harry zagryzł wargi. Louis.

Chwycił go za biodra tak gwałtownie, że aż odebrało mu tchu. Prawą dłoń ulokował na jego policzku, drapiącym od lekkiego zarostu, którego pozbył się dzisiaj rano. Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej i Harry odnalazł siebie oraz swoje ciało przyciskające to mniejsze do ściany. W rękach trzymał ogromne pośladki Louisa sprawiające, że jego penis pulsował w spodniach. Tomlinson podskoczył i Styles złapał go, a mniejsze nogi owinęły się wokół jego pasa. Ich nosy otarły się o siebie, Louis pociągnął agresywnie wargę Harry'ego.

- Chciałbym... - szepnął zachrypniętym głosem, ale Louis nie dał mu dokończyć, zasysając się na jego obojczyku. Zakwilił cicho.

- Proszę, Harry. - spojrzał na niego wielkimi, świecącymi się oczyma. - Pozostań ze mną.

Skinął głową i delikatnie postawił mniejsze ciałko na nogi. Jeszcze raz otarł ich nosy o siebie, jeszcze raz ścisnął jego pośladki. Piąstki Louisa zacisnęły się na jego koszulce; całował kącik jego ust.

- Do widzenia Louis. - szepnął, postępując krok w tył i uśmiechając się słabo.

- Do widzenia Harry. - odparł, posyłając w jego stronę ostatni uśmiech. Kiedy wyszedł, Harry osunął się po drzwiach na podłogę, kurcząc nogi i dotykając swoich ust. Do widzenia. 

# #

Chciałabym tylko poinformować, że do końca "Hi!" zostało mniej więcej trzynaście rozdziałów. Później ruszam z kolejnym opowiadaniem o Larry'm ale więcej szczegółów pojawi się w następnych rozdziałach. A, no i gdzieś w międzyczasie wrzucę krótkie opowiadanie o Larry'm aka fantasy. Tak dla zrobienia czegoś innego.

Prosiłabym każdego o skomentowanie, tak po prostu. Co o tym wszystkim myślicie, czy coś jest niejasne, jakaś konstruktywna krytyka, wasze nadzieje co do następnych rozdziałów. Napiszcie coś do mnie, po prostu :)


Hi! (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now