Thank you, Mikey...

63 4 0
                                    

Na wstępie od razu mówię że w tym rozdziale od poprzedniej rozmowy bohaterów minęło trochę czasu. Tak tylko mówię żebyście nie byli zdezorientowani w kolejnych rozmowach
XX
**************************

McKenzie's pov

To zadziwiające jak w trzy miesiące jedna osoba potrafi zmienić komuś życie. Tak. Minęły trzy miesiące odkąd Michael pomylił numery, TRZY MIESIĄCE a on nadal nie zna mojego imienia i nie wie jak wyglądam... To trochę dziwne, bo mówię a raczej piszę mu o wszystkim. Nie wiem dlaczego mu zaufałam... dlaczego zaufałam obcej mi osobie. Może dlatego, że jako jedyny chciał mi pomóc? Może dla tego, że pomimo wszystko mnie nie ocenia? Nie wiem. Ale wiem na pewno, że gdyby nie on nadal pewnie nie potrafiłabym sobie ze wszystkim poradzić i... nadal bym się cięła... A co do cięcia się... To osiągnęłam sukces! Nie zrobiłam tego od... ymm... trzech tygodni. WOW. Ale to zleciało... Oczywiście wciąż mam problemy w szkole itp. Ale teraz mam się komu wygadać. Zawsze gdy jest źle On mi pomaga... bywały takie momenty, w których myślałam, że robi to z litości, żeby nie mieć mnie na sumieniu. Ale teraz wiem, że to nieprawda, że pomaga mi bo jest moim przyjacielem. Pomimo tego, że nie zna mojego imienia, ale najważniejsze jest też to, że nie naciska na mnie... Zawsze czeka na moment, w którym będę gotowa żeby mu powiedzieć. To niesamowite ile ten człowiek dla człowiek zrobił.
Jedyne co mogę zrobić to mu podziękować.

Do:Michael^.^
Dziękuję, Mikey xx

***
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania

Pozdrawiam xx

EDIT: Zapraszam na moje opowiadanie pt. Rosaline i inne prace, które znajdziecie na moim profilu xx

Wherever you are.../m.cOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz